Ech...dostałam wyniki histopatologii Pilota, który zmienił imie na Maurycy...Żyć się nie chce.
Musze to w koncu napisac, bo maluszkowi naleza sie podziekowania, za chwile radosci, ktore mi dal, za jego krotkie acz wdzieczne krolicze zycia. Szacunek za to, ze pomimo zlego poczatku, staral sie rosnac na wspanialego i prawego krola...
Ckliwej historii i opowieści nie będzie. Jest żal, ból i niedowierzanie. I pytanie ; Dlaczego?
Maurycy vel Pilot to slodki maluch, biało czarny, srokacz , z uwodziecielskimi długachnymi uszkami, z których jedno nie do konca chcialo klapnąć. Przecudny królas o zawadiackim spojrzeniu, kochający sie przytulać do mamusi. Maurycy przyjechal ze sklepu zoologicznego w Łodzi, gdzie miał zostać przeznaczony na akrme dla węża. Powodem takiej decyzji bylo to, że wg.pracowników sklepu miał wybite oko, co wogóle nie było prawdą bo maluch miał po prostu małoocze,czyli jedno oczko miał troszkę mniejsze i był tam maly stan zapalny. Byliśmy u okulisty i po kilku dniach terapii kroplekowej i okładów, oczko było ładne i nie bolało. W dodatku w ciagu dwoch tygodni maluch troszke podrósł i różnica w wielkości oczek naprawde nie byla duża a poza tym to tylko dodawalo Maurycemu uroku.
Na wiszące w lecznicy ogloszenie adopcyjne Maurycego reagowali wszyscy i zachwytom nie bylo końca. Bylo juz kilak chetnych osob do adopcji a ja sama pokochalam go ogromnie, mimo iz przyrzeklam soebie, nie przywiazywac sie bardzo do krolasow, ktore ida do adopcji.. latwo powiedziec a zrobic..prawie nie wykonalne bo kocham wszystkie uszaki. Maurycy zawladnal moim sercem od pierwszego dnia. Maluch był okazem zdrowia, brykał, szalał, ładnie jadł , sikal i bobkował. Niezwykle czysty i grzeczny króliczek-każdemu zyczyłabym takiego słodziaka. Kłapouch rósł ładnie, nie wykazywał żadnych objawów jakiejkolwiek choroby. Poza krolicza "glupawka" z radosci.
Aż tu nagle...Przez cały czas biegał ze swoim starszym kolegą i pomagal mi robic porzadki w dokumantach. Wieczorem, po 2godz nieobecnosci, po powrcie zobaczylam, ze Maurycy jest bardzo spokojny, wrecz "rozjechany" na lapkach. Zbyt spokojny jak na jego zywiolowy charakter. Wzielam malucha na rece i zobaczylam, ze jest zasikany, co nigdy wczesniej nie mialo miejsca, gdyz jak wspomnialam, to wzor czystosci krolewskiej. Wycierajac mu pupcie z siuskow, z przerazeniem stwierdzilam, iz maluch zaczyna przelewac sie przez rece , wiec w ciagu kwadransa bylismy w lecznicy. Leki i kroplowka postawily go na nogi dosc szybko, Pojawily sie ladne bobki i siku. Podjelismy decyzje o natychmiastowym USG. To byla niestety trafna decyzja bo na USG okazalo sie, ze jelita sa bardzo mocno zmienione i widoczny jest stan zapalny na praktycznie calej dlugosci co wrozy bardzo zle. Podobnie watroba. Od razu antybiotyk. Rokowaznia niestety ostrozne bo u takiego malucha taki obraz jelit nie wrozy dobrze, tym bardziej, ze brak jakichkolwiek zewnetrznych objawow wskazujacych na jakakolwiek chorobe. Maluch pobrykal po lecznicy, zrobil ladne bobki i duzo siku. Nastepnego dnia umowilismy sie na kontrole, oczywiscie na wszelki wypadek uzbrojeni w leki i kroplowki oraz wspomagacze.
W nocy lezelismy "nos w nos" no bo przeciez nie moglam spuscic z oczu szkraba, na wypadek jakby sie gorzej poczul , obok byl zestaw ratunkowy i taxi pod telefonem. Maluch tulil sie do mnie i jakos dziwnie nie odstepowal mnie ani na krok, chociaz byl troszke slaby. Rano zadecydowalismy o podaniu kroplowki na wzmocnienie i jednak wczesniejszej wizycie w lecznicy. Maurycy wspial mi sie na kolana i doslownie utkwil we mnie piekne blyszczace brazowe oczka. Wiedzialam juz co sie swieci...Maluszek zaczal mnie objawy wstrzasowe, takie jakie ma zwierzak przed smiercia... Blyskawicznie dostal domiesniowo steryd, ktory z reguly stawia na nogi, ale niestety... Odszedl kiedy jego krolicze zycie zaczynalo nabierac tempa i kolorow... Kiedy mial puchatego przyjaciela, mogl robic co chcial i kiedy chcial... Byl kochany i otoczony opieka...
Szokujace, ze Maurycy odszedl w ciagu praktycznie 12 godzin od jakichkolwiek objawow... Szokujace okazaly sie wyniki sekcji/histopatologii
Badanie histologiczne
ROZPOZNANIE:
1. Wątroba: obszerna martwica miąższu, prawie całkowita utrata żywej tkanki. Miejscami widoczne kolonie
bakterii. Poza tym liczne granulocyty, a miejscami martwica ze zwapnieniem. Ropne zapalenie otrzewnej.
2. Śledziona: ropne zapalenie otrzewnej, przekrwienie.
3. Płuco: rozplem makrofagów w świetle pęcherzyków płucnych, pojedyncze zakrzepy w naczyniach. Podejrzenie
śródmiąższowego zapalenia płuc.
4. Serce: reakcja zapalna z udziałem makrofagów.
5. Jelito: autoliza błony śluzowej. W mezenterium ropne zapalenie otrzewnej.
KOMENTARZ:
Jest to bez najmniejszych wątpliwości posocznica, która występuje z ropnym zapaleniem otrzewnej oraz kolonizacją
wątroby przez liczne bakterie. Na podstawie ocenianych preparatów nie można określić przyczyny posocznicy.
Możliwy wydaje się wrzód, nie został on jednak w badanym materiale wykryty. Uwzględniając młody wiek zwierzęcia
w diagnostyce różnicowej należy uwzględnić infekcję pochodzenia pępkowego.
CZY ZROBIMY COŚ ŻEBY HODOWCA PONIÓSŁ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SMIERĆ KOCHANEGO MALUCHA?
CZY ZROBIMY COŚ ŻEBY NIE BYŁO WIĘCEJ TAKICH SYTUACJI?
CZY ZROBIMY COŚ ABY W KOŃCU HODOWCY I SKLEPY BYLI W JAKIKOLWIEK SPOSÓB KONTROLOWANI?
Proszę, stwórzmy ogolnopolski wniosek o wprowadzenie niezależnych kontroli hodowli i sklepów, o wprowadzenie regulacji, wytycznych i obowiązku spełniania szeregu warunków dla takich miejsc. Nie ma sensu deliberowac i użalać sie. Trzeba zacząć działać.
Ile już krolików odeszło przez ludzka pazerność, głupote , bezdusznosc i chec zarobienia kilku zlotych? Duzo, o wiele za duzo.
Strata mojego Bosmanka byla dla mnie jedna z najgorszych chwil w zyciu a gdyby nie durne Kakadu i durna kakdowska weterynarz, uszak siedzialby teraz ze mna. Maurycy tez zmarl przez warunki hodowcy , kto wie co tam sie dzieje i ile krolikow stamtad umiera teraz w meczarniach?
Moze Wiktor od Prym tez by zyl gdyzy w sklepie sie nim zajeto?
Jak dlugo mozna jeszcze na to pozwalac?
JA SIE NIE ZGADZAM!!!