Bardzo dziękuję za kciuki, ciepłe słowa i wsparcie finansowe
Bardzo się wszystko przyda, choć na razie nie szacuję kosztów, by nie doznać załamania. Ale słowa otuchy bardzo, ale to bardzo podnoszą na duchu
Dziękuję
Dzisiaj nie miałam czasu robić zdjęć, ale Worrki zaglądały przez szybkę, to mogą opisać wieczorny wygląd Allie.
A wczoraj w nocy było tak:
Utartych warzyw ode mnie nie zjadła, więc wszystko poszło w kosz, za to dzisiaj zabrała się do świeżo zrobionej porcji
Wyczekała, aż sobie pójdę i zabrała się do podjadania. Na nieszczęście powróciłam i jak tylko mnie dostrzegła, to podjadać przestała, ale mam nadzieję, że przy zgaszonym świetle i w nocy się ośmieli.
Udało się mi w końcu trochę bardziej udrożnić nosek, a kleszczory dalej wyłażą, więc dalej wyjmujemy. Szczęśliwie mam wrażenie, że jest ich mniej. Nie ma też muszydeł. Z sikaniem Allie nie ma żadnych problemów - klatkę zastałam trafioną i zatopioną
Bobków mało, ale też uszka mało je, więc nie ma z czego być kul armatnich.
W piątek jak ją ważyłam, to miała 2,53 kg. Miałam dzisiaj wrażenie, że pod ogonkiem mniej spuchnięte, ale też wydaje mi się, że na pupie nad ogonkiem (tam, gdzie ma wygolone) pojawiły się nowe bąble
Allie lepiej oddycha: co prawda dalej szału nie ma, ale w porównaniu do piątku to jest prawdziwy wypas. Chociaż tyle, bo takie podduszanie strasznie męczy, a ona wtedy ledwie zipała.
Karmienia szczerze nienawidzi, ale ogólnie jest grzeczną pacjentką. Gadałyśmy sobie dzisiaj dwie godzinki - i chyba stwierdziła, że coś ze mną nie tak, że tyle gadam, bo na znak protestu obróciła się tyłem do przyniesionego jedzenia
Słodka jest.