Autor Wątek: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc  (Przeczytany 25751 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« dnia: Luty 04, 2013, 19:50:37 pm »
W skrócie: mój KUki jest bardzo chory. Rozlał mu się ropień po całej szczęce wet mówi że zajęty jest cały staw w ·żuchwie. W czwartek leciałam do weta w nocy bo z Kukim było bardzo źle, nie jadł i bardzo go bolało. Nakłuli mu to ale dali radę tylko trochę upuścić płynu. W sobotę znowu było to samo ale tym razem miał to nacięte na żywca i wyczyszczone. Dostał leki i poczuł się chyba lepiej bo trochę je ale nadal jest bardzo źle. To cały czas rośnie. Dzwoniłam dzisiaj do rejestracji do dr Krawczyka ale terminy są na marzec. STrasznie się boję... on mi tak długo nie wytrzyma, codziennie zmuszam go do jedzenia, królik traci chęć do życia. Błagam o pomoc. Probowałam się dodzwonić do Oli G. ale nie odbiera. Rozumiem że szkoła praca itd, ale ja nie wiem co robić a on mi niknie w oczach a ja wpadłam w panikę i ciągle ryczę bo nie wiem co z nim zrobi jak mu pomoc.  Pani w rejestracji dr Krawczyka podała mi nr do Oli i powiedziała że SPK ma zamówionych sporo wizyt u dr Krawczyka i mam rozmawiać z dziewczynami z Torunia. BŁAGAM POMÓŻCIE KUKI MA 9 LAT MOŻE JESZCZE JEST DLA NIEGO SZANSA

PS. Przepraszam że tak chaotycznie i jako ankieta ale jestem roztrzęsiona.



Zamknelam ankiete
Tocha
« Ostatnia zmiana: Luty 04, 2013, 20:27:16 pm wysłana przez Tocha »

Offline Miki

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1079
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #1 dnia: Luty 04, 2013, 20:12:04 pm »
A gdzie byłaś w Bydzi?

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #2 dnia: Luty 04, 2013, 20:16:39 pm »
Byłam u dr Slodkiego.on juz rozklada rece i mowi zeby przygotowac sie na najgorsze.wg niego usuniecie tego dziadostwa zabije Kukiego i jest temu przeciwny.no ale przeciez Kuki nie moze tak zyc!jesli trzeba pojade nawet do Warszawy.ale boje sie trafic do byle kogo.Słodki jest ok ale jak sam przyznaje w Bydgoszczy z kroliczymi wetami jest tragicznie

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #3 dnia: Luty 04, 2013, 20:32:18 pm »
Dziewczyny bardzo dziekuje za pomoc.odezwala sie do mnie Ola G. Jestem z nia w kontakcie i otrzymalam pomoc.mam nadzieje ze Kuki wytrwa.ma silna wole zycia biedaczek.

Offline magda=)

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2813
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Moje króliki: Lukier
  • Za TM: Kruszynka, Maro i Mała Niusia
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #4 dnia: Luty 04, 2013, 22:38:00 pm »
Trzymam kciuki za malucha :przytul: . Napisz po wizycie co powiedział dr
Suwaczek z babyboom.pl" border="0 

Is­to­ty ludzkie to je­dyny ga­tunek zwierząt, których szczerze się obawiam.

Offline anetkas

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2638
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Łódź
  • Moje króliki: Bazyl
  • Za TM: kot Kajtek, chomiczki Bruno i Muffinka, ukochana Klementyna 25.01.18 ❤
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #5 dnia: Luty 04, 2013, 22:43:38 pm »
Czekamy na wieści jak będziesz po wizycie!

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #6 dnia: Luty 05, 2013, 21:54:22 pm »
Wszystko wyjasni sie w czwartek wieczorem.bardzo bym chciala zeby to byly dobre wiesci.ukocham od was Kukiego.Trzymajcie kciuki.

Offline PippiLotta

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2917
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #7 dnia: Luty 05, 2013, 21:57:54 pm »
Trzymamy :) :* Kukisiu trzymaj się kochany pysiu! :)

Offline ewa2610

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 6868
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Gips i Eklerka
  • Za TM: Gin, Tonic, Alf, Cola, Koka, Kuba, Fuzel i Gaja
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #8 dnia: Luty 05, 2013, 21:59:17 pm »
trzymamy kciuki!!!

Offline Pan_Krolik

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Moje króliki: Carbonita, Chawa
  • Pozostałe zwierzaki: scury scury ... muczo scury
  • Za TM: Andy
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #9 dnia: Luty 05, 2013, 22:23:23 pm »
a czy czegos takiego codziennie sie nie czysci, przemywa i daje leki ?
w wawie jest teraz podobny przypadek choc moze szczesliwie skala (juz lekko) mniejsza ale opiekun z DT codziennie musiala na czyszczenie do lekarza dojezdzac !
dzis wtorek a do czwartku moze byc jeszcze niezle ho ho .... im starszy krolik, tym niestety gorzej to znosi :-(
"wake (call) me when u need me" HALO 4

Offline emilia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2756
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: woj.Wielkopolskie
  • Moje króliki: Tamisia,Mika,Kikuś, Chica,Leoś , Niusiek,Lusia,Laidy
  • Za TM: Tosia,Daisy
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #10 dnia: Luty 05, 2013, 23:10:44 pm »
Wiem co czujesz i współczuje sama strasznie przeżywam jak któryś z naszych uszatków zachoruje ;(
trzymaj sie i daj znać
dobrze że są dziewczyny ,dr.Krawczyk napewno coś zaradzi :przytul:
Najgorszym grzechem wobec naszych bratnich istot nie jest nienawiść, ale OBOJĘTNOŚĆ KTÓRA STANOWI KWINTESENCJE NIELUDZKOŚCI.

AS !

Offline magda=)

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2813
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Moje króliki: Lukier
  • Za TM: Kruszynka, Maro i Mała Niusia
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #11 dnia: Luty 05, 2013, 23:52:36 pm »
Kciuki mocno zaciśnięte :przytul:
Suwaczek z babyboom.pl" border="0 

Is­to­ty ludzkie to je­dyny ga­tunek zwierząt, których szczerze się obawiam.

Offline kata_strofa

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2819
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #12 dnia: Luty 06, 2013, 09:02:53 am »
a czy czegos takiego codziennie sie nie czysci, przemywa i daje leki ?
w wawie jest teraz podobny przypadek choc moze szczesliwie skala (juz lekko) mniejsza ale opiekun z DT codziennie musiala na czyszczenie do lekarza dojezdzac
Oczywiście, że ropnie w zaawansowanej postaci po wytworzeniu przetoki trzeba codziennie oczyszczać, przemywac i podawać królikowi leki, ale w większości przypadków opiekun po przeszkoleniu przez weterynarza może robić to sam w domu, nie narażając królika na stres związany z codziennymi wyjazdami.


Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #13 dnia: Luty 08, 2013, 16:16:19 pm »
Jesteśmy po wizycie u dr Krawczyka. Dobrze, że załatwiłam transport i wcześniej wyjechaliśmy bo najpierw na rtg zgodnie z radą Oli G. zrobiłam go u dr Pękały nie w Bydgoszczy. Też trochę zeszło , potem się pogubiliśmy przez objazdy w Toruniu ale w końcu dotarliśmy. Z Bydzi wyjechaliśmy o 15. Przed 17 był rtg a do dr Krawczyka dojechaliśmy koło 17.30. Byłam zaskoczona ilością króliczych pacjentów u pana doktora. W Bydgoszczy czegoś takiego nie ma. Królik u weta jest rzadkością. Kuki się już niecierpliwił i ochrzcił torbę w której siedział, na szczęście przezornie wzięłam też plastikowy transporterek. Było bardzo dużo ludzi ale cierpliwie czekaliśmy. Gdy dr zobaczył rtg od razu po jego reakcji wiedziałam że jest źle. Zęby Kukiego po stronie ropnia są w opłakanym stanie. Wszystkie zbiły się w jedną wielką masę kostną. To już nawet nie zęby. Wszystkie trzeba usunąć. Pan doktor przyzna.ł że wiek królika jest tutaj minusem - 9 lat ale w tej chwili Kuki ma kiepski komfort życia ale to ja mam podjąć decyzję. Zmierzył mu temperaturę, zważył i zajrzał w paszczę i mnie podłamał. W paszczy jest coś na kształt procesu gnilnego i jest masakra. On to jakoś fachowo nazwał ale nie potrafię tego powtórzyć bo mi się wtedy wyć chciało. Najgorsze że na rtg widać że po drugiej stronie paszczy z zębami zaczyna się ten sam proces co po stronie ropnia. Te zęby też lepiej by było usunąć ale sam pan dr powiedział że to zbyt drastyczny zabieg i weźmiemy się tylko za te po stronie ropnia. Pytał czy chcę się zastanowić ale ja już podjęłam decyzję. Mój Kuki za bardzo się już nacierpiał żebym się teraz wycofała. Dostał więc głupiego jasia i mieliśmy czekać w poczekalni. Po paru minutach pierwsza niespodzianka: Kuki za słabo zareagował na lek. Dopiero po pół godzini4e rozjechały mu się łapy. Dr podał mu narkozę i umówiliśmy się że wrócimy po godzinie, pan dr sam zasugerował żeby się gdzieś przejść. Wróciliśmy po godzinie - tłum ludzi, z królikami. A dr gdy nas zobaczył rzucił tekst: zaraz z państwem będę rozmawiał. Od razu mnie zdjęły złe przeczucia. Bałam się że zszedł w czasie zabiegu. Masakra co ja przeżyłam przez te kilka minut. W gabinecie okazało się że Kuki mimo narkozy zaczął im fikać na stole. Nie mogli mu nic zrobić bo uszkodziliby mu szczękę. Masakra, cała wyprawa na darmo. Wprawdzie leżał na boczku a skubany ruszał jak opętany paszczą. Dr powiedział że jest zaskoczony że w tym wieku Kuki jest takim twardym zawodnikiem. W ogóle mówił że jak na swój wiek jest w bardzo dobrej kondycji i coś tak czuje że chyba nie bardzo mi wierzył że Kuki ma tyle lat. ALe moja siostra która ze mną była potwierdziła że Kuki był kupiony w 2004 roku i mieścił się na dłoni. Tak więc skończyło się na tym że dzisiaj dzwoniłam do Oli G. i prosiłam ją o podczepienie się w kolejnym tygodniu, konkretnie w czwartek. Także będzie powtórka.

Trochę byłam zła bo wzięłam 2 dni urlopu ale dzisiaj wiem że dobrze się złożyło. W nocy byłam przerażona bo Kuki do 5 nad ranem leżał z rozdziawioną paszczą. Co dwie godziny wstawałam i oglądałam go bo ruszał tylko pyszczkiem a w ogóle nie ruszał łapkami. Rano o 5 zastałam go leżącego przy misce z wodą. Jak mnie zobaczył próbował uciec i ciągnął za sobą nogi jakby miał przetrącony kręgosłup. Wystraszyłam się ale mąż mnie uspokajał że mam mu dać trochę czasu i tylko dolewać wodę bo pił jak opętany. Potem niestety przysnęłam i obudziłam się koło 9. Od razu do niego poleciałam a on lizał tak dziwnie łapki. Podniosłam go więc i okazało się że strasznie się osiusiał. Umyłam go trochę, wysuszyłam i specjalnie puściłam na podłodze w łazience żeby zobaczyć jak z chodzeniem. Szybko uciekł do zagrody, nóżek już nie ciągnął więc odetchnęłam. Gdy po godzinie znowu do niego zajrzałam strasznie się trząsł i ogólnie wyglądał na wykończonego. Wzięłam więc kocyk, owinęłam go i niuniałam przez godzinę. Trochę przysypiał i ustąpiły mu te dreszcze. Nie wiem czy dlatego że się ogrzał czy z innego powodu. Nagle zaczął się mocno szarpać a ja poczułam że mam dziwne ciepełko na brzuchu. Oczywiście się zesiusiał. No nic. Znowu go umyłam i zadzwoniłam do jego weterynarza który wczoraj wysłał mi smsa co z Kukim i widać było że bardzo się przejął. Zdałam trochę relację z wizyty. Potem wpadłam na pomysł napojenia Kukułki herbatką z kopru włoskiego i po wypiciu tej herbatki minęło może z 10 min i słyszę że Kuki coś wcina. Zaniósł sobie do swojego kartonu w którym śpi listek z babki lancetowej (suszony). No to kamień z serca. Zaraz mu ukroiłam kawałek gruszki i jabłka. Miał trochę problemów z jedzeniem ale gdy mu trzymałam gruszkę łatwiej było mu jeść. Potem dwa razy wyszedł do swojego kącika czystości i się załatwił. Odetchnęłam.
Dobrze jednak że wzięłam ten urlop. Przynajmniej miałam kontrolę nad tym co się z nim dzieje no i siedziałby osikany do 17stej biedaczek.
Boże co ja bym dała żeby to tak samo wyglądało po narkozie i zabiegu w przyszłym tygodniu.

Offline PippiLotta

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2917
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #14 dnia: Luty 08, 2013, 16:26:57 pm »
Budulek i jego kochana mamunia :*

Offline joac

  • Moderator forum
  • ***
  • Wiadomości: 34609
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Poznań
  • Moje króliki: Gacek, Tosia, Eryk, Wróżka, Miluś, Balbina
  • Pozostałe zwierzaki: ZA TM: Pandzia, Rubens, Kapirek (11.04.17), Szarunia (19.02.19),
  • Za TM: Trusia (8.04.19), Frycuś (30.04.19), Baron (27.07.2019), Baksio (30.09.2019), Pandora (16.01.2020)
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #15 dnia: Luty 09, 2013, 19:25:58 pm »
Ojej, ależ masz przeżycia ze swoim Kukim - co to za twardy zawodnik! Kochany malec, to chyba dobrze rokuje, że tak się nie dał narkozie - serduszko mocne! Trzymam kciuki, żeby przy "właściwym" zabiegu wszystko potoczyło się dobrze :przytul
Wirtualny opiekun


Wątek Uszatej Bandy: http://forum.kroliki.net/index.php/topic,14703.0.html

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #16 dnia: Luty 15, 2013, 12:05:32 pm »
Kuki odszedl dzisiaj w nocy.w trakcie zabiegu byl reamimowany.wydawalo sie ze dr go uratowal bo zaczal pddychac.w domu o 2.15 przestal oddychac.mam nadzieje ze leki sprawily ze go nie bolalo i umarl w spokju.przepraszam ale nie dam rady wiecej napisac.Kocham cie Kuki... Moje malenstwo

Offline Solvieg

  • Administrator
  • *****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 23459
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Ustka
  • Moje króliki: Gusto, Frania
  • Za TM: Maniuś,Maluś,Hopi,Holly
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #17 dnia: Luty 15, 2013, 12:06:49 pm »
:( bardzo mi przykro  :przytul
Nasz wątek :) http://forum.kroliki.net/index.php/topic,13511.0.html :)

Wirtualny opiekun Florka z Sopockiego Uszakowa

Offline gabuizm

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 519
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Moje króliki: Kulka, Kropek, Riko
  • Za TM: Amadeusz
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #18 dnia: Luty 15, 2013, 12:57:12 pm »
Chce mi się płakać  :( Już myślałam, że wszystko się udało, a tu niestety... Z moimi maluchami przesyłamy Ci dużo siły i uścisków  :przytul

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #19 dnia: Luty 17, 2013, 12:57:11 pm »
Nie mogę się pozbierać... Całymi dniami płaczę, jestem na silnych lekach uspokajających. Ciągle go słyszę jak drapie w karton w zagrodzie, jak rzuca miseczkami, pije wodę, biega po pokoju. Zawsze kilka minut przed tym zanim zadzwonił budzik słyszałam jego łapki gdy biegał i nas budził. Jak w zegarku. Codziennie rano budzę się żeby dać mu jeść , dopiero po chwili dociera do mnie że już mu nie dam jeść. Prawie nie jem. Nie wiem jak ja jutro pójdę do pracy. Mąż ma mnie dość i uważa mnie za histeryczkę. A ja chcę umrzeć. Wczoraj próbowałam go namówić żeby jechać do Galerii Pomorskiej do zoologicznego żebym mogła chociaż chwileczkę potrzymać jakiegoś króliczka. Nie zgodził się. To jest straszne ta pustka. Nie wiem czym ją zapełnić. Mam pieska ale to nie to samo. Nie daję rady. Pochowałam już tyle zwierzaków, myślałam że z wiekiem będzie mi łatwiej. G... prawda. Myślałam że się uda że będzie dobrze. W poczekalni szeptałam mu do uszka żeby się nie poddawał że ma tylko przeżyć a ja się nim zajmę. Tego dnia był jakiś inny. Straszna przylepa. Przez te pare godzin w dr Krawczyka lizał mnie po rękach, przytulał się, jakby się żegnał. Mam żal do wszystkich świętych, w tym także siebie. Gdyby go nie dała na ten zabieg może by jeszcze żył. Po zastrzykach było mu trochę lepiej. WIem że to egoizm przeze mnie przemawia bo ryczę przecież nad sobą że go nie mogę już dotknąć. W zeszłym tygodniu było inaczej, wszystko poszło b.szybko, większość czasu siedział w transporterku. Tym razem jakbyśmy oboje coś przeczuwali. Do tego dzień wcześniej skończyły mi się jego ulubione suszki: krwawnik i babka szerokolistna. To był znak. Był jeszcze taki pełny życia w poczekalni. Nawet przekopywał kocyk. Poznał też pierwszy raz w życiu samiczkę Bunię - pierwszy raz powąchał się z króliczką. Mam ogromny żal do dr Krawczyka. Wiem że pewnie bezpodstawny bo przemawia przeze mnie ból. Mówił przecież że to bardzo poważny zabieg. Gdy Kuki dostał zastrzyki zasnął mi na rękach. Był bardzo spokojny. Bardzo się bałam i tym razem i nie poszłam nigdzie połazić tylko czekałam w poczekalni, coś mi mówiło żeby czekać. Nawet dowcipkowaliśmy aż za bardzo a ja jeszcze pamiętam jak powiedziałam do męża że pewnie zaraz będę ryczeć. Po pół godzinie wyszedł dr i od razu zwróciłam uwagę na jego fartuch który był we krwi. Powiedział że już po wszystkim, że Kuki żyje ale że było gorąco bo musieli go reanimować. Ryczałam ale cieszyłam się że żyje więc po chwili isę uspokoiłam. Otowrzyłam transporterek, leżał spokojnie, nawet mrugał oczkiem. Dr powiedział że podali mu leki znoszące narkozę. A po dalszej rozmowie nogi mi się ugieły. Nie wiem dlaczego nie powiedział tego wcześniej czy może to wyszło dopiero w trakcie zabiegu ale powiedział że zabieg to masakra i że powstała tak ogromna dziura że Kukiemu zapadnie się oczko i że zrobiło się połączenie m-dzyn noskiem i czymś tam (Nie pamiętam) i gdy będziemy go karmić mamy być przygotowani na to że jedzenie może wypływać noskiem. WYć mi się chciało bo o tym nie było mowy wcześniej. Wtedy pierwszy raz pomyślałam że po co ja go dałam na ten zabieg, że idiotka ze mnie, że był za stary mimo że był silny. Jeszcze przed zabiegiem gdy go zważyliśmy okazało się że schudł. Po zabiegu było już za późno. W samochodzie masowałam mu łapki bo miał zimne. Mrugał oczkiem i był bardzo spokojny. Byłam wściekła za siebie ale wierzyłam że najgorsze już za nami i teraz muszę się tylko nim zaopiekować. Tym bardziej że zawieźliśmy do Torunia drugiego królika Gawroszkę, który był w bardzo złym stanie. Też z ropniem i to tak zaawansowanym że królik był cieniem królika, sam nie jadł i tylko leżał. Pomyślałam że nie chciałabym żeby Kuki tak cierpiał - króliczka został poddana eutanazji. Wróciliśmy do domu i położyliśmy Kukułke w transporterku do zagrody. Jeszcze zakropliłam mu oczka. O pierwszej mąż mówi do mnie żebym się na chwilę położyła bo teraz i tak nic mu nie pomogę. Nie chciałam ale byłam zmęczona. Nastawiłam sobie budzik na 2. Gdy zajrzałam do drugiego pokoju wydawało się jest wszystko ok. Kuki leżał przykryty kocykiem tak jak go zostawiłam. Ale gdy go odkryłam zobaczyłam że nie oddycha. Wpadłam w panikę, zawołałam męża. Ten próbował go reanimować, ale oboje nie bardzo wiedzieliśmy jak za co bardzo się obwiniam że nie zapytałam dr jak to zrobić gdyby była taka potrzeba. Kuki był cieplutki ale nie wiem ile minut już tak leżał. Gdy mąż go uciskał poleciały siuśki. I tego sobie nie mogę darować że to był moment kiedy jeszcze była szansa na odratowanie Kukułki chociaż potem siostra tłumaczyła mi że mąż mógł po prostu nadusić w takie miejsce i to poszło samo gdy Kuki już nie żył. Strasznie ryczałam, nie mogłam uwierzyć no bo przecież było już dobrze. Proszę powiedzcie mi czy on coś czuł? Czy go bolało? Dostał wprawdzie leki po zabiegu - przeciwbólowe i antybiotyk ale podali mu coś znoszącego narkozę. Nie mogę się uspokoić. Mimo leków na uspokojenie cały czas ryczę. Wczoraj trochę pomagało gdy oglądałam króliczki do adopcji. Zaczęłam myśleć o adopcji żeby trochę złagodzić swój ból. Mąż gdy to usłyszał zrobił mi awanturę że chyba zwariowałam i on  nie pozwoli żebym kiedykolwiek już miała jakiegokolwiek zwierzaka bo po tym co widzi jest przerażony moją reakcją na śmierć Kukiego, że płaczę po nim jak po człowieku. Jestem załamana. Moja rodzina rozumie mnie trochę lepiej - siostra przyjechała żeby się pożegnać z Kukułką, nawet chrzestna go pogłaskała zanim go chłopaki poszli pochować. Włożyłam mu do kartonu w którym go pochowali kawałek jabłka i gruszki - jego ulubione jedzonko. Dr Słodki miał rację mówiąc że zabijemy go tym zabiegiem. Nie posłuchałam. Teraz okropnie żałuję.
W poczekalni Kuki był najstarszym królikiem - to też powinno dać mi do myślenia. Dziewczyna która siedziała koło mnie z maleńkim króliczkiem zapytała czy od początku był u mnie. BYł, oczywiście że od początku. A ona na to: to musiał być bardzo szczęsliwy. Staram się przywołać tą rozmowę za każdym razem gdy zaczynam płakać. Kuki, bardzo cię kocham, nie chciałam cię skrzywdzić maluszku, gdybym mogła cofnąć czas nie dałabym cię na ten zabieg. Jeśli jesteś w gdzieś tam pomóż mi uporać się z ogromnym bólem jaki po sobie zostawiłeś.
Przepraszam za ten wywód ale nie mam z kim pogadać...

Offline kasiagio

  • Global Moderator
  • ****
  • Wiadomości: 1861
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Maki
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #20 dnia: Luty 17, 2013, 13:01:56 pm »
Czasami tak jest i taki jest nasz los , że  kiedyś przychodzi się pożegnać , musisz wspominac te dobre chwile spędzone razem , to ,że byliście razem i że Kuki był szczęśliwy , zadbany i kochany , wiele zwierząt nie mają ani jednej z tych rzeczy . Pomóż jakiemuś innemu biedakowi i adoptuj , ból wtedy szybciej minie i przeistoczy w piękną nową miłość :)  :przytul



Nie ma Zwycięzców ani Wygranych są tylko cierpiące  potrzebujące pomocy zwierzęta !!

Offline joac

  • Moderator forum
  • ***
  • Wiadomości: 34609
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Poznań
  • Moje króliki: Gacek, Tosia, Eryk, Wróżka, Miluś, Balbina
  • Pozostałe zwierzaki: ZA TM: Pandzia, Rubens, Kapirek (11.04.17), Szarunia (19.02.19),
  • Za TM: Trusia (8.04.19), Frycuś (30.04.19), Baron (27.07.2019), Baksio (30.09.2019), Pandora (16.01.2020)
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #21 dnia: Luty 17, 2013, 13:10:23 pm »
kochana, bardzo przejmująca jest Twoja opowieść, doskonale Cię tu rozumiemy, uwierz. Niestety, z wiekiem człowiek wcale nie przyzwyczaja się do cierpienia, wręcz przeciwnie. Bo każdy zwierzak jest inny i każda śmierć też... Myślenie "w tył", o tym, co mogłaś zrobić, albo czego zaniechać, nikomu już życia nie wróci. Kuki był już wiekowym króliczkiem, może pożyłby jeszcze, ale niedługo. Przecież chorował. Pomyśl może tak, że ta dla Ciebie przedwczesna śmierć być moze uchroniła Kukiego przed większym cierpieniem (z tego co piszesz, gdyby przeżył tę operację, jego życie nie wyglądałoby już różowo). Decydując się na operację chciałaś jak najlepiej, a doktor też nie mógł przewidzieć wszystkiego. Każda operacja jest ryzykiem, zawsze, bez względu na wiek i stan uszaczka.
Wiem, jak się czujesz. Wiem też, że pomogłaby Ci jedynie adopcja kolejnego uszaka. Nie zamiast Kukiego, którego nikt nie zastąpi. To po prostu kolejny etap - i dowód na to, że Kuki pozostawił swój króliczy testament - jego już nie ma, ale Twoja miłość do królików pozostała. Przytulam mocno :przytul
Wirtualny opiekun


Wątek Uszatej Bandy: http://forum.kroliki.net/index.php/topic,14703.0.html

Offline klaudiapiwo

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 4508
  • Płeć: Kobieta
  • Łatka Borsuk oraz Kokosio
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #22 dnia: Luty 17, 2013, 13:45:51 pm »
cytryna 27 czytajac Twoj ostatni post az się poryczalam i poszlam poprzytualc wlasne futerka :przytul
Widać, że bardzo kochalas swojego maluszka. Ale zgodze sie z przedmowczyniami, że śmierc dla uszaka nie jest najgorsza rzecza.
Nawet najlepszy lekarz nie jest w stanie uchronic ciezko chorego malucha przed losem.. Kuki i tak mial duzo szczescia ze po 9 latach szczesliwego zycia u jednej kochajacej go rodziny odszedl z powodu choroby.
Mój Kuba ma ok 3-4 lata a przechodzil przez powazne leczenia z powodu zaniedbania zwierzaka -wiem, ze nie on jeden ale uwazam, ze zadne zwierze na to nie zasługuje.

Na taki ból faktycznie pomóc moze jedynie czas ewentualnie inny uszak...

Ci ktorzy naprawde kochaja uszaki nie sa rozumiani wśrod wiekszosci ludzi.
Łata przykicała z Wawy 15.05.2012 majac ok 8 miesięcy,
Kokos z Krakowa 1.06.2013 jako 2,5 roczny prosiak,
Borsuk z Krakowa 20.11.2013 mając ponad 2 lata

Wątek mojego stada http://forum.kroliki.net/index.php/topic,14105.0.html
Uszata Przystań http://forum.kroliki.net/index.php/topic,16284.0.html

Offline Ola_19

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2818
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Zostań dawcą szpiku
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #23 dnia: Luty 17, 2013, 13:55:51 pm »
cytryna27, Kuki trafił do doktora w ostatnim momencie. kilka miesięcy temu mogło być inaczej. powinnaś mieć żal do wet., który jak wiemy pozwolił na to, aby Kuki znalazł się w takim stanie.

rozmawiałyśmy o tym, że o ile Kuki może nie przeżyć zabiegu - czy też szanse po zabiegu mogą być niewielkie, nie można zostawić tego bez ingerencji - jak sugerował bydgoski wet. - chyba, że zapadłaby decyzja o eutanazji. lepiej podjąć ryzyko operacji, niż pozwolić zwierzakowi odejść "tak po prostu", czekając na co...?

przy tak potężnych i zaawansowanych zmianach, bardzo często dopiero podczas zabiegu okazuje się, jak jest źle. pewnych rzeczy nie można przewidzieć, dopóki zwierzaka się 'nie otworzy". nie ma nic dziwnego w tym, że podczas zabiegu okazuje się, że trzeba usunąć kolejne zęby, że zęby przebiły żuchwę etc.

ropień na takim etapie zaawansowania to jest najczęściej zabójstwo dla królika...taka jest koszmarna prawda...

ropień wyniszcza cały organizm - to nie jest tylko kwestia problemów z zębami. ropień osłabia serce i inne narządy. często dochodzi do przerzutów etc.



Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #24 dnia: Luty 17, 2013, 14:31:19 pm »
Ola19 jestem naprawdę wdzięczna za pomoc.wiem że Kuki noe mógl mieć lepszej opieki niż w Toruniu.mam tylko nadzieje ze nie cierpial.nie pisze tego wszystkiego w formie pretensji do Ciebie czy tez dr Krawczyka.chcialam sie po prostu wyżalić i wyrzucić wszystko z siebie.naprawdę bardzo dziękuję za wszystko w imieniu Kukiego.wiem ze jsstem histeryczka.mój ból jest teraz tak silny że wyrzucam z siebie dosłownie wszystko co mi przyjdzie do głowy.tak bardzo go kochalam... Nie mam dzieci a on byL dla mnie jak synek.to głupie wiem.

sonia

  • Gość
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #25 dnia: Luty 17, 2013, 14:42:04 pm »
Cytrynko,ten bol jest straszny po stracie ukochanego zwierzaczka,czytajac Twoj post jakbym o sobie czytala. Po smierci mojego 1 kroliczka (zmarl w moich ramionach) przeszlam to samo co Ty,a nawet potrzebowalam pomocy psychologa(terapie),do dzis nie moge zapomniec a minelo juz 10 lat!
Mialam kasete video nagrana z tym kroliczkiem to dopiero po 7 latach od jego smierci obejrzalam,bo wczesniej nie bylam w stanie.Wygadaj sie tu my jestesmy tacy sami jak Ty,my Cie zrozumiemy a Tobie choc troche bedzie lzej. Dobrze by byli,zebys jednak wziela drugiego krolisia,napewno bys sie lepiej poczula a tymsamym bys obdarzyla wielka miloscia ,ktorej masz az tak duzo ,bezdomna krolicza sierotke.
Tule Cie mocno.

Offline emilia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2756
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: woj.Wielkopolskie
  • Moje króliki: Tamisia,Mika,Kikuś, Chica,Leoś , Niusiek,Lusia,Laidy
  • Za TM: Tosia,Daisy
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #26 dnia: Luty 17, 2013, 15:06:57 pm »
cytrynko przypomina mi sie jak ja strasznie cierpiałam po stracie naszej Tosi właśnie przez  błędy dwuch nieodpowiednich weterynarzy,jeden nie pomógł to poszłam do drugiego który tylko ,,dobil,, nasze maleństwo ( Matuszewski-Piła)  to byl młody króliczek zaledwie 6 miesięcy,nie da sie opisać co wtedy czułam jaka była rozpacz, ja nie płakałam tylko wyłam.... jeszcze teraz nie moge nawet sobie tego przypominać
 obwiniam tez siebie bo za mało wiedziałam o króliczych chorobach.... za mało czytałam :zab: a nasi weterynarze ....masakra
doskonale wiem co czujesz(tez nie mamy dzieci ,króliki - zwierzęta są dla nas wszystkim i nie ma w tym nic dziwnego :przytul)

najlepszą receptą na rozstanie to przelanie całego ciepła na inne biedactwo które jest na tym świecie i potrzebuje opieki i miłości - (wiem to po sobie) chociaż w części kolejny króliczek ukoi ból rozstania :bunny:
Najgorszym grzechem wobec naszych bratnich istot nie jest nienawiść, ale OBOJĘTNOŚĆ KTÓRA STANOWI KWINTESENCJE NIELUDZKOŚCI.

AS !

Offline anetkas

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2638
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Łódź
  • Moje króliki: Bazyl
  • Za TM: kot Kajtek, chomiczki Bruno i Muffinka, ukochana Klementyna 25.01.18 ❤
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #27 dnia: Luty 17, 2013, 15:25:05 pm »
Cytrynko, jak przeczytałam Twój post to ryczałam jak bóbr.... bardzo przejmująca historia a Wasza miłość ogromna... Ja myslę, że daj mężowi trochę czasu, myślę, że jemu też jest przykro tylko faceci inaczej to przeżywają. Na pewno zgodzi się, żebyś adoptowała jakiegoś króliczka. Jesteśmy z Tobą! Wiem, że bardzo cierpisz... niech pocieszeniem będzie dla Ciebie, że on już nie cierpi. Zawsze ci, którzy zostają cierpią bardziej... dla tych którzy odchodzą śmierć jest uwolnieniem od bólu... Ściskam  :przytul:

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #28 dnia: Luty 20, 2013, 23:14:23 pm »
Dziewczyny, dziękuję, że byłyście ze mną w tym najgorszym momencie. Czuję się już trochę lepiej. Nie wyłam od 2 dni chociaż zdarza mi się jeszcze uronić łezkę. Wczoraj odstawiłam tabletki na uspokojenie. No i poszłam do pracy bo wszyscy wokół gorąco mnie do tego namawiali. Poszłam niechętnie i prawie "na czterech" ale to rzeczywiście pomogło. Wygadałam się, spotkałam ze zrozumieniem a teraz króliczy temat jest tematem nr 1 u mnie w pracy. Propaguję adopcje, opowiadam jaki Kuki był mądry. Kilka osób ma też króliki od nich spotkałam się z największym zrozumieniem. Osoby które nie miały styczności z królikami są bardzo zdziwione tym że króliki są takie towarzyskie. Po moich opowieściach jedna z pań stwierdziła że do tej pory myślała że króliki są głupie a druga uważała że kontakt z nimi jest na takim samym poziomie jak z rybkami.
W poniedziałek byłam w małym osiedlowym sklepie zoologicznym. Były tylko chomiki - i to tylko 2. Zapytałam o króliki a pan powiedział że tylko na zamówienie. Bardzo się ucieszyłam no bo przecież to dobra polityka ale czar zaraz prysł gdy dodał że "to" dużo je, potem rośnie wielkie i co on ma z tym z5robić i może jeszcze latać w kółko do weterynarza. Ręce mi opadły. A po pierwszych słowach byłam taka mile zaskoczona że nie idzie na ilość.
Dzisiaj mąż dał mi się namówić na wizytę w zoologicznym w Galerii Pomorskiej. Od razu mu powiedziałam że chcę przytulić uszolka. Nie wiedziałam w sumie co powiedzieć sprzedawcy. Więc stanęliśmy i przyglądaliśmy się jak króliczki biegają po zagródce. W końcu podeszła do nas dziewczyna z obsługi. Zapytałam czy możemy zobaczyć "tego" króliczka i wskazałam największą sierotkę która siedziała sama w kącie. Wyjęła, dała pogłaskać a ja żeby przedłużyć ten moment w nieskończoność zaczęłam zadawać pytania: w jakim wieku, co to za płeć, a po ile... Cena trochę przegięcie: 85 zł, po pytaniu o płeć powiedziała że dopiero po roku można określić. Puściłam to wszystko mimo uszu bo wiem że i tak nie kupię bo po pierwsze nienawidzę tego sklepu a po drugie wolę adopcję ale było mi wszystko jedno o czym gadamy bo wszyscy wiemy o co mi chodziło. W końcu pękłam bo nie wystarczyło mi samo dotykanie go po główce i zapytałam czy mogę go pocałować w czółko. NAwet nie czekałam na odpowiedź tylko zaraz go cmoknęłam. Mąż się śmiał a ja nie wiem nawet czy się na mnie gapili że dziwaczka ale powiedziałam nagle że przepraszam ale on tak pięknie pachnie a ja w piątek straciłam króliczka z którym byłam 9 lat i nie mogę się pozbierać stąd moje zachowanie. A dziewczyna na to podała mi uszolka a ja dziękowałam i go przytulałam , wąchałam jak idiotka i kilka razy ucałowałam. O dziwo wcale nie ryczałam. Mąz mi potem powiedział że nie chciał wcześniej jechać do Galerii bo uważał że to za wcześnie a dzisiaj już był odpowiedni moment. Chłopakowi strasznie waliło serduszko więc długo uszolka nie męczyłam ale pani podniosła dwa domki i pokazała nam wszystkie króliczki. Jaki to był budujący dla mnie widok widzieć je takie radosne i biegające.
Już od wczorajszego wieczora marudzę mężowi o adopcji małej sierotki. Pokazuję mu ciągle ile jest króliczków na stronie adopcyjnej. Największy sentyment wzbudził w nas 9 letni króliczek w Toruniu, serce mówi że to jest ten króliczek dla nas ale rozsądek mówi że króliczek jest już dziadkiem a ja nie zniosę kolejnego rozstania w tak krótkim czasie. Dlaczego nie można mieć swojego kochanego zwierzaka całe życie? To takie nie fair ....  :icon_cry


Offline klaudiapiwo

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 4508
  • Płeć: Kobieta
  • Łatka Borsuk oraz Kokosio
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #29 dnia: Luty 20, 2013, 23:28:56 pm »
Nikogo nie ma sie na cale zycie..

Dobrze ze juz lepiej :) i przytulanie uszaka w sklepie nie uwazam za cos glupiego. Kazdy ma prawo jakos odreagowac
Łata przykicała z Wawy 15.05.2012 majac ok 8 miesięcy,
Kokos z Krakowa 1.06.2013 jako 2,5 roczny prosiak,
Borsuk z Krakowa 20.11.2013 mając ponad 2 lata

Wątek mojego stada http://forum.kroliki.net/index.php/topic,14105.0.html
Uszata Przystań http://forum.kroliki.net/index.php/topic,16284.0.html

sonia

  • Gość
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #30 dnia: Luty 20, 2013, 23:34:01 pm »
Największy sentyment wzbudził w nas 9 letni króliczek w Toruniu, serce mówi że to jest ten króliczek dla nas ale rozsądek mówi że króliczek jest już dziadkiem
Cytrynko,tez mialam takie mysli biorac ze schroniska 7-letniego Wojtusia....krolis zyl u mnie jeszcze prawie 5 lat i nigdy nie chorowal. To ,ze kiedys umrze trzeba sie z tym pogodzic niestety,bo smierc nalezy do zycia.
Ciesze sie,ze troche doszlas do siebie.

Offline joac

  • Moderator forum
  • ***
  • Wiadomości: 34609
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Poznań
  • Moje króliki: Gacek, Tosia, Eryk, Wróżka, Miluś, Balbina
  • Pozostałe zwierzaki: ZA TM: Pandzia, Rubens, Kapirek (11.04.17), Szarunia (19.02.19),
  • Za TM: Trusia (8.04.19), Frycuś (30.04.19), Baron (27.07.2019), Baksio (30.09.2019), Pandora (16.01.2020)
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #31 dnia: Luty 21, 2013, 10:06:16 am »
Cytrynko, Sonia i Klaudia mają rację - nigdy nie wiadomo, na jak długo kogoś masz do kochania. DZieci też czasem umierają przed rodzicami, wbrew logice. A młody króliczek to nie to samo co zdrowy króliczek; młodość nie jest niestety gwarancją życia, przy chowie wsobnym, skandalicznych warunkach "hodowli" królików itd.
Cieszę się, że się lepiej czujesz. I koniecznie, koniecznie!!! weź króliczka do siebie, adoptuj, kieruj się sercem. Pozdrawiam serdecznie!
A Twoje zachowanie w sklepie zoologicznym zupełnie mnie nie dziwi: chciałaś poprzebywać z "króliczością", nie z konkretnym królikiem :)
Wirtualny opiekun


Wątek Uszatej Bandy: http://forum.kroliki.net/index.php/topic,14703.0.html

Offline Solvieg

  • Administrator
  • *****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 23459
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Ustka
  • Moje króliki: Gusto, Frania
  • Za TM: Maniuś,Maluś,Hopi,Holly
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #32 dnia: Luty 21, 2013, 10:21:42 am »
Największy sentyment wzbudził w nas 9 letni króliczek w Toruniu, serce mówi że to jest ten króliczek dla nas ale rozsądek mówi że króliczek jest już dziadkiem a ja nie zniosę kolejnego rozstania w tak krótkim czasie.
Zniesiesz - człowiek nawet nie wie ile jest w stanie znieść :) Pomyśl jak ogromny dar dasz temu królisiowi, królisiowi który całe swoje życie nie zaznał miłości, staremu ale przecież nie gorszemu - on mimo, że nie bedzie długo żył tak samo zasługuje na szczęście i spokój jak młodzieniaszki :) Weź go ze świadomością, że wasz czas jest ograniczony ale przez to może być wykorzystany pełniej :) Słuchaj serca :)
Nasz wątek :) http://forum.kroliki.net/index.php/topic,13511.0.html :)

Wirtualny opiekun Florka z Sopockiego Uszakowa

Offline ellessa

  • Administrator
  • **
  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 1831
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Moje króliki: Francisz & Niusia
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #33 dnia: Kwiecień 22, 2014, 18:17:42 pm »
Wątek nieaktualny. Zamykam i przenoszę do archiwum.