Super!Przeczytałam cały ten wątek i widzę,że wychodzą z tego króliki w beznadziejnym stanie.Czyli jakim?Od niespełna 2 miesięcy posiadamy mini lopka.W sobotę zauważyłam,że nasza Tusia ma przekrzywioną główkę.Ze względu,że mieszkamy w małym mieście,daleko od jakiegokolwiek weterynarza specjalizującego się w królikach pojechałam do jedynego,który był na miejscu.Stwierdził,że to na pewno coś z błędnikiem,podał 2 zastrzyki mówiąc,że to antybiotyki.Nie pomogło,zaczęła się przewracać.Napisałam do hodowli z której mamy króliczka odpisali,że to najprawdopodobniej e cuniculi,podali jakie leki podawać.W niedzielę pojechałam z Tusią na kolejne zastrzyki,podałam weterynarzowi niemal na tacy co to za choroba i jak ją leczyć,podał coś innego w zastrzykach po czym była kilku godzinna poprawa.W poniedziałek stan taki jak 2 dni wcześniej.Poprosiłam,żeby podał jej fenbendazol na co stwierdził,że nie ma i sprowadzi na wtorek.I że koniec zastrzyków,fenbendazol poda jej 1 raz,że hodowla ma nie wymyślać,że minimum 2 tygodnie.Żaden z weterynarzy na naszym terenie nie wykonuje badań z krwi,ale znalazłam takiego,który we wtorek miał pobrać jej krew i wysłać do Warszawy-oczekiwanie na wynik minimum tydzień.Jednak we wtorek stan Tusi gwałtownie się pogorszył-okropny oczopląs,nie chodzi tylko koziołkuje,głowa bardzo skręcona.We łzach znalazłam innego weterynarza,20 km od domu i tam również,że wszystkie objawy-w oczkach białe zmiany wskazują na to paskudztwo.Wprowadzono takie leczenie o jakim była mowa od początku.Jednak stan królika poprawia się baaaardzo powoli.Dziś po 3 dawce zdecydowanie zmniejszył się oczopląs,potrafi poruszać się minimalnie do tyłu,ale nadal koziołkuje,główka wygięta.Mimo tego je,pije,załatwia się.Powiedzcie mi czy jest nadzieja,że z tego wyjdzie.Serce pęka jak na nią patrzę,nie mówiąc już o mojej 6 letniej córce,która tak czekała na królika,a w tej chwili nie może jej nawet wziąć na ręce.