balbi ja mówię Ci jedno - nie poddawaj się! U nas poprawy nie było żadnej przez ponad dwa miesiące, Mierzwiaczek łapkę miała podciągniętą pod same biodro, skulone paluszki, przewracała się, traciła równowagę, była naprawdę smutna, a ja nie wiedziałam jak jej pomóc, tylko dawałam ten rozkurczający baclofen (gdzieś słyszałam, że to pochodna heroiny lub morfiny, lek stosowany w leczeniu uzależnienia od kokainy czyli absolutnie przerażający specyfik) i masowaliśmy ją z mężem kilka razy dziennie aż do bólu, jej i naszego. Ale później nastąpił nagle przełom i było już tylko lepiej.
U nas też były odparzenia na zdrowej łapce, smarowałam je alantanem. Zdecydowanie lepiej jest gdy łapkę chorą obciąża, nawet kosztem tych odparzeń, jeśli nie są bardzo dotkliwe. Doktor Krawczyk mówi, że jeśli królik nie używa skoka, przyzwyczaja się do tego, tak mu jest wygodniej i mięśnie dość szybko zanikają, także ten ruch,, chociażby znikomy, praca łapki są naprawdę istotne.
Myśmy przez 5 miesięcy walczyli z różnymi chorobami króliczki: zapalenie macicy, krwawienia z dróg rodnych i przymusowa sterylizacja, później przykurcz i kulenie, potem kamień w drogach moczowych i też mieliśmy chwile zwątpienia. Ale daliśmy radę
Trzymaj się zatem i walcz o zdrowie małej. Bardzo ważne jest, żeby rehabilitacja była systematyczna, trzeba to robić dość zdecydowanie i w długich seriach. Może masz kogoś, kto by Cię w tym zastąpił, kiedy Ty jesteś poza domem?