Dziewczyny, pozwoliłam sobie zażartować z Wami na temat klejnotów aż do momentu...
to juz nie bedzie 100% kroliczy facet tylko kaleka
Soniu, nie wiem, czy żartowałaś, czy pisałaś serio, ale nieważne, nie zmienia to faktu, że zrobiło mi się bardzo przykro.
Możesz mi wierzyć lub nie, ale kastracja to nie moje widzimisie, Amor naprawdę się męczy, jego zajęcia ograniczają się tylko do kopulowania, nic innego go nie interesuje. Odkąd jest u mnie od niedzieli, to ani razu z nim nie siedziałam tak jak zwykle to robię z innymi tymczasowiczami, zamknęłam go w łazience i jest sam. Ograniczałam tylko do podawania jedzenia, sprzatania i krótkiego smyranka za uszkami. A uszak naprawdę towarzyski, spragniony kontaktu z człowiekiem i czuje się bardzo samotny. Jak jestem to tylko szuka sposobu, byle by za pomoca mojej ręki czy nogi zaspokoić swoje niepohamowane potrzeby. Nawet bardzo mu przeszkadzają te zwisające klejnoty, bo kica tak, aby te jaja nie dotykały podłogę.
Jak będę w domu to wkleje zdjęcia jego narządów. Przygotujcie na mały szok.
Zapisując się na kastrację, myślałam, że robie to dla jego dobra, chciałam, żeby był szczęśliwy i spokojny, ale widac, że dla niektórych to jestem zwyrodnialcem, który krzywdzi zwierzęta. Dr Rybicki ledwo się zgodził na zabieg, bo ma ręce pełne roboty.
Soniu, przy okazji chciałabym bardzo serdecznie podziękować za pomoc dla śląskich królików, które sa pod skrzydłami SPK, dzieki twojej hojności króliki w DT mają czysto i pełny brzuch.
To jst watek Amorka, więc proszę trzymać się tematu. Chłopak wciąż w
trybie pilnym potrzebuje DT, a najlepiej DS. Zainteresowanym zapraszam do adopcji
http://www.przygarnijkrolika.pl/?p=889Amorek już w klinice. Prosimy o kciuki