Witam. Czytam was już od jakiegoś czasu, ale pierwszy raz zakładam jakiś wątek
Może zacznę od tego, że mój króliczek ma około 5-6 m-cy. Kupiłam go w sklepie zoologicznym, był troszkę 'zastraszony' przez inne króliki, płochliwy, wychudzony, więc go wzięłam do domu. Oswoił się, nie ucieka już z jedzeniem na drugi koniec klatki. Ma cały czas dostęp do sianka, wody, dostaje karmę Vitapol dla juniorów. Od czasu do czasu dostaje stopniowo natkę pietruszki, koperek, plasterek marchewki, listki babki itp. Ogólnie jest ciekawskim, wesołym króliczkiem.
A teraz do sedna: dwa dni temu chłopak powiedział mi że Maurycy "chodzi jak pijany", ale raczej tonem żartobliwym, więc nie przerywałam zmywania... Było to po jedzeniu karmy.
Wczoraj łakomczuch rzucił się na karmę wieczorem i po zjedzeniu kilku takich kawałeczków zobaczyłam, że faktycznie jakoś dziwnie idzie. Normalnie po panelach chodzi bez żadnego problemu, a w tamtej sytuacji jakby nie mógł się utrzymać na łapkach i szurał brzuchem po podłodze. Podchodzę do niego, a on mi się cały trzęsie. Podniosłam go na łóżko (strasznie się wyrywał, czego wcześniej też już nie robił), ugłaskałam go na łóżku żeby się uspokoił, podałam miseczkę z wodą... i przeszło. Trochę potem był zalękniony żeby zeskoczyć z pufy na podłogę, ale w końcu się odważył.
Dziś rano już w ogóle zachowywał się zupełnie normalnie. W kuwecie nasiusiane, pełno bobków, sianko zjedzone, a Maurycy rzuca rolką po papierze toaletowym, kuwetą i czym się jeszcze da... Skacze z minką "wypuście mnie" i jakby się nic nie stało.
Czy ktoś z was też tak miał? Lecieć z nim do weterynarza jak najszybciej?
To mój pierwszy królik, poradźcie proszę.