Na wczorajszym wieczornym dyżurze było bardzo przytulnie (z wyłączeniem Donatana, który chyba ma inne oczekiwania od życia niż cała reszta uszatej ekipy).
Czarne towarzystwo kica po wszystkim, wyłażą na pellet, na własne klatki, mają mnóstwo energii i GIGAAPETYT na siano. Ze dwa razy im dokłądaliśmy.
Maciej natomiast wprost przeciwnie; wolał kontemplować rzeczywistość z pozycji leżącej, mimo, iż miał najwięcej czasu na kicanie. Został wygłaskany ponad normę.
Niektórzy urządzili sobie dzikie imprezy w kuwecie, bo w całych klatkach była porozwalana absolutnie cała zawartość "ubikacji".
Wszyscy chętnie biegali, chodzili w odwiedziny do innych i podjadali z cudzych paśników
Wesoło, spokojnie, pozytywnie.
Nie zauważyłam żadnych niepokojących bobków, katarów czy kichania.
POzdrawiamy!