wczoraj do późnych godzin nocnych kończyliśmy I etap remontu miejsca, które stanowi azyl dla wielu króli z różnych miejsc w Polsce
niestety okazało się, że firma, która wygrała przetarg na remont w schronisku, nie zgłosiła się do jego realizacji - efekt: schronisko, pracownicy nie mogą doczekać się doprowadzenia do porządku części biurowej schroniska, w której warunki pracy są naprawdę trudne, budynek wymaga porządnego remontu...
postanowiłyśmy już nie czekać i wziąć sprawy w swoje ręce
zaczęliśmy od podłogi...dlaczego? ;] nie raz już o tym pisałyśmy, a osoby, które były w schronisku wiedzą o czym mówimy - w zestawieniu z uszakami i ich klatkami podłoga była nie do zniesienia - psychicznie i fizycznie - posprzątanie 20 klatek to nic w porównaniu z posprzątaniem podłogi...po sprzątaniu, mnóstwo kurzu, brudu, odkurzacze, które nie były w stanie strawić mieszanki peletu/trocin, siana (mimo, że starałyśmy się sprzątać z największą starannością
) - jednym słowem porażka dla nas, dla schroniska...
kolejnym etapem naszego planu są ściany - położenie nowych tynków + malowanie - niestety nie mogliśmy zrobić tego przed Świętami, bo potrzebujemy na to kilka dni ( nie mówiąc o kwestii logistycznej z rozlokowaniem króli), w zw. z tym zamierzamy to zrobić w II poł. stycznia (podłogę bez większych problemów zabezpieczymy na czas walki ze ścianami)
kiedy ściany będą gotowe, nadejdzie czas na regały - dzięki nim klatki nie będą stały jedna na drugiej
- wtedy będzie idealnie...
już dzisiaj wygląd pomieszczenia dla królików w porównaniu z tym co było wczoraj to "niebo-ziemia"
w porównaniu do zeszłego roku czy lat poprzednich...przepaść
pamiętam, kiedy w zeszłym roku w schronisku przebywało kilkanaście królików z Bydgoszczy - na 2 razy mniejszej powierzchni, w skromnych klatkach, bodajże 24.12. rano zawiozłam do schroniska królika, który w Święta miał jechać do W-wy, wtedy w schr. były już tylko 3 uszaki (w ciągu miesiąca udało nam się rozlokować całą bydgoską ekipę) i pamiętam jak spaliłam odkurzacz próbując doprowadzić do porządku wykładzinę, skutkiem czego część wykładziny wylądowała na śmietniku
z każdym miesiącem było jednak coraz lepiej...z pomieszczenia znikały kolejne rzeczy, a w wakacje nastąpił przełom
we wrześniu pokazywałyśmy zdjęcia już po przemianie - dla nas ogromnej przemianie...
i robiliśmy kolejne postępy...
wczoraj ekipa remontowo-budowlana w składzie 4 osób dzisiaj chyba ledwo żyje, tzn. kręgosłupy nasze kręgosłupy na pewno
, bo pomieszczenie najpierw trzeba było w 100% oczyścić, zerwać wykładzinę, uporać się z tonem masakrycznego kurzu...w między czasie położyć podłogę, ogarnąć wszystkie króliki, wyczyścić octem wszystkie kuwety, działo się, oj działo...
a wyglądało to tak
zdj. podłogi sprzed usunięcia wykładziny nie uwzględniłam
tutaj nasz bohater - szef ekipy nie chciał się inaczej ujawnić
cięcie wykładziny..nie lada wyzwanie biorąc pod uwagę stan ścian i ich nierówności
(dot. to również zakładania listew
)
czyste ręczniki, wczoraj kilka kg ręczników i dywaników poszło do prania
pudła z miseczkami, poidełkami, paśnikami
w klatce z napisem SPK Daisy ma chwilowy przystanek - czeka na jutrzejszy transport do nowego domu w Warszawie
na koniec słodziak roku...uszy były dzisiaj popołudniu bardzo zmęczone i śpiące, ale niestety nie udało mi się uchwycić pozostałych, a Didi spał i spał...
z całego serca chciałybyśmy podziękować wszystkim, dzięki którym mamy szansę pomagać - Schronisku za to, że możemy się tam tak krzątać...
, a w szczególności pewnej dobrej duszy, która nad nami czuwa...dzięki której mogłyśmy zacząć wprowadzać w życie plan stworzenia miejsca przyjaznego królikom...
jak już mówiłam jutro nasza Daisy jedzie do DS i jeśli uda się z transportem Sokole Oko powędruje do DT w Warszawie...
szukamy też transportu do DT w Gdańsku dla Lucka lub Hibiskusa
czekamy na przyjazd do T. dwóch "nowych" uszaków
wczoraj przyjechał do nas uszak z Koszalina - moja siostra nazwała go Max i Maxem już zostanie
jest cudownym uszakiem, chociaż moim zdaniem ma nadwagę
, ale trudno się dziwić, żył w akwarium
i już w schronisku...