Autor Wątek: BIEDNE ZWIERZACZKI :(  (Przeczytany 5614 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Marcia

  • Gość
BIEDNE ZWIERZACZKI :(
« dnia: Sierpień 03, 2006, 14:32:49 pm »
Moze moja uwaga nie dotyczy bezposrednio krolikow,albo i w ogole ale chcialabym sie nia podzielic.Otoz chodzi mi o coraz wieksza liczbe zabitych zwierzatek na drodze :(:( to przerazajace ze ludzie nic sobie z tego nie robia!!! ostatnio moj brat opowiedzial mi ze jak wyjezdzal z parkingu kolo marketu to widzial jak samochod rozjechal malutkiego kotka a ten jeszcze zwijal sie z bolu :(:((:(:( az w koncu umarl :(;(;(;( to straszne ze nawet tak drastyczny widok nikogo nie ruszyl!!! co ci ludzie w takich momentach mysla??!!! czy w ogole mysla??!!! ze to "tylko zwierzak"???!!!! a gdzie sa wlasciciele tych zwierzat???!!!!! na jakim swiecie zyjemy gdzie cos takiego staje sie "codziennoscia"?!!! choc nie widzialam tego zajscia , jak tylko o tym pomysle to mam lzy w oczach. Dlatego apeluje do wszystkich kierowcow - UWAZAJCIE NA ZWIERZETA!!!!! a jezeli jestescie swiadkami tak strasznego mordu to choc zabierzcie cialo tego biednego zwierzaczka z jezdni,albo zadzwoncie po sluzbe zeby to zrobila jezeli nie macie sumienia.... przeciez nie mozna jezdzic po czyis zwlokach..... ech... :(:(:((:(

nutelka23

  • Gość
BIEDNE ZWIERZACZKI :(
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 03, 2006, 20:23:21 pm »
Widzisz to nie jest zawsze wina kierowcy niestety.Rok temu jechaliśmy samochodem jakąś drogą (nie było zabudowań) i nagle na drogę z rowu wyskoczył pies nam prosto pod koła.Nie było szansy ominięcia go (a nie jechaliśmy szybko gdzyż jechaliśmy z małymi dziećmi) gdyż na przeciwnym pasie jechał TIR.Niestety piesek zginął na miejscu :( .Nie mam pojęcia skąd on się tam wziął skoro nigdzie nie było żadnych domów.

Skolei dwa lata temu nasz piesek na naszych oczach wpadł pod TIRa. Uciekł nam i przebiegał przez jezdnię. Psiak  (wilczur) zginął na miejscu :( . Kierowca pomino połamanego zderzaka i zbitej zampy nie zatrzymał się :(

Marcia

  • Gość
troche sumienia
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 03, 2006, 20:31:17 pm »
Wiem Nutelko ze nie zawsze jest to wina kierowcy.Ale chodzi o zachowanie,o uszanowanie zycia tej biednej istotki. Mi jeszcze nie przydazylo sie jechac z kims kto potracil jakies zwierzatko ((( nie liczac niezliczonych ilosci owadow ;/ )))) ale wiem,ze jezeli ((((...mam nadzieje ze to nigdy nie nastapi...))) doszloby do takiego wypadku nie pozostawilabym tych zwlok na jezdni a jezeli zwierzaczek by nie umarl to jak najszybciej skontaktowalabym sie z weterynarzem i na moj koszt doprowadzilabym do zdrowia ta istotke. To straszne jechac ulica i co rusz ogladac czerwone plamy z mysla ze to moglby byc np. moj pupil. :( Ciekawe co by bylo gdyby na kazdym miejscu zabitego zwierzaczka i nie usunietego z jezdni lezaly zwloki czlowieka? Uroczy widok byloby co..? Nutelko przykro mi z powodu pieska :(

nutelka23

  • Gość
BIEDNE ZWIERZACZKI :(
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 04, 2006, 08:37:53 am »
Marcia, masz racje.Widok jest smutny.Bardzo dużo z mężem jeździmy samochodem i niestety obraz jest straszny.Często kierowcy którzy potrącą zwierze jadą dalej ze strachu że ktoś to widział i moga ponieść jakieś konsekwencje.
Co do mojego pieska :( Widzisz minęły juz dwa lata a ja niestety przechodząc koło tego miejsca mam przed oczami ten potworny obraz :(

Marcia

  • Gość
chodzi o sumienie...
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 04, 2006, 11:36:00 am »
Ach,tak to jest jak ukochany pupil o ktorego dbamy ginie na naszych oczach :( Tak jak napisalas,to straszne ze ludzie uciekaja jak potraca zwierzaczka,a nie pomysla ze "moze da sie go uratowac", albo chociaz ze usuna go z jezdni :(
ja kiedys tez bylam swiadkiem strasznego wydarzenia.Taki duzy pies przechodzil na krzyzowaniu przez ulice i jechal tir. Pies juz byl prawie przy krawezniku ale tir oderwal mu tylnia noge :(:((:( ja zaczelam krzyczec,pieszczec , moja kolezanka to samo.Zaczelysmy biec do tego psa ale on gdzie poszedl. Niedaleko byla szkola gdzie moja mama jest nauczycielka wiec pobieglam,narobilam rabanu w pokoju nauczycielskim a mama jak juz mnie uspokoila zadzwonila po weterynarza i sie nim zajeli. Okropne bylo to ze kierowca tira jak zobaczyl co zrobil , dodal gazu i sie zmyl. Gdyby stanal prawdopodobnie bym go chyba pobila! Cham jeden! Dlatego apeluje do ludzi NORMALNYCH!!!! NIE UCIEKAJCIE-POMOZCIE!!!!!

ulpu

  • Gość
BIEDNE ZWIERZACZKI :(
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpień 07, 2006, 12:44:38 pm »
Ja także byłam świadkiem okrutnego zachowania kierowcy. Kierowca jechał, a pies-szczeniak znajomych przechodził przez jezdnię. Kilkanaście metrów przed psem kierowca zaczął przyspieszać, a gdy potrącił zwierzę, jechał dalej. Nawet nie zdążyłam spisać numerów. Pamiętam tylko głuche puknięcie psa o zderzak i to, jak przewrócił się i okrecił wokół własnej osi. A potem leżał i tak żałośnie zawodził zanim nie zabraliśmy go z jezdni.
Na szczęście psu nic się nie stało. Miał krwotok z nosa, już kopali dół w ziemi, aby go pochować jak padnie, ale przeżył.
Nie potrafię zrozumieć zachowania kierowcy - pies szedł powoli przez drogę, a nie wyskoczył w ostatniej chwili przed maską. Wystarczyło zatrąbić a z pewnością by uciekł...

Z kolei mój dziadek, bardzo kochający i szanujący zwierzęta, kilkanaście lat temu miał wypadek z powodu psa. Jechał przez wioskę, a jakiś "burek" wyskoczył mu na drogę. Gwałtownie skręcił, aby ominąć psa, ale wpadł w poślizg i zatrzymał się dopiero na latarni.

Jak widać - nie zawsze wszystko zależy od kierowcy. Niech kierowcy uważają,a  właściciele zwierząt pilnują swoich pupili. Mi osobiście włos się jeży na głowie, gdy widze ryzykantów spacerujacych przy drodze z psem bez smyczy. Psa potrąci i czyja wina? Oczywiście, kierowcy, bo właściciel nie mógł zapiąć psa.

Marcia

  • Gość
RAcja!
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpień 07, 2006, 23:54:33 pm »
ech,mam nadzieje ze cos sie zmieni i takich widokow bedzie jak najmniej.... wczoraj adoptowalam kroliczka :P

anka1388

  • Gość
BIEDNE ZWIERZACZKI :(
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwiec 23, 2007, 19:59:54 pm »
eh.nigdy nie zapomne jak sama widzialam wracajac rowerem do domu jak auto potracilo biednego malego kotka. niestety koty to takie zwierzeta ktore chodza swoimi drogami i ne mozna ich trzymac tylko w pomieszczeniu, wiec zazwyczaj wlasciciele wypuszczaja je a koty wracaja wieczorem do domu lub ma posilki. wracajac do tematu: widok byl przerazajacy. wlasciwie zatrzymalam sie rowerem bo widzialam kotka ktory chodzil po ulicy, wolalam go, ale ten nic, a jechalo auto. na pierwszym razem auto do ominelo, za drugim razem juz nie udalo ;( widzialam na wlasne oczy jak go przejchalo, jak lezal na ulicy z krwia i jeszcze sie ruszal i probowal uciekac (lapkami machal ) ale jego tlow byl przy ziemi. PO tym nieszczesnym incydencie jechalo jeszcze kilka aut, jedna go przejechalo... :( Po tym kotek chwile sie jeszcze meczyl i skonal :( Bylo to straszne. Najgorsze bylo to, ze choc bylam prawie obok, nie moglam nic zrobic. Patrzylam tylko na to z lzami w oczach, modlac sie aby to ne byla prawda...

Niestety ludzie jezdzacy samochodami maja maly wplyw na to, czy przejada jakies zwierze czy nie. zazwyczaj zwierze samo wpada na ulice i nic ne da sie juz zrobic.

 Co to tego tematu przypomniala mi sie jeszcze jedna sytuacja. Suczka moich sasiadkow Sonia uciekla pod plotem i sie ze mna witala na ulicy . Mam do mnie zawolala "Ania. Uwazaj auto" a ja wolalam Sonie aby poszla ze mna. Niestety ta ne posluchala i ja auto potracilo. Odrazu polecialam do domu z placzem . Bylam wtedy mala dziewczynka. I dobrze znalam tego psa. Czesto bywalam u sasiadki... Kierowca ktory to spowodowal pojechal dalej nawet sie ne obracajac. Pamietam to troche przez mgle, bo to bylo dawno temu...