Kakuś, Kakunio, Miecio.......itp żyje w pełnej symbiozie z moją mamą. Mama ogląda seriale - Kakuś kładzie się przed telewizorem i ogląda seriale
, mama ja - Kaki biegnie do miski i je. Mama po kąpieli rozściela łóżko - Kaki sam idzie do klatki i kładzie się spać. Mama na fotelu czyta gazetę - Kakuś leży przy jej nogach i pilnuje mamy. No ale jak mama się ubiera i wychodzi - Kaki nie chce iść do klatki, Kaki tupie - no jak Pani śmie wychodzić bez niego? Ogryza wszystko tak, jak obgryzał i trzeba go pilnować.
Ostatnio w tym idealnym poniekąd świeci nastąpił potężny zgrzyt. Kaki zawsze spał w kuwecie na żwirku a sikał do podstawki po kwiatkach. Jednak mu się urosło i przestał się w owej kuwecie mieścić. Mama patrzyła jak Kaki śpi i z przodu wystaje mu głowa a z tyłu wiszą nogi. Dzwoni do mnie i się żali, i tłumaczy......bo ja mu zabrałam kuwetę, żeby nie miał skrzywienia kręgosłupa
a on tupie na mnie, jeść bez kuwety nie chce i obrażony jest, no bunt jest
...... no i zostałam bez słowa, zresztą ostatnio często zostaje po takich telefonach od mamy........
No a jak mama zmieniała mnie w szpitalu przy Oli, do Kakiego przychodziła moja siostra z dziećmi. Kaki nikogo nie słuchała a siostrzeńca dziabnął - jakiś obcy chłop będzie go dotykał? To już szczyt wszystkiego.