Spodziewałam sie większego królika, tym bardziej, że na allegro było napisane, że ma 9 tyg (po zakończeniu aukcji 10 tyg.), a tu szok, kruszynka mieszcząca się w mojej dłoni. Jak zobaczyłam to ucho to nie bardzo chciało mi się wierzyć, że to wada genetyczna, bardziej to wyglądało jakby ktoś celowo obciął albo został ugryziony.
Facet strofował mnie jak mam karmić maluszka, czyli siano, ziarno i malutko marchewki, o tak, tu mi pokazał paznokieć najmniejszego palca. Dostałam wyprawkę w postaci siana i ziarna ;] No i złapał się za głowę jak zobaczył transporter, a w nim czysty ręcznik.
Tocha, jeśli chodzi o inne króliki, to nie widziałam, facet nie wpuścił mnie do środka, kazał, żebym zaczekała na zewnątrz.
A tak w ogóle to facet aż taki straszny nie był, nie gryzł. Ale widać było gołym okiem, że liczy się dla niego kasa niż dobro zwierzaka.