niestety mam dziś złe wiadomości, maluszki Ester nie żyją
dzisiaj podczas codziennej wizyty znalazłyśmy 2 martwe maluszki...
postanowiłyśmy powalczyć o trzeciego, był trochę wychłodzony, podgrzewałyśmy go przy gorącej butelce( nie było termoforu), próbowałyśmy dokarmić. musiałam jechać do doktora na zabiegi. postanowiłyśmy, że skoro matka go odrzuciła...to ja zabiorę go do siebie...
włożyłyśmy go do klatki z gorącą butelką.
kiedy wróciłam, maluszek już nie żył
przy nosku miał coś zielonego, już w tym wieku musiała zaatakować go jakaś infekcja. doktor wspominał nawet o podawaniu antybiotyków u takiego maleństwa, że jest to teoretycznie możliwe, jednak nie było opcji, żeby zabrać go do doktora, to by go zabiło.
teraz wiem tylko jedno...
królicze oseski matka karmi tylko raz dziennie(!). koty karmi się co 2-3 godziny. u królików wygląda to zupełnie inaczej.
w takiej sytuacji należy raz dziennie podawać ok 2-3 ml mleka...doktor ma mi podać dokładny przepis na królicze mleko. musi być bardzo tłuste i mieć dużo białka, dlatego generalnie mleko od krowy odpada( chyba, że 3,2 UHT, ale jest to zdecydowanie niewystarczająca wartość odżywcza), ewentualnie mleko dla kociąt, a najbliższe 'ideałowi' jest mleko skondensowane z puszki, ale koniecznie bez cukru...
poza tym termofor...tak miał być, ale się nie udało
z innych wiadomości, Jose i Juan zostali wykastrowani. jutro czeka nas odwszanie.