Ucieszyłam się, że króliczki tak szybko "porozumiały" się, że nie zareagowały na siebie agesywnie, bo to mnie najbardziej martwiło.
Cieszyłam się, że mogę je razem wypuszczać, a one mogą razem biegać. Momentami Turasek dobierał się do Tosi, ale ona go odganiała.
Ale wczoraj pojawiło się
"ALE".....Wczoraj Antek był bardzo pobudzony, molestował Tosię.... ale raczej Tosi uległość wobec jego napaści spowodowała to, że Antek poszedł na całość.
Tosia uległa, przestała się bronić przed molestowaniem Antka. Poddała się jemu, nie uciekała, nie odgoniła go....
..
Odseparowałam je od siebie, wsadzając małego do kojca.
Po tej sytuacji Tosia była przygaszona i leżała tuż przy kojcu i.... Turusku....
Turas ma dopiero 4 miesiące. Do jego sterylizacji pozostało jeszcze co najmniej 1 miesiąc, a może 1 1/2. Potem kilka tygodni (może nawet 8), aż opadną hormony.
Przez ten czas czyli ok.2 miesięcy powinnam je izolować od siebie?
Tosia jest bezklatkowcem, a kojec z Turaskiem jest w tym samym pokoju.
Może nie powinny się w ogóle widzieć? Bo odnoszę wrażenie że Tosi też jest ciężko czy smutno....
Jakie jest najlepsze wyjście w tej sytuacji? co będzie najkorzystniejsze dla nich?
Może to zapytanie powinnam umieścić w innym wątku?