Zgadzam się, taki królik to skarb. Nie dość, że cieszy się z ludzkiej obecności i odwdzięcza się króliczą miłością, to w dodatku jest niewybredny i niczego mi nie zniszczył, choć bryka po całych pomieszczeniach niczym 4 maluch.
Póki była sama, nie jak teraz z Piccolą, którą traktuje już jak obcego króla, była 99,9% kuwetkowa. Normalnie rano sprzątałam tylko kuwetę, ew. bobki padały na siano leżące na podlodze,ale wystarczyło uprzątać rozsypane siano i dać paśnik i sama radość. Mogłabym się do tego przyzwyczaić, ale Miśka jest nieprzejednana, a stres zaprzyjaźniania jej szkodził. Natomiast Issa dobrze rokuje na koleżankę samca, bo jak jej przedstawiłam Caruso przez kraty, to mimo ze był intruzem była zaciekawiona, obródkowała go, wylizywała pręty przed nim i ani warkniecia ani nic odstraszania nie bylo-a widziałam z jakim rozpędem wpadała na kraty atakując Miśkę.
Nic, tylko brać i kochać błekitnooką białaskę.