Ja obecnie proszę 4 lata. Mama się nie zgadza, bo mówi, że nie ma miejsca i że śmierdzi. Innych powodów chyba nie ma..
Tak krótko mówiąc, to zgadzam się z nią w tym, że za bardzo nie ma miejsca..
Czyli nie jest źle. Twoja mama podaje bardzo ogólne powody, które wynikają (moim zdaniem) z jej braku doświadczenia z tym zwierzątkiem. Pewnie nigdy nie miała królika i kieruje się jakimiś pogłoskami, które usłyszała tu czy tam.
Moja znajoma też jak się dowiedziała, że chcę królika, to użyła argumentu, że króliki śmierdzą. Ja już grubo ponad rok mam królika i dalej nie wiem o co jej chodziło? Może tak mówią ludzie, którzy nie sprzątają zwierzątku kuwetki? A może tu chodzi o znaczenie terenu? Ale skoro Karolek/Kasztanek został wykastrowany, to z tym przecież nie powinno być problemu.
Co do braku miejsca...
Ja podałam ten sam powód mojej innej koleżance, kiedy mnie zachęcała żebym sobie wzięła królika... a dodam, że ja bardzo wtedy poważnie myślałam o króliku... Ale teraz mam klatkę pod stołem, nikomu to nie przeszkadza i w zasadzie nie zajmuje przez to dodatkowego miejsca.
No więc to są takie, moim zdaniem, błahe powody, które są dlatego, że głupio jest podać powód "nie, bo nie!".
Ja miałam łatwiej, bo jestem dorosła.... ale i tak musiałam negocjować z moim mężem. Przez około roku go przekonywałam, chociaż sama też się wahałam... Ale w końcu byłam już zdecydowana na 100%. Zadzwoniłam do niego i oznajmiłam, że chcę tego królika tu i teraz. I tak też zrobiłam. Przyniosłam tego samego dnia królisia do domu, klatkę itp. Trochę się bałam, bo nigdy wcześniej nie miałam królika. Wcześniej czytałam tylko przez jakiś czas o opiece nad królikami, ale sama teoria to za mało. Trzeba mieć obiekt do opieki
Reakcja męża? Na początku był taki trochę niezadowolony i nieufny, zarzekał się, że on nie kiwnie palcem przy opiece nad zwierzątkiem... Wystarczyło jednak, gdy wypuściłam Tuptusia z klatki i on sobie kicał
i polizał męża po ręce. Tak zaczęła się jego wielka miłość do Tuptusia
, która trwa do dziś. Czasami Tuptuś coś nabroi i o ile ja się zdenerwuję, to mój mąż jeszcze broni królika!!
:
A więc przeciwnik stał się wielkim miłośnikiem, bo się sam przekonał, że królik to nie tylko bobki, ale jeszcze 1,6 kg futrzanego szczęścia