Autor Wątek: Potrzebuję pomocy. Agresja u "zaprzyjaźnionych" królików  (Przeczytany 4319 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline kajasiek000

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 11
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Kraków
  • Moje króliki: Igor i Kromeczka
Potrzebuję pomocy. Agresja u "zaprzyjaźnionych" królików
« dnia: Styczeń 12, 2016, 00:34:23 am »
Witam,

Od roku mam 2 króliki. Igora, który jest ze mną od małego (obecnie ma 3 lata) oraz adoptowaną Kromeczkę (ma 2 lata). Obydwa zwierzaki zostały wykastrowane/wysterylizowane ponad rok temu. Króliki zaprzyjaźniały się 3 miesiące, w czasie których dochodziło do krwawych bitw. Podpisałam umowę adopcyjną będąc pewną, że króliki raz zaprzyjaźnione nie będą wykazywać ogromnej i powtarzającej się agresji w stosunku do siebie- (cyt. z miniaturkabeztajemnic.pl „W przypadku przyjaźni samiczka - samczyk raz zaprzyjaźnione króliczki zazwyczaj trwają w takim stanie już do końca życia”). Po kilku miesiącach ponownie doszło do walk, Kromeczka była pokaleczona. Obserwując króliki jestem pewna, że prowodyrem jest Kromka.  pomimo jej mniejszych rozmiarów i tego, że zawsze „przegrywa”, próbuje zdominować Igora. Gdyby sytuacja była jednorazowa, zignorowałabym ją, ale wciąż się powtarza. Owszem, Kroma chorowała, ale wtedy ich stosunki były normalne.

Czytałam wpisy na forum i różne artykuły, ale kompletnie nie wiem jak mam się zachować. Nie mogę ich zostawić razem, bo walczą do krwi. W obecnej chwili Igor ma zakrwawione oko a Kroma cały bok.  Obawiam się, że w ich przypadku to nie miłość tylko tolerowanie się na wspólnym terytorium, ale tylko do czasu.

Nie zmieniałam niczego w klatce ani w pokoju. Wczorajsza agresja mnie totalnie zaskoczyła, ponieważ nic nie wskazywało na zmianę w ich zachowaniu.

Adoptowałam Kromkę żeby Igor nie czuł się samotny, jednak nie wiem czy to ma sens kiedy on się cały trzęsie, a Kroma go atakuje (była w stanie przeskoczyć kojec wys.90cm aby dostać się do Igora). Biorę odpowiedzialność za oba króliki, ale czy to normalne, że trzeba je zaprzyjaźniać (bo za każdym razem to trwa co najmniej tydzień i dłużej) kilka razy w roku? Ręce mi już opadają i strasznie mi żal jednego i drugiego królika. Nie jestem w stanie 24h/dobę ich pilnować, a trzymanie w 2 osobnych klatkach mija się z celem, bo to mieli być towarzysze życia, a nie wrogowie.

Czy to przypadek, który nigdy się do końca nie zaprzyjaźni?
Karolina :)