Pinkie Pie ma już jedna ofiarę na koncie. Jest to radio-budzik.
Mała nie pozwala mi zjeść śniadania w spokoju. Wskakuje do talerza, prawie z buzi wyrywa bułkę jak chcę ją zjeść, podpija herbatę, która stoi na stole, włazi pod kołdrę i tam sobie leży z nogami wywalonymi do tyłu, a w tym czasie cżłowiek musi jej trzymać kołdrę, żeby taka norka powstała. Co jeszcze? Po wypuszczeniu z klatki o 5 rano, bo mała się dopomina, że już najwyższy czas wyjść, wskakuje nałóżko, skacze po mojej głowie, po twarzy, liże moją twarz, podgryza, bo przecież chce się bawić
Urządza sobie sprint, że tylko wiatr czuć, a królika nie widać przy takiej prędkości, wspina się, żeby dosięgnąć kwiatków, wskakuje do kartonu gdzie jest jej jedzenie i przybiega natychmiast, gdy tylko usłyszy szelest granulatu. Taki to jest mały terrorysta
Ale jest przekochana. Bobki ląduja w kuwecie, siusiu też. Pinkie w domu jest wołana Niuniulka albo Padalec