Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało. Nie było żadnych nowości, wszystkie jadły to samo, a tylko Dżonuś był chory. Dokładnie tak jak mówisz Asiu - jeśli się zdarzy to zawsze jednemu.
Shadow -wiem, że dostał leki pobudzające pracę jelit i jakieś jeszcze inne zastrzyki, ale nie zapamiętałam co. Będzie miał wpisane w książeczkę zdrowia, bo dzisiaj nie miałam jej ze sobą. Zapomniałam z tego stresu.
W tej chwili biega i tylko rozgląda się za jedzeniem
Tak myślę sobie - człowiek dba, chucha i czasem zdarzy się coś takiego jak dzisiaj.
Zanim do mnie trafił, Dżonuś siedział w klatce wielkości kuwety wysypaną trocinami. Jadł tanią mieszankę, która nasiąknięta była wodą lejącą się z poidła, moczem i obsypana pyłem z trocin. Jadł to i zapewne nie chorował na brzuszek, bo gdyby to się zdarzyło, to przypuszczam, że nie byłoby Dżonusia już na świecie. On nawet imienia nie miał.
Lucynka ja mu powtarzam cały czas, że nie może takich numerów robić
Anetka, dobrze, że mąż czujny i uczulony na to, jak się uszate zachowują...
Shadow - nie wiem jak masz na imię
Nic oficjalnie nie wiem, ale przypuszczam, że jednak Ty bierzesz Dżonusia?