Ech...ja już nic nie mówię,wszystkie swoje żale jucie w mailach wylałam.Poprawy póki co nie ma,za to widzę,że Lilluś chudnie w oczach.Cały czas ma apetyt,bobkuje jak trzeba,tylko tych nieszczęsnych siuśków nie udało mi się jeszcze pobrać.Za chwilkę znowu będę próbować.Ciężko będzie mi się z nim rozstać,co o tym pomyślę,to...tylko przed dzieciakami muszę się trzymać,bo one już wystarczająco przejęte,maluchy się popłakały na wieść,że Liluś wyjeżdża-jak poważny może być jego stan im nie mówię,ale same widzą że nie jest dobrze.Mam nadzieję,że pod fachową opieką dojdzie do siebie,że to nie jest coś bardzo poważnego.To pierwszy uszak,z którym miałam tak bliski kontak.Po kastracji tak szybko doszedł do siebie-w życiu się nie spodziewałam takiego obrotu sprawy,cały czas w szoku jestem.