Wymieniam Mundziaka na to cudo!
A tak serio, to krótka relacja z Mundziaczkowego DT. Uszy dogadały się pięknie, miało to miejsce 2 dnia po oznaczeniu Jenis i mnie moczem
. Od tego momentu jest naprawdę świetnie. Zero kłótni, kłaki latają tylko wtedy, kiedy Mundkowi zbierze się na amory i wyrywa jej futerko z tyłeczka.
Mundek jest trochę płochliwy, boi się szybszych ruchów, przy głaskaniu cały się rozpłaszcza i jest niepewny, ale trochę miziu miziu (szczególnie, gdy obok jest Jenis, która dodaje mu odwagi) i chłopak zgrzyta ząbkami.
Dużo czasu spędza kimając sobie za łóżkiem, ale wychodzi gdy tylko słyszy, że podano jedzonko. Jest jak odkurzacz, zje wszystko.
Słyszałam też, że gryzie meble i niszczy. To mnie trochę przestraszyło, bo Panna J. jest bezklatkowa i wolałam uniknąć strat w meblach w wynajmowanym pokoju
. Tak więc Mundzio pierwszą noc spędził w klatce. Była to cudowna noc, bo Jenis podbiegała, on się rzucał na klatkę żeby ją odgonić od swojego terenu, a ja myślałam, że zatłukę bo wszystko się trzęsło i nie mogłam zmrużyć oka
. Drugiej nocy czyli już po wybuchu wielkiej miłości też nie spałam, bo Jenis chodziła pod klatkę randkować.
Stwierdziłam, że dam mu szansę no i od tego czasu chłopak jest cudownym bezklatkowym stworem. Czasem próbuje coś podgryźć ale wystarczy, że pstryknę palcami, a on sobie idzie do swoich gałązek czy kartoników.
W dużym skrócie- dziękuję Wam serdecznie za taką dawkę słodkości w postaci tego małego futerka, od razu zapowiadam, że go Wam nie oddam, więc niedługo wpadnę podpisać umowę
)
No i do ewentualnych zastanawiających się nad adopcją/ Dt z opcją DS itd- przekazano mi, że Mundek średnio dogadywał się z innymi królikami, dochodziło do bójek no i na dodatek miał zapędy niszczycielskie. Królik zupełnie inaczej zachowuje się w domu, bez miliona innych królików, natłoku zapachów i bodźców.