Autor Wątek: Straszne - Poznań lecznica na Mieszka  (Przeczytany 46384 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« dnia: Grudzień 16, 2007, 23:11:16 pm »
Zobaczcie co znalazłam na necie.

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=67&w=27083462&v=2&s=0

To jest straszne, mam nadzieję, że ta lecznica już nie istnieje albo przynajmiej ci "weterynarze" już nie praktykują. Cała akcja działa się w 2005 roku. Czy jest ktoś z Poznania i wie czy ci weterynarze pracują jeszcze w tej lecznicy??

naomi19

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 17, 2007, 13:59:02 pm »
Z jakiej racji lecznica ma ponosic koszty leczenia? Przeciez i tak jej spuścili z ceny. Każdy może przyjść do weterynarza twierdząć, że to nie jego zwierze i rządać darmowego leczenia. Uważam, że nie po to weterynarze kończyli jedne z cięższych studiów, żeby robic to charytatywnie. Oczywiście mogą- ale trudno od nich tego ządać!

Offline Kasiula86

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 803
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA
    • adopcje.kroliki.net
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 17, 2007, 16:20:56 pm »
Nie wiem, mieszkam daleko, ale z tego, co zaobserwowałam przejeżdżając tamtędy (czyli stojące przy klinice samochody) wydaje mi się, że wszystko działa i funkcjonuje.
Niestety, w takich czasach żyjemy, że lepiej wywalić chleb na śmietnik, niż oddać biednemu, bo będzie trzeba płacić podatek od darowizny... Takie życie.. Ja się powoli uodparniam.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #3 dnia: Grudzień 17, 2007, 17:05:26 pm »
Tu nie chodzi o darmowe leczenie tylko to co tam dalej jest napisane. Przeczytajcie posty do końca a nie tylko pierwszy post o znalezionym potrąconym psie. STraszne jest to, że oni usypiali zwierzaki, które nadawały się do leczenia bez zgody właściciela. Jeden facet  poszedł do nich z psem a oni powiedzieli że pies jest nieuleczalnie chory i moga go uśpić. Facet się uparł i poszedł do innego weta i okazało się że pies ma po prostu rozwolnienie. TO JEST STRASZNE! Ja nie mówię że mają leczyć za darmo tylko że w ogóle mają leczyć a nie usypiać. Tym bardziej bez zgody właścicieli. Jest tam opisane kilka niemal identycznych sytuacji. Weterynarze są podani z imienia i nazwiska (i bardzo dobrze należy tępić konowałów). Jakaś pani oddała im psa na obserwację na kilka dni. Dzwoniła i ją zapewnialo że wszystko jest ok a jak po kilku dniach przyszła po psa okazło się że go uśpili bez jej zgody. Inna makabryczna sytuacja to gadka tych weterynarzy, że to tylko pies i że można wziąć nowego. Oto dokładny cytat z jednej z sytuacji:

Trafil tam kilka lat temu pies moich wujostwa. Przez dwa dni lekarze zapewniali
przez telefon, że pies ma się coraz lepiej, ale pod pretekstem, ktorego juz nie
pamietam, twierdzili, że nie można go zobaczyć. Trzeciego dnia ciotka wybrala
się jednak zobaczyć psa - na miejscu okazalo sie, ze byl 'nie do odratowania' i
zostal uspiony.

A to jeszcze gorsza sytuacja do której doprowadzili ci "weterynarze":

Miała 14 lat, wesoła i mądra suczka. ostatnio nie miała trochę humoru, miałam
wrażenie, że coś ją boli (tuliła się, ale gdy ja głaskałam uciekała). Ponieważ
nasz weterynarz wyjechał na długie wakacje, pojechaliśmy najbliżej podobno do
najlepszego lekarza (najwięcej pacjentów). Nawet wysłałam mamę, bo przecież
pies jest zdrowy i zadbany. Wet powiedział, żeby nie głaskać, bo to pewnie
ciąża urojona. Bóg jeden wie, jak cierpiała podwójnie fizycznie i psychicznie
(odrzucona, nie głaskana, itp.). Po tyg. zaczęła intensywnie krwawić i piszczeć
z bólu. Mama pojechała do tego samego - operacja ("proszę nie przesadzać to
zwykły zabieg"), proszę psa zostawić i przyjechać za 3 godz. Za 2 godz. tel.
(tzn. że pies tam się wił przywiązany do grzejników przez co najmniej
godzinę!): "pies jest do uśpienia, zrobić to od razu?" dlaczego "rozległy
nowotwór z przerzutami, mogę ją zszyć, ale będzie konać przez miesiąc w
strasznych cierpieniach" no to zgodziłam się. Zapłaciliśmy jak za zboże ("bo
psa nie wolno oddać, musi być spalony, więc idę paniom na rękę...")Gdy ją
wynosiliśmy pani w rejetracji chciała nam dać wizytówkę do osoby, która hoduje
podobne pieski.
Ach ta empatia...
Gdy byłam już w stanie zadzwonić i porozmawiać (chciałam dowiedzieć się co w
końcu było, bo pies miał regularne biopsje i nic nie wykazywały), lekarz mnie
poznał po nazwisku i rasie psa:"ach tak, dzień dobry. I jak tam piesek się
czuje? Już chodzi?" - nie dzwonię właśnie dlatego, że nie żyje. "Wie pani ja
uśpiłem dwa swoje psy też, to są tylko psy, można kupić kolejnego" tak ale mój
był spełnieniem moich marzeń i był ze mną 14 lat.

To jest straszne. Proszę przeczytajcie temat do końca. Pierwszy post nie jest tu naprawdę najwazniejszy. Dalsza dyskusja obnaża prawdziwe oblicze tych "weterynarzy".
Czy ktoś może wie czy oni tam jeszcze pracują??

Marcia157

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 17, 2007, 17:54:21 pm »
To jest straszne  ;(;( Nie wiem jak można być takim wrednym człowiekiem ;(

naomi19

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #5 dnia: Grudzień 18, 2007, 11:46:13 am »
No chyba, że faktycznnie chodzi nie o konkretnie te sytuacje ze znalezionym psem, tylko o co innego. Tego nie wiem, bo nie jestem stamtad, ale oni dzialaja na swoja niekorzysc jesli tak jest faktycznie i za niedlugo straca wszystkich klientow jesli to prawda...
Tym bardziej, że Poznań to wielkie miasto i na pewno jest duży wybór w wetach.

gosiaw

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #6 dnia: Grudzień 18, 2007, 14:52:01 pm »
Z tego co przeczytałam to ci weterynarze nie przemęczali się na studiach, bo specjaliści z nich zadni. Oczywiście że nie wymaga sie od ludzi zeby pracowali za darmo ale żeby czasem okazali serce a nie tylko wyciągali rękę po pieniadze i traktowali zwierzęta jak przedmioty które mozna wymienic. Weterynarz dla którego zwierzęta nie są pasją, dla którego to tylko przedmioty badań nigdy nie będzie dobry w tym co robi. A za okazane serce zawsze prędzej czy później dostaje się nagrode. Takie jest moje zdanie i ja nie potrafię się uodpornic na taką  bezduszność i brak wrażliwosci

naomi19

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #7 dnia: Grudzień 18, 2007, 21:45:36 pm »
Cytat: "gosiaw"
Z tego co przeczytałam to ci weterynarze nie przemęczali się na studiach,

Właśnie z tego co przeczytałaś, dla mnie stwierdzenie, że nie przemęczali sie na studiach to juz lekkie przegięcie.
Jeśli są tak bardzo niekompetentni, to po prostu ludzie z Poznania przestana do nich chodzić. Jeśli maja klientów- to widocznie nie jest do końca tak jak pisali internauci. O każdym weterynarzu/ lekarzu można powiedziec coś złego, bo są tylko ludźmi a nie aniołami jakby niektórzy chcieli.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #8 dnia: Grudzień 19, 2007, 19:03:43 pm »
Ja nie rozumiem dlaczego nie chcieli tej dziewczynie wydać ciała psa. Jak ja usypiałam swoją Psotkę w 2005 roku, to zamówiliśmy wizytę do domu z kliniki "Wyżyny" na ul. Grzymały Siedleckiego (nie chciałam żeby umierała w obcym miejscu). Lekarz przyjechał, zrobił dwa zastrzyki a kiedy spytałam się co zrobić z ciałem powiedział że są dwie możliwości: moge dać pieska jemu i on go odwiezie do spalenia jako odpad medyczny albo mogę psa sama pochować np. na ogrodzie. I sam zasugerował, że przez szacunek dla psa powinnam wybrać tą drugą możliwość. Psota jest pochowana pod choinką, a z drugiej strony choinki jest pochowany mój pierwszy królik (Mesju). tez nie było problemu z ciałem, gdy skonał na ręklach weterynarza (  placzek ). Nie dość że oddali mi to maleńkie ciałko to jeszcze pan weterynarz chciał mnie do domu odwieźć widząc jak to przeżywam. Ale to już jest czysty odruch ludzki, czego raczej po weterynarzach z Poznania nie ma się co spodziewać.
To jedna sprawa a druga: nie rozumiem dlaczego woleli usypiać zwierzęta niż leczyć. Przecież leczenie byłoby dla nich bardziej opłacalne bo więcej by zarobili jesli już tylko o kase i biznes im chodzi.
U mnie w Bydgoszczy w przychodni weterynaryjnej "Alik" weterynarz kastruje na żywca króliki. Bez znieczulenia. Zastanawiam się czy to podpada pod paragraf? Chciałabym coś z tym zrobić, np iść do nieog z królikiem (albo nawet bez, oszczędzając maleństwu strachu), zapytać o kastrację i nagrać całą rozmowę a potem iść na policję. Czy ktoś wie czy to jest karalne, takie cięcie na żywca??

anka1388

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #9 dnia: Grudzień 20, 2007, 17:59:34 pm »
Nie znam sie na tych przepisach...
Ale wydaje mi sie, ze nie jest nic napisane ze nie mozna kastrowac kroliki na zywca. :/

Ja sie kiedys pytalam tego p. wet. Milety Wojtys, (tzn. pytalam sie o taki sposob) , bo mi znajomy weterynarz polecil taka kastracje, ale ze znieczuleniem, ale bez narkozy...
Dowiedzialam sie jednak ze to jest bardzo stara metoda, ktora byla wykorzystywana w biednych  wsiach... i owa Pani uwazala ze to przykre ze jeszcze ludzie ja chca stosowac... Mysle tak samo...
I Misiek i Duszek zostali wykastrowali normalnie pod narkoza...

Linka

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #10 dnia: Grudzień 20, 2007, 18:36:56 pm »
Cytryna - kastrowanie (inaczej trzebienie) samców było, na szczescie niepopularne, około 50 lat temu - kiedy jeszcze nie było narkozy, czy dobrych przych.wet. Mam starą książkę w której jest to opisane, na szczęście hodowcy wogole tego nie stosują, bo albo nie wiedzą wogole o czymś takim albo nie umieją tego zastosować w praktyce (na szczęście); hodowcy wolą samce trzymać osobno (lub w małych grupkach) - wtedy (nie ma się co oszukiwac) króliki lepiej rosną , nie ma zagrożenia życia niż po takim "cięciu".
Wg należy zwrócić takiemu wetowi uwagę, że są nowsze metody, a gdzie się da mówić, że [mimo tłumaczenia] wet kastruje "na żywca".

gosiaw

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #11 dnia: Grudzień 21, 2007, 00:38:11 am »
Dla mnie dobry lekarz czy weterynarz to ten który chociaż probuje leczyć, a nie idą po najmniejszej linii oporu. Jak wytłumaczyć brak nawet najmniejszej próby leczenia u lekarzy  z Poznania? No chyba tego kompetencja nie nazywamy. To nie byla jedna osoba która się na nich skarżyła. Dla mnie to o czymś świadczy. mojego królika tez nie wyleczono z nawyku gryzienia się, ale weterynarze dzielnie próbowali przez kilka miesiecy. A wiara w to że wszyscy na studiach pilnie sie uczą niestety jest błędna. Nawet na medycynie. Mogłabym duzo opowiedziec.....

slodkie_uszy

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #12 dnia: Grudzień 21, 2007, 09:58:39 am »
ta klinika istnieje w Poznaniu i sprzeczne opinie o niej slysze, z jednej strony strasznie zle, a z drugiej bardzo dobre i sama nie wiem co myslec. wiem, ze jak na poczatku szukalam weta dla Paszteta to miedzy innymi znalazlam bardzo dobra opinie o jednym z wetow z tamtejszej kliniki  i chociaz mam o wiele blizej jednak zdecydowalam sie pojechac dalej do dr czerwinskiego, bo po prostu mial o wiele wiecej pozytywnych opinii i od poczatku jestesmy "wierni" jego klinice. a te klinike z mieszka kojarze jako swietny budynek i to mi sie (mozecie pomyslec, ze jestem dziwna, no ale ) nie spodobalo, jakos mam tak wrazenie, ze bardziej sie ktos skupia nad tym jak wyglada otoczenie niz nad opieka nad zwierzetami.ale moge byc bardzo niesprawiedliwa piszac to.

naomi19

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #13 dnia: Grudzień 21, 2007, 17:07:09 pm »
Ja tylko dodam, że wśród komentarzy pojawiły się głosy konkurencji ;) Nieuczciwej do tego, bo podszywajacej sie pod właścicieli jakiś tam zwierząt... To dopiero przykre...

gosiaw

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #14 dnia: Grudzień 21, 2007, 21:24:06 pm »
Naomi19, kogo masz na myśli?

naomi19

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #15 dnia: Grudzień 22, 2007, 11:58:15 am »
Cytat: "gosiaw"
Naomi19, kogo masz na myśli?

Było tam kilku uzytkowników o tym samym IP i wszyscy polecali jakąś tam konkurencyjną klinikę... Ale szybko to zauwazono ( wszystko można przeczytać w tych komentarzach).

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #16 dnia: Grudzień 22, 2007, 15:41:28 pm »
Całkiem możliwe, że nie wszystkie opnie tam są zgodne z prawdą, ale po tym co tam przeczytałam bałabym się tym lekarzom powierzyć zwierzaka.
Linka cieszę się, że ta metoda "trzebiania" - jak piszesz- nie jest popularna. Ale się dziwię że prawo tego nie zabrania. Przeszukałam cały net i nic na ten temat nie znalazłam. A szkoda bo chciałabym dziada do odpowiedzialności pociągnąć. Według mnie to podpada pod ustawę o ochronie zwierząt ale trzeba by było to udowodnić bo niestety ustawa jest tak mętnie skonstruowana, że własciwie nie wiadomo o co chodzi. Jest zbyt ogólna. Jedyne co można zrobić to walczyć o jej zmianę. Widziałam tu na forum, że ktoś napisał petycję o wprowadzeniu zakazu karmienia węży żywymi gryzoniami, ale nie wiem czy została wysłana. Niestety u nas w kraju niczego i nikogo się nie szanuje więc zmiana ustawy o ochronie zwierząt jest uznawana za jakieś dziwne feneberie.
Ja się dziwię, że ludzie z Poznania nie walczyli z tymi weterynarzami. Jakby mi wet nie chciał wydać ciała psa albo uśpił go bez mojej zgody to bym zadzwoniła od razu na straż miejską albo policję. W końcu od tego są. W każdym razie zrobiłabym taki dym, że wszyscy by tą klinikę kołem omijali. Najlepiej jak takie historie opisuje prasa, nie ma większej broni na konowałów niż dziennikarze i rozdmuchanie całej sprawy.

[ Dodano: Sob Gru 22, 2007 3:49 pm ]
Gosiaw zgadzam się, że ci weterynarze się na studiach nie przemęczali. Gdyby się uczyli to wiedzieliby jak leczyć zwierzęta. Uśpić psa czy kota to potrafi każdy głupi, natomiast żeby wyleczyć trzeba mieć sporo wiedzy a oni nawet rozwolnienie uznali za śmiertelną chorobę.
Mój pierwszy pies jak miał dwa miesiące zachorował na parvovirozę. Wtedy był jeden weterynarz na całą Bydgoszcz. Na ulicy Dworcowej z teog co pamiętam. Lekarka od razu mi powiedziała, że szanse są nikłe i że z tej choroby wychodzi jeden pies na 10. Ale mimo to leczyła Psotę i udało się, pies z tego wyszedł. Jak widać można nawet z najgorszej choroby wyleczyć o ile tylko się chce i ma się podstawową wiedzę.

gosiaw

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #17 dnia: Grudzień 24, 2007, 19:47:59 pm »
Naomi19, dobre oko masz, ja nie zauwazyłam, tak byłam zbulwersowana.
Cytryna27, twój pies jest przykładem, że jak się chce to można. Rozumiem, że czasem coś się nie uda, lekarz to nie cudotwórca, ale próbować należy zawsze! A jak się czegoś nie wie to można się douczyc.
A propos tj petycji, czy ktoś coś wie? Bo pomysł byl dobry

Cinnamon

  • Gość
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #18 dnia: Grudzień 24, 2007, 23:01:56 pm »
Jejku. Przeczytałam ten temat i się poryczałam... Nie mogę... Wiecie co dla mnie to ludzie to najgorszy gatunek na ziemi- wiadomo, nie wszyscy, ale wielu... A biedne zwierzęta muszą przez ludzi cierpieć. Ja nie wiem skąd się biorą tacy debile, że ich tak nazwę? Jak pomyślę o tym, że moim zwierzątkom mogło by się coś takiego przytrafić... Dobrze, że niektórzy (np wy :)) macie odwagę i myślicie o zgłaszaniu takich barbarzyństw. Czasami mam wrażenie, że ludzie są ograniczeni- myślą, ze zwierze nie czuje i nie myśli i jest tylko do ozdoby, czy konkretnej pracy. Tak jakby wszystko było tylko dla człowieka i każde stworzenie było stworzone do celów jakie on wyznaczy... Ja mam szczęście bo nie spotkałam jeszcze bezdusznego weta i nawet jak nie ma wiedzy to nie mówi o zwierzętach jak o rzeczach, które można wymienić na nową. Moja Kicunia była leczona mimo, ze pani powiedziała mi,że wątpi czy da radę do rana, ale okazało się że dała radę. Pani była zdziwiona, ze następnego dnia Kicka żyła, ale jednocześnie i zadowolona i powiedziała, ze może nam dać adres do prawdziwego speca od królików i wogóle się przejęła, a nie tak do uśpienia od razu. Mimo, ze króliczek na prawdę był w złym stanie... Zresztą weterynarz, który traktuje swoje zwierzęta tak, że uśpi i kupi nowe to jak potraktuje obce? Mój wet z poprzedniego miasta swojego pieska tak kochał, że wszystko robił, zeby go wyleczyć (rozmawialiśmy z nim kiedy nasz wilczurka już nieżyjąca, była starutka i też leczona "na siłę" bo nie mogliśmy jej uśpić...) Mówił, że nas rozumie bo on też nie mógł by uśpić swojego pieska... Ale już nie piszę- mam tendencje do rozpisywania się... :(

Offline Ironia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 58
Straszne - Poznań lecznica na Mieszka
« Odpowiedź #19 dnia: Grudzień 30, 2008, 21:43:53 pm »
chciałabym tylko wtrącić swoje trzy grosze ale nieco odbiegając. W komentarzach natrafiłam na opinie, że klinika na orła jest tak samo bezduszna. Nie zgadzam się z tym. Nie wiedząc jeszcze wiele poszłam tam na pierwsze szczepienia i badania ogólne. Pan doktor bardzo delikatnie postępował z króliczkiem zalecił szczepionke przeciw mykso odrobaczanie i przycięcie pazurków. Na wszystko sie zgodziłam a przy okazji opowiedziałam historie Dzikiego. Bardzo sie zdziwiłam kiedy Doktor wyszedł ze mną i polecił recepcjonistce skasować za pazurki i szczepionki ale za wizyte nie. Przy okazji zostałam poinformowana, że on to w sumie bardziej na  psach się zna, póki chodzi o takie drobiazgi to serdecznie zaprasza ale na wszelki wypadek mam poszukać specjalisty od królików. Informacja była zawoalowana ale czytelna. To doprawdy wielka rzecz przyznać sie do niewiedzy i za to szanuje tego weterynarza. Za dobre serce i rabat też jestem wdzięczna bo poczułam sie jak by ktoś mi podziękował w imnieniu bezdomnych zwierząt i tu nie chodzi o pieniądze ale o gest.Późną jesienią byłam u innego bo sie przestraszyłam chłodów i odległości i mimo, że wyszło taniej i bliżej to na szczepienia chodzić będe na Orła Białego. Bo do prawdziwych specjalistów mam jeszcze dalej a Dziki nie lubi podróży.