Stefcia też sie przypomina i bardzo, bardzo prosi o dobry domeczek dla siebie
Dziś Sztefen zajadał się świeża trawką, (zdjęcia nie są z dziś
) wyciągnełam tż kawał drogi za Warszawę w poszukiwaniu trawki dla uszków, jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy..... i im dalej jechaliśmy tym tż robił się coraz bardziej zły
całe szczęście, że nie posiadł chłopak umiejętności zabijania wzrokiem bo krucho by ze mna było i pewnie bym tu do Was już nic nie pisała. Ale jeszcze gorzej zły tż się zrobił jak kazałam zjechać w polną drogę co by czystej trawki nazrywać
dodam tylko że, nie mamy terenówki
więc jak jechaliśmy tymi wertepami i dołami tż był juz na skraju wytrzymałości
i najchętniej to by mnie
albo jeszcze gorzej
Achhh, ale już rozwoju sytuacji po nazrywaniu trawki się nie spodziewałam, znalazłam 5 pasażerów na gapę, 5 kleszczy
tż-owi poleciała para z uszu ze wściekłości, ja się całą drogę drapałam bo myślałam że mnie po obłaziły kleszcze fuuuujjj, ale było warto Stefcia i Smigoś wcinały trawkę aż miło, tylko Rudy strajkuje i nie zjadł nawet ździebełka
pewnie tż go przekabacił żeby nie jadł żeby nie jeździć po trawkę tyle kilosów
czy ktoś pokocha Stefcie, cud blondyneczkę z dużymi niebieskimi.... oczami
znajdzię się jakaś duszyczka której Stefcia wpadła w oko?