Zastanawiam się jak to będzie w przypadku mojego królika który od zawsze był sam.
Może ja się wypowiem, bo chyba pobiłam rekord

Moja samiczka miała 8 lat jak doadoptowałam jej towarzystwo. Wcześniej wydawało mi się, że jest szczęśliwa, że starcza jej moje i psie towarzystwo, ale dopiero po zaprzyjaźnieniu z Bizu i Jaśkiem zobaczyłam, jak wygląda szczęśliwy króliczek. Nie powiem, że poszło jak po maśle - Miśka akurat jest typem dominanta i w dodatku samicą

Ale przy odrobinie wytrwałości i pracy obyło się bez ran, walk czy większych zniszczeń. Ty się nie zastanawiaj czy, ale jakiego towarzysza adoptować i jak najszybciej ustalaj kastrację (ja miałam pecha nie wiedzieć o SPK latami i nie mieć dobrego weta - moja jest zbyt wiekowa na zabieg, ale pieska - 9 lat- dziś wykastrowałam. Dzięki temu uchronię go przed rakiem jąderek i prostaty.)
Tak jak polecają dziewczyny - najlepiej wziąć jakąś królinkę na DT i próbować zaprzyjaźnić. Jak się uda, to zostanie, jak nie, to poczeka na domek stały.
Tylko zaprzyjaźnianie nie trwa (przynajmniej nie zawsze) dzień czy tydzień, a do kilku miesięcy Nie ma co rezygnować, bo nie było miłości od pierwszego wejrzenia.
Przejrzyj sobie wątki par takich jak, np. Tigga i Vox, Ciapka i Migot, czy Kremik i Tusia - tam opiekunowie też doadoptowali uszaka po pewnym czasie i zauważyli różnicę.