dobrussia,
Twoje pytanie jest naturalne
sama często zastanawiam się, gdzie jest granica i ostatnio stanęłam przed takim problemem w stosunku do mojej Wifi.
po tym jak podjęłam pierwszą decyzję o eutanazji u mojego zwierzaka - u Kuby, zrozumiałam, że tej granicy trzeba szukać i musimy starać się jej nie przekroczyć, chociaż jest to bardzo trudne.
wierzymy, walczymy do końca, zawsze mamy nadzieję, że może jednak...w końcu tak niewiele jest reguł i czasami los nas bardzo zaskakuje - wydaje się, że nie ma szans, a się uda; wydaje się, że damy radę, a jednak nie...
Masza - myślę, że to nie jest ten moment. mówię o tym przez pryzmat jej zachowania - ona ma wolę życia, chce żyć, tylko wymaga szczególnej troski.
gdyby była królikiem, kotem, psem w schronisku bez szansy chociaż na dom tymczasowy - nie byłoby jakiejkolwiek dyskusji, ponieważ nie byłoby szansy na zapewnienie jej opieki.
dzisiaj stan Maszy wygląda tak: stan zapalny w jamie nosowej - bez zmian od września. jej samopoczucie - stabilne...- uwielbia jeść - dosłownie, kiedy biega, zwiedza otoczenie, kiedy poświęci się jej czas/pogłaszcze, jest szczęśliwa...
mówiąc o stanie Maszy mam przede wszystkim w głowie obraz tego, do jakiego stanu królika może doprowadzić gronkowiec/pastereloza - mój Kuba umarł przez gronkowca, u niego to było kilka miesięcy wiecznej walki - w końcu zapalenie mięśnia sercowego z dnia na dzień niewydolność oddechowo-krążeniowa, strach, że wyjdę z domu, a on zacznie się dusić...leki 9-10 razy dziennie - dlatego Kubusiowi pozwoliłam odejść
jeśli nie powstrzymamy choroby u Maszy, kiedy pastereloza czy inne bakterie też mogą ją zabić - mogą, ale z drugiej strony...- Kuba był 3 letnim idealnie zdrowym królikiem, walczył bardzo krótko - a zaczęliśmy walczyć, kiedy zauważyłam, że kichnął po raz pierwszy - Masza - staruszka, która trafiła do nas tyle miesięcy temu w b. złym stanie - skrajnie zaawansowanym - dostaje leki nasercowe, ale jej serce bije dobrze...
płuca/oskrzela osłuchowo ok. czy ma ropnie w płucach/oskrzelach? zrobimy ponowne zdj. rtg, żeby to wykluczyć - gdyby okazało się, że ma ropnie (ostatnio nie miała, a szczerze mówiąc jak do nas trafiła, to bylibyśmy wręcz przekonani, że mieć może) - nie ma mowy o zabiegu usuwania błony śluzowej, bo taki zabieg byłby pozbawiony sensu (infekcje wciąż by wracały).
nie wiem jak będzie...myślę, że czas to pokaże i teraz mogę powiedzieć jedynie, zobaczymy...
chciałabym po prostu , żeby Masza miała dom - taki jak mój Rusek, jak każdy z "naszych" króli - dom, gdzie będzie mogła 'wszystko' i nie będzie ograniczona tym, że ja nie mam dla niej tyle czasu ile moim zdaniem mieć powinnam, a mój pokój nigdy nie będzie jej królestwem...- z drugiej strony znając skalę problemu wiem, że Masza ma w tej chwili wszystko co może mieć...i jednak mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.