Kanalik był dzisiaj przetykany po raz drugi, nadal kropimy antybiotykiem.
W uchu znowu kiszka, więc w przyszłym tygodniu będziemy otwierać i usuwać kanał słuchowy
Beznadzieja, ale szkoda więcej czasu na farmakologię, skoro się to tam kisi ciągle. Przy okazji zrobimy RTG, bo z dziury po dolnym siekaczu w ilościach niewielkich, ale jednak, udaje mi się wydusić trochę ropy.
Z wieści nieco lepszych: może się obejdzie bez usuwania listw mlecznych, bo dzisiaj oprócz uzyskania (w wyniku masażu poszukiwawczego guzów) mleka z sutka nie namierzyliśmy ani pół guza, więc ich pojawianie się jest ni chybi wynikiem skoków hormonalnych i będę się modliła, żeby sterylizacja (o ile kiedyś do niej dobrniemy) samoistnie rozwiązała ten kłopot.
Dzisiaj pierwszy raz mamlał mi palec bezzębny królik - strasznie fajne uczucie
Będę chyba orędownikiem adopcji króliczków z problemami zębowymi
Zostałam też przez Azję oburczana, zmuszona do odkurzania biura (takiego syfu to jeszcze do tej pory żaden królik nie zdołał poczynić)
, a na koniec pocałowana w policzek
Azja uwielbia zwiedzanie, kocha siedzieć na półpiętrze, więc dostała tam swój osobisty dywanik na drzemki, śmiga po schodach jak szatan, bawi ją zrzucanie kasku snowboardowego na płytki, a wczoraj, korzystając z naszej nieobecności, zaanektowała sofę (którą wcześniej raczej omijała łukiem) cudnej urody sikiem
Przefajny z niej uszak, więc mimo przeciwności losu - jeszcze trochę powalczymy
Trzymajcie kciuki