Witam!
Ja również ostatnio przeżyłam to co Wy
W niedziele 31 maja 2009 Zajrzałam do klatki mojego Baksia i zauważyłam że jakoś dziwnie siedzi i ma przechyloną główkę. Wyjęłam go z klatki i położyłam na łóżku, okazało się że nie może sam usiąść i ciągle się kręci. Jak by był sparaliżowany. Mało mi serce nie stanęło ze strachu. Na szczęście weterynarza mam obok w bloku wiec królisia w kocyk i do kliniki. Powiedział mi że Baksiu miał WYLEW ! Że pękło mu jakieś naczynko i dlatego jest skrzywiony. Opadło mu też oczko, po szybkim badaniu stwierdził że nie widzi. Dostał 5 leków w czterech zastrzykach...
-Dexasone
-Furosemid
-Cyklonamine
-Baytril
-Intravit
i powiedział że mamy przyjść na na drugi dzień.
Włożenie go do klatki było straszne, wił się i kręcił, myślę że był strasznie przerażony
Na drugi dzień była inna wetka, podała mu to samo tylko bez furosemidu i stwierdziła iż nie ma żadnej poprawy, a nawet jest jeszcze gorzej, że nie reaguje jak go szczypie po łapkach. Chciało mi sie płakać i nie wiedziałam co robić. Na trzeci dzień jeszcze przed wizytą zadzwoniłam do znajomego który zadzwonił do swojej koleżanki weterynarz, opisał co się dzieje. Ta Pani stwierdziła iż pierwszy raz słyszy żeby królik miał wylew bardziej pasuje jej to na udar, ropień. Kazała nam przyjechać. W między czasie moja siostra poszła z Baksiem jeszcze raz na wizytę do pierwszego weta po kartkę co dostał króliś. Oczywiście napisał, ale ona wróciła zapłakana bo powiedział jej że zwierzak się męczy, że go boli i że nie przeżyje.
Zasugerował eutanazje.
Byłam w szoku ponieważ całe 3 dni moje zwierzątko siedząc w klatce jadł, pił i gdyby nie ta przechylona główka nikt by nie powiedział że coś mu jest, na swoim terytorium czuł się dobrze. Dopiero po wyjęciu go z klatki było widać że jest chory i nie daje rady. Decyzja była szybka, Jedziemy do drugiej kliniki.
I tam usłyszałyśmy to samo co przez telefon, to nie wylew!!! Ale ona sama nie wiedziała co mu jest. Za to dokładnie go zbadała. Łapki, uszy, i co najlepsze zważyła Baksia. Okazało się że pierwszy lekarz podał mu leki na masę 3 kilogramy, a mój Baksio ważył 1,3 kg (zawsze był strasznie chudy ale nie tak mimo że jadł za 2 ) Moje pytanie no nowej
Pani doktor Czy powinnam go uśpić ?! Odpowiedz ;NIE
Powiedziała że gdyby to był jej zwierzak to by tego nie zrobiła. I to mi wystarczyło. Zaczęła się walka o jego życie. Znów dostał zastrzyki.
-Vetmedin0; chyba,nie wiem czy dobrze rozczytałam
-Combivit
-Dexasone
-Enflocyna Sol (antybiotyk) Który dostałyśmy również do domu żeby mu podawać i do tego OBOWIĄZKOWO Lakcid. Następna wizyta za 5 dni.
Przez ten okres nic za bardzo się nie zmieniło. Baksio czuł się chyba w miarę. Pani wet. Powiedziała że mamy uważnie go obserwować czy nie mach nerwowo główką i czy nie ma napadów takich padaczkowych, ponieważ to oznaczało by że odczuwa ból. Nic takiego jednak się nie zdążyło. Ja codziennie rano z sercem na ramieniu; zaglądałam do klatki czy żyje, A mój uszaty żył i miał się dobrze. Po 5 dniach znów wizyta w klinice. Jeszcze inna Pani doktor. Przeczytała historię choroby i doszła do wniosku że skoro nie mam widocznej poprawy dokładamy leków. Z tym że doustnie żeby nie męczyć go zastrzykami. Dostał;
-Witamine B1 na 4 dni (po tym okresie odstawiona)
-Lucetam 1/8 tabletki na 16 dni
-Panacur 250 g 1/12 tabletki (to było wyzwanie, proszek troszkę większy od APAPU pokroić na 12 części )
I nadal antybiotyk i lakcid
I po tych lekach zaszła radykalna poprawa
! ; Mimo iż podawanie królisiowi tych leków było uciążliwe (nie chciał połykać, oszukiwał nas że połknął a jak go puszczałyśmy to je po prostu wypluwał i do klatki zawsze wracał obrażony na nas).
Baksiowi wróciła dawna energia, widać było że jest radośniejszy, bardziej skory do pieszczot. Po kilku dniach podniosło mu się oczko i wyprostowała troszkę główka. Radość była ogromna i ważył 1,37 kg Nie chcę zapeszać ponieważ leczenie nadal trwa, ale naprawdę jest ogromna poprawa. Po 4 dniach następna wizyta. Widziałam radość na twarzy wetki, ona też stwierdziła ogromną poprawę dostał następną porcje Lucetamu i Panacuru . miałyśmy zjawić się za ok. 10 dni, niestety wyszło inaczej gdyż okazało się że Baksiu dostał jakiegoś ropniaka na karku wyszła mu jego śliczna sierść Więc szybka wizyta, na szczęście okazało się że to tylko jakaś reakcja alergiczna i obumarł mu naskórek. Pani kazał przemywać spirytusem żeby przyschło i stwierdziła że jedyne co może się stać to to że nie wyrośnie mu w tym miejscu nowe futerko. A przy okazji kazała odstawić antybiotyk, a Lakcid podawać jeszcze przez 2-3 dni. Dziś jest 21 dzień leczenia Baksia. Sam już wyskakuje z klatki, Nawet w tej chwili widzę że już gdzieś podreptał ;)Następna wizyta za kilka dni. Leki na jeszcze na jakieś 2 tygodnie. Główka jest już prawie prosta, jedyne co pozostało złego to że najprawdopodobniej nie widz
no może jakieś kontury.
Na tą chwile mogłam spokojnie to opisać jeszcze 2 tygodnie temu szalałam z rozpaczy. Mam nadzieję że to co napisałam komuś pomoże. Jestem dobrej myśli że Baks wyzdrowieje całkowicie. Chciała bym żeby pożył jeszcze kilka lat. Chociaż może za dużo wymagam ponieważ już jest z nami prawie 8 lat ,Bardzo go Kocha cała nasza rodzina i smutno było by się nam z nim rozstać. Dla wszystkich którzy kiedykolwiek staną przed decyzją czy uśpić swojego pupila rada jest taka, Tak samo jak my diagnozujemy się u kilku specjalistów, zróbmy tak też w przypadku zwierzaka.
Wszystkich miłośników Uszatych serdecznie pozdrawiam.
Baksio waży 1,45 kg i jest już taki grubiutki :-)
Bardzo podoba mi się to hasło -Uszy ! Przedłużeniem Duszy
Ot i cała prawda.