Tak jak Katja napisała- u weta też może być problem z wyrywaniem się.
U nas było tak, że ja z narzeczonym i wetem przytrzymywaliśmy królasa bo tak się cholernik jeden wyrywał
Trzy osoby, przeciwko 2.5kg królasowi
Akcja była nieziemska. Krew u nas na rękach, wszędzie sierść. Ale dało radę.
Dlatego jak uszak się bardzo stresuje to jednak lepiej robić to w domu (chyba że ze stresu u weta jest spokojny).
Jak próbowałam swojemu obciąć pazurki ot tak, że na ręce i nożyczkami to również miałam recę zaorane nieziemsko.
Za to jak dałam mu dużo smakołyków i zajął się jedzonkiem to poszło super, bez ofiar. Z tym że trwało to dłużej i było bardziej trudne bo nikt uszaka nie trzymał i zabierał czasami łapcie. Ale się udało i polecam tak próbować.
Albo brać uszatego łapciami do góry, bo często uszak przy tym się stresuje do tego stopnia, że nie drgnie.
Znasz swojego królisia najlepiej, więc musisz sama metodę dobrać.
A jąderek u weta sprawdzić nie zaszkodzi. Ja pamiętam jak panikowałam że mój bąbel ma jedno jąderko (a właściwie moszne z jednej strony) innego koloru. Ale wet obmacał, sprawdził i wszystko było ok.
Za to wstydziłam się przy wecie facecie gadać o jądrach królika