Kochani moi, jesteśmy już po
Mała wysterelizowana, zabieg udany, wybudziła się pod koniec, ale wszystko było dobrze, macica w odpowiednim rozmiarze, uszata wybudziła się łagodnie ogólnie nie sprawiała problemów.
Wróciliśmy do domku, klatka była już przygotowana, mała grzecznie wyszła z transportera, ale na ręcznik z termostatem ani myślała wejść...
Pierwsze siu siu w domku już zrobiła
Czekamy na bobki, sianko skubie więc mam nadzieję, że niedługo się pojawią.
Oczywiście, gdyby nasza Panna nie sprawiała problemów było by dziwnie. Sprawdziłam była oczywiście chłodna po zabiegu... także co, całą moją fortecę zlekceważyła... więc tam gdzie raczyła usiąść trzeba było zbudować nową... no i tak właśnie się stało, szybko termofor w ręcznik i tulanko do małej
na grzbiet narzuciłam kocyk i powstał mały domek, do picia ciepła woda (poszło od razu pół miseczki)... no i daliśmy jej spokój... ok, przyznam się tylko pozorny bo zaglądam i sprawdzam czy wszystko jest ok.
Także dzielę się swoim szczęściem.
W następnym tygodniu zdjęcie szwów... no i w piątek kontrolna wizyta przeglądowa.
P.S. Z całego serca dziękuję Iskrze i Adze.S. dziewczyny, żeby nie Wy nie dała bym rady
, dziękuję także osobą piszącym/tłumaczącym artykuły i pomagającym mi swoją radą i doświadczeniem jesteście wielcy
:icon_redface
Aha, zapomniałam Wam powiedzieć
wszystko musi być dobrze, bo jak wracaliśmy to kocyk, który był na transporterku małej został oznaczony przez ptaszka, czyli jak mówi przesąd "Mała musi mieć szczęście"
nasz mała sala pooperacyjna