Frida od wczoraj jest u mnie. Zdjęto u niej sączek i kołnierz, żeby mogła jeść ceko i się umyć, ale na noc dla bezpieczeństwa założyłam kołnierz, rano oczywiście zastałam obsrany kojec
. Generalnie ona stara się nie dotykać w to chore miejsce. Mam jej dawać zastrzyki przez 3 dni i pijemy probiotyk bio lapis for rabbits.
Jeszcze w poniedziałek będzie miała przepłukany kanalik słuchowy, jak nie będzie komplikacji pokica do Krakowa.
Generalnie Frida ma apetyt, normalnie bobkuje, jest bardzo dzielna, widać, że po powrocie do domu była zadowolona, bo aż wyciągnęła kopytka i robi bęcołki (oczywiście na prawą stronę).
Szczególne podziękowania należą się pani doktor Moroz za niesamowite podejście do pacjenta, ogromne zaangażowanie i szczególną troskę. Taki wet to skarb
A tak wygląda moje chore ucho
Po powrocie do domu (niestety tymczasowego) zastałam niespodziankę darów ze świata4łap. Darczyńcom dziękuję!
Taka smutna jestem...