a oto wieści dla fanów CHrupka (dopiero wyrwałam się z jego szponów)
Równo o 12 zważony i zastrzyk w dupkę.
czekamy na działanie znieczulenia
I Chrupek już leżący, strasznie się nie chciał kłaść, tylko tak siedział oparty na boczek.
O godzinie 14 leżał już na poduszeczce i memłał jęzorkiem.
Dr Różańska usunęła zęby szczęki lewej, te co były zrośnięte, powiedziała że praktycznie tylko złapała i poruszała a one same wyszły jako całość. Tak więc zaszyła ogromną dziurę i zajęła się dołem. Okazało się że Chrupek ma dwie przetoki. Jedną przed siekaczami i jedną za jednym z trzonowców, którego dr usunęła. Niestety wszystkich trzonowców nie dało rady, bo wygląda na to że nie zostałaby wtedy tam żadna kość. Ropień nie został usunięty również ze względu na to że groziłoby to złamaniem żuchwy - został otworzony i oczyszczony (jest taką pustą kulą z kości).
Niestety dr nie pobrała próbki do badań, bo najprawdopodobniej nic by z niej nie wyszło. Za dużo było tam ropy. Jednak powiedziała że ewidentnie wygląda to na promienicę i rozpad kości tak czy siak nastąpi, także żuchwa w którymś momencie nie wytrzyma i nastąpi złamanie. Oczywiście nie wiadomo czy za tydzień czy za 4 lata.
Dostałam fakturę na 120zł, antybiotyk (marbocyl), lek przeciwbólowy i instrukcję obsługi królika.
W piątek idziemy na konsultacje, do tego czasu mam pilnować aby dziura w ropniu się nie zarosła, mam wkładać tam strzykawę i płukać ropień. Na konsultacjach zobaczymy czy nachodzi tam żarcie i ewentualnie będziemy oczyszczać.
A tu już w domku, pokazujemy memłający języczek
I zaczynamy się ruszać
A tu już czołgał się po całej kuwecie
I w końcu najlepiej na kolankach.. Takie mu się łażenie włączyło, a miał łapki jeszcze nieogarnięte przednie, więc musiałam go mocno trzymać.
Pospał chyba z oczkami otwartymi i teraz już nawet sam siedzi.
CHyba jest śpiący, ale coś nie usypia. Chyba go boli, zaraz przyjdzie pora na przeciwbólowy lek, więc mu trochę zelży. A wieczorem będziemy napychać królika farszem
Już idę go ucierać, póki wyłączyła mu się faza czołgania - bo tak musiałam go pilnować, bo cały czas gdzieś raną musiał się wycierać albo uderzać. Mam nadzieję że CHrupek nie pogardzi moją kuchnią, bo kupić gdzieś w Lublinie preparaty do dokarmiania to jakaś paranoja. Jak macie jakieś rady na temat własnoręcznie robionych papek to z chęcią wysłucham
Jeżeli ktoś chce wesprzeć CHrupaska na cele zdrowotne czy też jakiekolwiek, to proszę skontaktujcie się z Bośniakiem.