moje króle są zbyt uczuciowe abym się miała z nimi rozstawać
Własnie
, moj Szaruś nie zostanie z obcą mu osobą na dłuzej niż dwa dni tak tęskni, co innego z domownikiem, któego zna i widzi, czuje na codzień. Zabrać go nie mogę, on nigdy nigdzie nie jezdził, a ma juz 5 lat, nie chcę go stresowac, poza tym wątpię by się tam gdzieś nauczył załatwiać w jedno miesce, bo u mnie robi to na kanapę, tam ma swoją toaletę, po trzecie on nie jest zamykany w klatce, w miejscu gdzie bym była obawiałabym się go zostawić zeby zcegoś nie spsocił. Nie mam więc wyjscia, jestem do niego przywiązana, albo wyjezdzam sama i komus z domowników powierzam opiekę nad nim, albo nie wyjezdzam nigdzie. Wszyscy razem nie możemy jechać, juz raz 3 lata temu zostawoiam go pod opieką znajomych raz na 5 dni, drugi na 3 to biedak biegunki dostawał, która po naszym przyjezdzie jak nic ustawała
.
Oj kosztować to on kosztuje, suszki szcególnie, które u mnie idą "tonami" ze względu, że Szaruś nie je zielonek, bo nie mam skąd ich brać.
Sen, dobrze, że masz takich rodziców którzy nie czepiają się sposobu żywienia królika. Moi odkąd nie daje tych wszystkich paskuctw typu mieszanki, kolby cały czas przy jakichs okazjach użalaja się nad moim królikiem ze on taki biedny, tak mało je, takie byle co, Karolina ci nic nie daje, codziennie rano i wieczorem mama mnie pogania i pyta czy juz jadł, a jak widzi, że Szarus ma więcej wigoru, biega, chodzi za czowiekiem to dla niej juz jest głodny. Jest głodny to mu się chce, bo jak się naje granulatu jest cięzki i nie ma na nic ochoty
. O diecie króliczej tłumaczyłam rodzicom już setki razy, ale oni i tak uwazaja się za najmądrzejszych. Według nich po co robiliby te wzszystkie karmy dla królików, gdyby one szkodziły. Ja jestem dla nich dziwolągiem bo i sama jem nie tak jak chcą (bo naturalnie i jak najmniej mięsa) i zwierzęta tak karmie