Bystrzaczek z żonką polubili się bardzo ,ale może zacznę od początku
Już zaraz po transporcie do mnie Bystrzak był ciekawy nowego miejsca i swojej nowej "lubej", choć oddzielona była od niego kratami. Pierwszy dzień, a właściwie wieczór spędził na , poznawaniu terenu oraz rozmowami ze Stefą, choć nadal przez kratki. Na następny dzień nastąpił czas na bliskie spotkanie. No i skończył się spokój
To była dwu dniowa wojna
z dosiadaniem, gryzieniem, kopaniem, tupaniem, fuczeniem i ucieczkami, po czym nastąpiły ciche dni. Bystrzak został królem terenu a wystraszona Stefa uciekała przed nim za każdym razem jak tylko zbliżył się na metr od niej. Po zabawie w podchody mądrala stwierdził, że jeżeli ukochana przed nim ucieka, to on nie będzie do niej przychodził i przez kolejne 2 dni siedziały uszaki w przeciwnych rogach pokoju. Jak jeden kończył jeść, to wtedy dopiero przychodził drugi. Stwierdziłam, że skoro już się nie atakują spróbuję zainterweniować i wsadziłam je do jednego kojca. Szału nie było, bo choć to była tylko setka króliczki i tak siedziały o przeciwnych stronach klatki
i tak koło tygodnia wsadzałam je razem po dwie godziny dziennie, bo kicając na wolności nie wiedziały nawet o swoim istnieniu. Aż tu nagle pewnego pięknego dnia króliczki zaczęły razem jeść
a potem wszystko już pięknie się potoczyło szybciutko:) Pierwsze obwąchiwania, szturchania (oczywiście przyjazne), aż w końcu doczekałam się tego pięknego dnia kiedy położyły się obok siebie, futerko w futerko
kolejny dzień już wogóle był szczytem moich marzeń kiedy oto Bystrzak - Pan i Władca- przyszedł do Stefy na myju myju
Z pięknie wylizanym pyszczusiem uszkami i oczkami postanowił odwdzięczyć się swojej damie i umył jej jedno ucho
I tak już cudownie zostało. Teraz króliczki żyć bez siebie nie mogą
wszystko robią razem, kicają w ogródku, jedzą, bawią się, myją i śpią.
A teraz jeżeli coś mam napisać tylko o Bystrzaczku, to wyszło by z tego wypracowanie, a i tak już tego troszkę jest
Troszkę bałam się jak to będzie z "króliczkiem po przejściach", ale okazało się, że jest on bardziej wyluzowany niż moja Stefania. Widać, że na 100% czuje się jak u siebie w domu, co widać szczególnie na spacerach po ogrodzie kiedy skacze w każdą możliwą stronę a tylne łapki lecą w przeciwną
Jest strasznym żarłokiem (w czasie jedzenia wchodzi do talerza
) i choć dalej je suszone rzeczy, bo czasami zdarza się miękcejsza kupka
, to będąc na trawce podgryza co nie co tak, że niedługo nie będę potrzebować kosiarki
Dodaję zdjęcie last minute, a resztę dorzucę w najbliższym czasie i oczywiście będę pisać co u mojej parki słychać
I dziękuję bardzo wszystkim, którzy sprawili, że trafiłam na Bystrzaka, a szczególnie Izie, która to sprawiła, że Bystrzak trafił właśnie do mnie