Więc zawiadamiam,że opinia przez niezależna instytucję została wydana- Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie,Wydzial Medycyny Weterynaryjnej,Katedrę Patofizjologii,Weterynarii Sądowej i Administracji,Zespoł Weterynarii SądowejWeterynaryjne Laboratorium Diagnostyczne- Patologia Komórki,Weterynaria Sądowa,Opinia ta jest bardzo niekorzystna dla lekarek.
Cyt.-"prowadzone zapisy sa chaotyczne ,niespójne i nie zawierają obligatoryjnych informacji.Podczas kolejnych wizyt nie zawsze przeprowadzano badanie kliniczne,jelita osluchano jedynie dwukrotnie,cipłote ciala 3 razy.Podczas całego procesu leczenia ignorowano
komunikaty włascicielki odnoszace się do pogarszającego się stanu zdrowia psa- sinienie i duszność podczas wlewów dożylnych"Podawane leki czesto podawano niezgodnie z zaleceniami producentów( brak kontynuacji podawania leków,za wysokie dawki,podawanie leków o dużym stopniu ryzyka powikłań oraz nieadekwatnie do stanu pacjenta.,rownocześnie podawanio leki mogace wchodzić w istotna interakcje.Opinia zawiera 40 stron i zawiera potwierdzenie ,że wydano ją zgodnie z najlepszą wiedzą i sumieniem."
Ale ta opinia się własnie nie podoba obrońcom lekarek,i chcieliby opinię kolegi właściciela kliniki.
Na pytanie czy dostałam dokumentację to osobne story,na kilkadziesiąt stron.Oczywiście ,że nie mogłam jej otrzymać.Chodzilam ze swiadkami wiele razy i po otrzymywaniu najpierw "zapisu opisów",potem chyba wypisu zapisow' wreszcie po kilku miesiącach otrzymałam to o co prosiłam ,czyli niby karty informacyjne.Zwierały one w zasadzzie opis mojej osoby i to w wersji lekarek ,o ile je tak mozna nazwać,bo postepowanie ich przynosi wstyd wszystkim lekarzom weterynarii.W dodatku na tym sądzie lekarskim lekarki zaczęły opowiadać,że w zasadzie to właściwa dokumentację czyli chyba już czwarta czy piątą z kolei to prowadzily w domu własnym!.
Czyli co dostawalam przedtem wyczekując długie godziny na korytarzu?
Raz nawet przyjął mnie osobiście do góry P Wąsiatycz,w towarzystwie jakiegos "body guarda" ,Powiedziałam,że przyszłam tylko po karty leczenia mojego psa,wtedy Body guard zakazł Panu W odpowiadać i zacżął szydzić ze mnie ,że jak chcemy,bo przyszłam ze znajomym -to mozemy spać sobie na tej sali konferencyjnej.
Wypisy opisow zapisów i kolejne dokumentacje roznią się lekami ,jedynie lekarki co rok dopisują nowe krzywdy jakie podobno zaznaly ode mnie.Nie dosyć ,ze piesek - malutka chiuwawa gryzłe je ,to w tym roku po prawie 2 latach dowiedzialam sie jeszcze że krzyczałam na nie i je "paraliżowalam" Jak więc sparaliżowane "lekarki" mogly pracowac?Owszem,niby były stalowe drzwi dzielące słynny szpitalik od reszty,ale moze moje fale przechodzily jak od Kaspirowskiego przez metalowe drzwi i razily je?Tak to wyglada.Jak oddasz zwierze w ich szpony,to dostjesz je martwe i sam zostaniesz oszkalowany wielokrotnie,bo nawet jak ich nie było to potwierdzaja swoje oszczerstwa.Na zakończenie rozpędziwszy się nie zauwazyly nawet ,że wizyta ostania została wpisana 7 godzin po zameczenieu psa.
Ponownie proszę o nie pisaniu posta pod postem. Posty można modyfikować- dodawać do nich treść do 6godzin po ich napisaniu. Proszę stosować się do regulaminu forum !
posty scalam - Solvieg