A jednak czekoladka
Nie myliłam się, Wy naprawdę z grubej rury
Adopcja jest u mnie kwestią czasu. Nie wiem tylko, czy jestem zdolna wybrać królisia i chyba poczekam, aż się sam wybierze i po prostu zawładnie moim sercem. No i aż będę gotowa, chociaż jeszcze jakiś czas temu byłam pewna, że tak. Tymczasem... Mój Szyszulek zmarł 23 kwietnia i póki co widzę, że szukam podobnego do niego, a nie jestem wcale taka pewna, czy to dobre dla mojego przyszłego kłaka. Od lat nie miałam zwierzaka, który przynajmniej raz dziennie by mnie nie ugryzł, ofukał albo zrobił mi lub przedmiotom do mnie należącym jakiejś przykrości tylko dlatego, że np. jestem ruda, swędziała go łapa lub nie leciał jego ulubiony serial. Czyż takie nie są najcudowniejsze?
P.S. Baku na drugim zdjęciu patrzy spode łba, jakby miał ochotę kogoś chlasnąć... Faktycznie, fajny jest
I taki mięciutki, jak mój Szyszuś!