Mój Tymianek będzie kastrowany jak tylko dozbieram do zabiegu/ transportu. Drugich uszek jeszcze nie ma, choć mam znajomą, która ma maluchy (nie obwiniam ani nie osądzam, -"wpadka"?) i pytała czy bym nie chciała, bo szuka dla nich domów a nie chce dawać osobom do których nie ma zaufania. Stąd rozważania na temat kastracji i łączenia. Oczywiście, że z czasem planuję cięcie obu, ale kastracja samca w Arce to 180-200zł a samiczki ok 300. No na raz nie wyrobię chyba że w totka wygram albo obrabuję bank. Wiadomo, że byłoby łatwiej ale maluszki mają obecnie ok 10 tygodni, a Tymianek ma 8-10 miesięcy. Mam o tyle komfort, że mimo wynajętego mieszkania, mam pozwolenie na trzymanie zwierząt i mam 3 pokoje do dyspozycji. O ile wolałabym nie dawać klatki do salonu gdzie śpi pies ( nie skrzywdzi małej, ale ona może się bać), tak mam dużą sypialnię i niezłej wielkości kuchnię, ale zastanawia mnie czy te kilka tygodni po kastracji Tymianka nie lepiej zacząć ich zaprzyjaźniać, bo w końcu o to chodzi aby nie były same. Tyle, że jeśli samiczka miałaby powodować wojny z powodu hormonów to kurcze jaki jest sens brania jej?