Gumijagodowysok, to co piszesz to niestety prawda, z tym, że ja pisałam o opiekunach miniaturek, a nie pseudo-hodowcach.
A ja pisałam i o jednych i o drugich niestety. Zaznaczyłam to zresztą. Są pseudo-hodowcy, owszem. Ale są i zwykli ludzie, którzy biorą parkę, żeby było miło, bo np. dzieci chcą mieć chłopca i dziewczynkę, a oni się zaczynają rozmnażać. I wtedy jest poród pierwszy, drugi, trzeci, ludzie się łapią za głowę i wtedy jeden z królików- rodziców jest oddawany, bo mnożą się tak, że nie wiadomo co robić z małymi. A teraz przy założeniu, że nie ma parki, tylko jest jeden królik- w tym momencie naprawdę niewielu osobom przyjdzie do głowy, że przydałaby się kastracja/sterylizacja. Bo po co, skoro i tak się nie rozmnożą? Najczęściej królik siedzi w klatce, więc terenu nie znaczy, czyli jego hormony nie są dla nikogo uciążliwe. A nikomu nie przyjdzie do głowy, że uszak się męczy, czy że może mieć nowotwory (ba, sama się o tym dowiedziałam dopiero po pewnym czasie będąc tu, na forum).
Pisząc, że miniaturce ciężko dorobić się potomstwa, myślę, że to nie do końca prawda, bo zdarza się to bardzo często przez nieświadomość ludzi.
Pisząc, że uszaki najczęściej są kastrowane- to już niemal mrzonka. Fajnie by było, ale nie jest. Ludzie nie mają pojęcia o zwierzętach, które trzymają w domu, które kupują w zoologicznym, bo są słodkie i puchate, a które potem siedzą całe życie w klatce, bo dorosły i nie można ich nosić na rękach ani głaskać, kiedy ma się na to ochotę.