Autor Wątek: Nie mogę się doczekać :(  (Przeczytany 13493 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:12:13 pm »
hmm nie wiem czy już u kogos byl podobny problem - szukalam na forum ale nie znalazlam takiej samej sytuacji co jest u mnie - czyli mam samca wykastrowanego 6 tygodni temu i niesterylizowna samiczke. Problem jest taki - ze od ponad pół roku mieszkaja ze mna w jednym mieszkaniu - z oczywistych wzgledow przez caly czas byly od siebie izolowane (zreszta Tośka dlugo chorowala wiec to tez byl powod zeby nie spotkala sie z Kuba), a teraz jak Kuba jest juz wykastrowany, Toska zdrowsza chcialabym je zaprzyjaznic  :lol  Przez pol roku nie mialy ze soba bezposredniego kontaktu - ale czuly sie nawzajem, wachaly przez plyte postawiona na korytarzu no i oczywiscie znaczyly pod nią teren ;]
Dwa tygodnie temu - postanowilam ze czas najwyzszy na kontakt bezposredni  :DD  no i byl bardzo bezposredni bo Kuba od razu wyladowal na glowie Tosi  :oh:  
powiedzialam sobie - za malo czasu minelo od kastracji wiec dam im jeszcze czas. Kilka dni temu znowu sprobowalam i znowu bylo to samo... Kuba jest juz 6 tygodni po kastracji a nadal chce kopulować z Toska  :zdenerwowany czy to mozliwe? z kim nie gadam to u kazdego jakos szybciej krolik pozbywal sie szalejacych hormonow... nie wiem moze dopoki Toska nie bedzie wysterylizowana to on caly czas tak bedzie reagowal? mam nadzieje ze nie bo to jest dosc meczace pewnie przede wszystkim dla niej...
I tak sie ciesze ze wogole nie sa wobec siebie agresywne - nia ma zadnych objawow agresji ani niecheci, latajacego futra - sa raczej soba zaciekawione. Tak wiec łudze sie ze moze kiedys pozbede sie wreszcie tej plyty z korytarza   :/  
Co o tym myslicie? jakie procentowo mamy szanse na normalne wspólne życie ?  :P

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #1 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:23:06 pm »
Na jak długo pozwalasz być im razem?
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Offline Danae

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 614
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:40:46 pm »
Cytat: "madzia85"
Kuba jest juz 6 tygodni po kastracji a nadal chce kopulować z Toska  czy to mozliwe?

Mój Groszek jest pół roku po kastracji i kopuluje z piłką  :oh: czasami. Mniej więcej raz na miesiąc, raz na 2 miesiące. Znaczy moje łóżko w nocy moczem. Jednak do miesiąca to faktycznie te zachowania były intensywne, do 3 miesięcy jeszcze było niezbyt dobrze, tak od 3 miesiąca się uspokoił i te hormonki jakby opadły. Co do zaprzyjaźniania to nie wypowiedam się, bo nie mam doświadczenia.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:54:08 pm »
Cytuj
Na jak długo pozwalasz być im razem?


Tak długo dopoki Kuba nie zabierze sie do rzeczy ;) nie ufam mu jeszcze - niby nie powinien juz zapladniac ale cholera go tam wie :] No nie wiem poczekam jeszcze az mu te hormony opadna - tak jak Bosniak gadalysmy na gg - na moje nogi juz sie nie rzuca wiec jest na pewno lepiej ale rewelacji jeszcze nie ma :/ moze jestem niecierpliwa ale tak juz bym chciala miec dwa przytulajace sie do siebie stworki :(

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:58:51 pm »
Jesli zdecydowalas sie na zaprzyjaznienie to nie rozdzielaj ich, ani na noc, ani na chwile, wogole, maja byc razem i koniec.
 Rozdzielanie prowadzi do tego, ze nastepnego dnia kroliki musza zaczac wszystko od nowa. I tak wkolo Macieju. Rozdzielone czuja swoja obecnosc, swoj zapach, prowadzi to tylko do stresu, ktorego nie moga rozladowac, odbije sie to na nastepnym spotkaniu.
 Przygotuj pokoj, tak zeby niczego nie zniszczyly, ale zeby mialy miejsce do schowania sie, zeby mogly zejsc sobie z drogi, kuweta, siano, jedzonko. Niech ten pokoj bedzie terenem zaprzyjazniania sie przez kilka dni, dopoki bedziesz pewna, ze moga zamieszkac w jednej zagrodzie/ klatce.
Wypusc uszaki, obserwuj i nie wtracaj sie, mozesz dac im cos smacznego. Jesli beda sie gryzly rozdzielic, poglaskac, puscic- one same musza ustalic hierarchie.
Zostaw je na noc, na dzien- najlepiej zarezerwuj sobie weekend. Jesli wszystko sie ulozy mozesz umiescic kroliki w jednej klatce/ zagrodzie- nie wiem jak mieszkasz :) w zadnym wypadku nie rozdzielac.
Kopulowanie(kastratow, samiczek) to jest akt dominacji, nie ma nic wspolnego z seksem.

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #5 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:09:39 pm »
Absolutnie podzielam zdanie Nuny. Jeśli się boisz, że króliczek może być jeszcze zdolny do rozmnażania, to lepiej odczekać jeszcze tydzień i potem pozowolić im być razem. Pogwałcą się, pogwałcą i przestaną. Jak je będziesz tak wrzucać razem i zaraz zabierać, to nie dasz im szansy. Tosi się krzywda żadna nie stanie, jak ją trochę Kuba pomolestuje.
U nas Diego jeszcze trochę po kastracji miał zapędy w stosunku do Kluchy, ale samo mu przeszło - niewyżyty był, Kluska też nie była wtedy wysterylizowana i nic się jej nie stało. Za to zaprzyjaźniły się od razu  :lol
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:28:27 pm »
hmm ok zrobie tak jak mowicie - ale jak beda mlode to kazda z Was bierze po jednym ;P ;P ;P
Nie no zartuje - z tym naglym rozdzielaniem to faktycznie blad - bo pewnie bardziej je strasze niz pomagam  :DD eh czasami czlowiek chce przedobrzyc... ale myslicie ze 6 -7 tygodni jak odczekam jeszcze tydzien to bedzie juz zupelnie bezpiecznie chociaz pod wzgledem rozmnazania?

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:53:09 pm »
Cytat: "madzia85"
myslicie ze 6 -7 tygodni jak odczekam jeszcze tydzien to bedzie juz zupelnie bezpiecznie chociaz pod wzgledem rozmnazania?

Tak.
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #8 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:58:06 pm »
Weterynarze mowia 2 tyg. - czytalam jednak o nieplanowanych ciazach po tym okresie , slyszalam tez opinie 4 tyg. kwarantanny, ale ogolnie praktykuje sie 6 tygodni i jest to pewne. Zaden plemniczek nie wytrzyma tyle czasu w nasieniowodach  :lol

Offline azi

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2247
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY FPK
    • http://www.przygarnijkrolika.pl
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #9 dnia: Wrzesień 30, 2008, 21:06:15 pm »
Madzia po 6 tygodniach króliki możesz spokojnie puszczać i nie sadze ze przytrafia się jakieś maluszki.

Co do kopulacji: nie unikniesz tego - króle w ten sposób ustalają hierarchie . Puść je luzem i pilnuj żeby się nie gryzły, na pewno odróżnisz zwykłe ganianie od regularnej walki. W razie czego możesz ich kontrolować ze spryskiwaczem i ręcznikiem. Niestety  może tez latać futro, bo w czasie zaprzyjaźniania latać może go pełno. Przy kopulacji często jeden uszaty drugiemu wyrywa futro z karku - to normalne.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #10 dnia: Październik 01, 2008, 12:40:11 pm »
ok dzieki wszystkim za odpowiedz :) to sa moje pierwsze kroliki ktore mam zamiar zaprzyjaznic i stad tyle watpliwosci ;) futra latajacego sie nie boje - wazne zeby krew sie nie lała :) jak beda jakies efekty dam znac :) jeszcze raz dzieki  :przytul

[ Dodano: Czw Paź 02, 2008 10:13 am ]
Więc tak... dałam im pełen luz i.... jak z tego dzieci nie będzie to mi kaktus na dłoni wyrośnie  :P Kuba kilkadziesiat razy molestował Tośkę - raz mu pozwalała a innym razem fukała na niego i biła łapkami - na szczescie bez gryzienia. Pod wieczór trochę się to ganianie uspokoiło - można powiedziec ze lezaly obok siebie w bezpiecznej odleglosci jednego metra ;) Ale najbardziej pozytywna rzecza jaka zaobserwowalam to to - że jadly  z jednej miski nie odganiając sie nawzajem  :jupi  Zamienily sie pokojami - Kuba znalazl sobie wygodne legosiwko u niej za klatka a Tosia u niego pod łozkiem. Tosia jak juz poczula sie zupelnie pewnie postanowila zagoscic w klatce Kuby a ten... nie mial nic przeciwko :] Nie wiem czy to dobrze czy zle bo podobno na poczatku nie powinno sie pozwalac krolikow przebywac w nie swoich klatkach.... gdy Kuba zblizal sie do swojej klatki Tosia fukała na niego, nie pozwala mu wejsc do wlasnego domu  :oh:  - ale on sie za bardzo nie przejmowal - albo i tak wskakiwal i ona wyskakiwala albo odwracal sie i w najlepsze zajadał się suszonkami z miski... Tak wiec pierwszy dzien oceniam pozytywnie - i chyba slusznie co?  :>

marsylia

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #11 dnia: Październik 05, 2008, 10:01:01 am »
Madziu gratuluje, przede wszystkim mocnych nerwów.
Ja wiem że jestem za słaba na zaprzyjaźnianie :(
Mi ciężko odróżnić czy sytuacja już wymaga ingerencji czy jeszcze poczekać.

Jak był u nas Maks/kastrat od pół roku/ i Pytunia też po sterylce. To króliki tworzyły jedną kulę kopiąc w siebie skokami i gryząc się nawzajem.
Futro latało. ALe najgorsze było to że one się po prostu zczepiały, i nikt nie chciał odpuśicć miałam wrażenie że się tak będą tłukły aż jednen drugiego zagryzie  :bejzbol

Wiec pasowałam i rozdzielałam, w efekcie Pytunia jako mniejsza skonczyla z rozerwanym uchem i warga :zdenerwowany

Kopulacji u nas w ogóle nie było.

Mam nadzieje, że Twoja parka ładnie się zaprzyjaźni, to do czego dziś doszłaś, to moje najwieksze marzenie.
Ja już nawet nie chcialam lizacej sie parki, ale chociaz neutralnośc.
Maks znalazl dom i zaprzyjaznianie sie skonczylo.

Powiedz czy Twoje też się tak zczepiają i przetaczaja przez pokój?
Czy w ogole nie ma gryzienia ?

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #12 dnia: Październik 05, 2008, 10:20:14 am »
Cytat: "madzia85"
Tak wiec pierwszy dzien oceniam pozytywnie - i chyba slusznie co?

Jak najbardziej  :lol Zostaw je już razem - będzie ok. Pozdrawiam gorrrąco i przesyłam głaski dla dwóch par uszu  :rotfl2
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #13 dnia: Październik 05, 2008, 10:35:14 am »
Marsylia jesli kroliki tworza klebek, wgryzaja sie w siebie trzeba je natychmiast rozdzielic, recznie lub z pomoca spryskiwacza do kwiatow, odwrocic uwage np. smakolykiem, glaskaniem i znowu puscic, zaczna sie gryzc znowu rozdzielic. To meczace i kosztuje sporo nerwow, ale warto sprobowac. Dobrze miec kogos do pomocy.
Pokoj do zaprzyjazniania powinien byc duzy i z kilkoma skrytkami zeby krolik mogl uciec, schowac sie, odpoczac.
Zdarza sie, ze kroliki to dwa dominanty i wtedy klapa :(

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #14 dnia: Październik 05, 2008, 19:06:36 pm »
Marsylia moje na szczęście ani razu nie zachowaly sie tak jak opisujesz - czyli nie zczepiały się, nie gryzly ani nie wykonywaly zadnych innych agresywnych ruchow. Bardzo sie z tego ciesze bo gdyby bylo inaczej tez nie wiem czy potrafilabym patrzec na to co sie dzieje i czy mialabym sile do walki z nimi   :(  pewnie dla dobra obu kroli bardzo bym sie starala zeby bylo dobrze ale wiadomo ze byloby ciezko :( Przykro mi ze z Twoimi krolami sie nie udalo... u mnie narazie nie ma co mowic o wielkiej przyjazni - jest tylko i wylacznie tolerancja... jak stana sobie na drodze jest tylko spojrzenie, stykniecie sie noskiem i szybki obrot w druga strone, z malym fuknieciem przez Toske. Na szczescie Kuba juz sobie darował te orgie ktore wyczynial z Toska - ktore chyba najbardziej dla mnie byly meczace :P

Narazie sytuacja wyglada tak: swobodnie biegaja razem - juz wogole nie zamykam ich osobno, nawet klatke Tosi wstawilam juz do mojego pokoju w ktorym jest juz klatka Kuby. Kuba uwielbie dwie klatki - wchodzi na przemian raz do jednej raz do drugiej - pije z obu poidelek i zalatwia sie do obu klatek :] Z Tosią mam maly problem bo.... nie akceptuje juz swojej klatki.... calkowicie przywlaszczyla sobie klatke Kuby. Tylko do niej wchodzi, tylko z jego poidelka pije i tylko w niej sie zalatwia... nie wiem dlaczego tak jest i nie wiem czy moze tak zostac.... Zaznaczam ze nie przeganiaja sie nawzajem - przyjmuja obecnosc "obcego" krolika w swojej klatce ze spokojem... wiec nie wiem - moze zostawic to tak?
Druga niepokojaca kwestia to taka że... Tosia bardzo malo je. Pierwsze 2 dni chodzilam za nia z miska bo nie chciala jesc jak miska stala na podlodze w pokoju Kuby. Zauwazylam ze nie czuje sie tam pewnie - a w swoim dawnym pokoju jadla normalnie. Teraz juz jest troche lepiej - dzisiaj juz wogole bylo fajnie - dalam im obiad w dwoch miseczkach obok siebie i oba wcinaly nie zwracajac uwagi na siebie :) Piekny widoczek  :jupi  ale i tak martwi mnie ta kwestia karmienia bo Tosia ogolnie je mniej od Kuby i gdy ona juz skonczy czy to sniadanie, zieleninke czy suszki to Kuba zabiera sie za jej porcje i ona nie ma juz na pozniej  :oh:  wydaje mi sie ze juz kiedys czytalam tu na forum o podobnym problemie ale mimo to nie wiem jak to zorganizowac zeby jedno nie chodzilo glodne a drugie przejedzone  :/  
No nic mysle ze narazie jest i tak dobrze patrzac na to jak malo czasu minelo i oby z kazdym dniem bylo coraz lepiej.... dzieki wszystkim za wsparcie  :przytul

Offline Ciapusia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3526
  • Płeć: Kobieta
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #15 dnia: Październik 05, 2008, 20:27:38 pm »
No to tak - dzisiaj znowu bylam u weterynarza i znowu DO weta szlam z jednym na rekach, z drugim w transporterze, a OD weta z dwoma w jednym transportezrze :DD  - napatrzec sie na nie nie moglam(ta sytuacja powtorzyla sie juz trzeci raz - trzy razy bylismy razem u weta). No i tak jaoks mnie natchnelo pojsc do kolezanki i na obcym terenie je zapoznac... co mnie uieszylo - nie gryzly sie, zawsze agresywa Ciapula byla spokojna. Przez jakis czas w ogole nie zwracaly na siebie uwagi, az w koncu Jasper zabral sie do rzeczy.... zaczely sie seryjne gwalty :bejzbol
 No coz - w piatek szykuje sie nam kastracja :PP Mam nadzeje, ze po niej jego zachowanie sie zmieni.. Jesli tak to mysle, ze mają duza szanse na zaprzyjaznienie :lol
"Wy nie cofniecie życia fal.
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal,
Świat pójdzie swoją drogą."

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #16 dnia: Październik 05, 2008, 21:10:50 pm »
gratulacje,po kastracji bedzie lepiej i tak samo postepuj
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #17 dnia: Listopad 16, 2008, 20:51:17 pm »
pewnie powinnam zmienić tytuł postu - bo mój problem nie dotyczy teraz zaprzyjazniania Kuby z Tosia (bo tutaj wszystko idzie w dobra strone - ewidentnie Kuba dominuje co mnie bardzo cieszy bo on z charakteru raczej taki "dziadek", ale z zadziorną Tosią jakoś sobie pradził ;).

Teraz mam znacznie poważniejszy problem bo jak mam zaprzyjaźnić Tosię z.... moją mamą?  :oh:  brzmi głupio ale wcale nie jest mi do śmiechu.... Tosia jest u mnie w domu (tzn w domu moich rodziców od około 8 miesięcy czyli jak miala 3-4 miesiace). Tak jak wczesniej pisalam ona i Kuba byli rozdzieleni w dwoch roznych pokojach - czuli sie jedynie przez plytę ktora ich rozdzielala. Cały czas wszystko bylo w porzadku - Tosia była kochanym, przytulaśnym króliczkiem, była bardzo wesoła i zabawna - uwielbiala byc glaskana głownie przeze mnie i przez moją mamę. Wrecz przytulala sie do reki mojej mamy - przychodzila na jej zawolanie, mama nie raz ją karmiła, sprzatala jej w klatce gdy mnie nie było. Jakieś 2 miesiące temu (jeszcze zanim Tosia ostatecznie zamieszkala z Kubą) mama mówiła mi ze jak wchodzi do pokoju to Tosia jakby wybiega z pod łóżka i warczy - ale nic poza tym, zaraz dawala sie glaskac, nic specjalnego sie nie dzialo. Mówiłam sobie - to nic takiego - przeciez wiadomo dojrzewa, do tego nie jest sterylizowana wiec to pewnie hormony, urojone ciąże itd. Fakt wyrywala sobie futerko, probowala robic gniazda ale po kilku dniach jej przechodzilo. Z czasem zamieszkala z Kuba o czym juz pisalam. Wszystko bylo ok (jesli chodzi o moją mame).
Jednak od okolo 2 tygodni nastapil jakis koszmar... moja mama nie może normalnie przejsc przez pokoj, przez korytarz zeby nie zostac zaatakowana i pogryziona przez.... Tosię... to nie jest podgryzanie - to jest taka agresja jak groźnego psa... myslalam ze to jednorazowy wybryk ale to zaczelo powtarzac sie codziennie... kilka dni temu Tosia tak mocno chwycila moją mame ze noge, że musialam ją odrywac siłą... tak sie wczepiła zębami że wisiala w powietrzu... moja mama ma ranę na nodze i to nie jedną... Tosia zaczela byc zamykana w pokoju (w tym gdzie mieszka z Kuba). Wypuszczana jest tylko jak nie ma mojej mamy w domu... dzisiaj postanowilam ze dam jej szanse - ze moze juz jest ok - ale nic z tego.. zawsze podbiegala, warczala i gryzla jak mama sie ruszyla czy chodzila a dzisiaj mama spokojnie siedziala a Tosia jak gdyby nigdy nic podbiegla do niej i rzucila sie na nia z taka agresja ze az ciezko mi to opisac... już mamy tego dosyc - moja mama najzwyczajniej sie boi i ja tez sie boje bo nie wiem co teraz mam z tym wszystkim zrobic?

Dlaczego akurat moja mama skoro nigdy w życiu nic jej złego nie zrobiła, a wrecz przeciwnie zajmowala sie nią prawie tak samo jak ja? W środę Tosia ma sterylkę, jakie są realne szanse, że wszystko wróci do normy? Czy wogole sa jakies szanse, bo obawiam sie, ze teraz jak Tosia wyczula ze mama sie jej boi i ze moze ja gryzc bo nic zlego sie nie dzieje... to tak już zostanie? Mieszkanie nie jest duże - jedyna szansa zeby ochronic moja mame to jest zamykanie Tosi w pokoju a tym samym Kuby bo nie moge jednego wypuscic a drugiego trzymac w zakmnieciu... juz nie wspomne ze przeciez nie bede wystawiac klatki dla Kuby i jedzenia... poza tym maja sie zaprzyjazniac - milosci jeszcze miedzy nimi nie widac a to wlasnie na nią czekam.

Nie mogę się narazie przeprowadzić i zabrać obu do innego mieszkania, zreszta to juz nie o to chodzi - mama zawsze bardzo mi pomagala przy krolikach, a teraz jak Tosia zrobila sie tak agresywna to ja nawet nie moge opuscici domu na caly dzien (o dluzszym wyjezdzie nawet nie wspomne) bo mama nie bedzie miala jak ich nakarmic i im posprzatac... problem jest naprawde powazny bo w domu jest nerwowa atmosfera,  probuje zrozumiec Tosie- dojrzewa, jest przed sterylka, do tego mieszkaly u mnie adopcyjne kroliki - ktore w piatek wywiozlam (myslalam ze to pomoze bo wiadomo ze wiekszosc krolikow nie akceptuje obcych kroliczych zapachow) zostal u mnie jeszcze jeden 4 tygodniowy!!! maluch ktoremu ratuję zycie bo ma zaawansowana kokcydioze no i ten wiek sam mowi za siebie...ale on i tak jest w wiekszosci w klatce i to na biurku w innym pokoju... nie mam pojecia co robic...

Liczę na tą sterylkę ale jaka jest realna szansa ze ona faktycznie zmieni tę chorą sytuację...??? Pomóżcie proszę :( Nie tylko ja i moja mama się męczymy ale przede wszystkim Tosia bo ona przecież nie rozumie dlaczego jest ciągle zamknięta...  :(

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #18 dnia: Listopad 17, 2008, 08:49:34 am »
Ojej, ale sie narobilo :(
Nie wiem dlaczego akurat na Twoja mame reaguje agresywnie, widocznie w jej przekonaniu nie nalezy do stada.
Sterylka pomoze zmniejszyc jej terytorializm, ale oczywiscie gwarancji nie ma, ze przestanie byc agresywna :( ale jest duza szansa.
Wiem, ze np. u kotek agresywnosc laczy sie z duzymi wahaniami hormonalnymi, a nawet ze zmianami na narzadach plciowych.
Obserwujcie krolinke uwaznie, jesli widzisz, ze zaraz bedzie atak niech mama lagodnie do niej zagada, jesli sie nie boi, to niech polozy reke na lebku Tosi i delikatnie przycisnie, reka musi isc z gory, nie przed oczami uszatka.
 Jesli ma obawy moze uzyc rekawicy :) wazne zeby reagowac zanim nastapi atak.

Offline Danae

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 614
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #19 dnia: Listopad 17, 2008, 10:18:40 am »
Faktycznie nieciekawe. Czemu akurat Twoja mama? U mnie jest tak, że mój mąż pracuje w domu i spędza z Groszkiem bardzo dużo czasu, sprząta mu klatkę, daje smokołyki  :oh:  jedzenie od czasu do czasu. Ja rano karmię Groszka, wychodzę do pracy, przychodzę sprzątam Groszkowi kuwetę, a wieczorem go karmię. Kiedy Groszek zaczął dojrzewać i stał się agresywny zaczął mnie gryźć, przeważnie atakował ręce kiedy chciałam go dotknąć, ale bywało też że atakował zębami moje nogi. Teorie miałam dwie dlaczego (skoro przecież to ja go karmię, u psów podobno lepszy jest ten kto karmi, ale nie u królika mojego) - po pierwsze jestem dużo słabsza od męża, a po drugie byłam z nim mniej zaprzyjaźniona bo mniej czasu z nim spędzam. Do tego Groszek jest zazdrosny o mojego męża. Pomogła kastracja u mnie, agresja opadła, kiedyś atakował mnie z rozpędu bez żadnego powodu, z agresją. Teraz na codzień mnie nie gryzie raczej, zdarza mu się w zabawie, albo jak broni swojej zabawki mnie ukąsić, ale nie jest to już takie agresywne, jest to raczej uszczypnięcie. Mam nadzieje, że u Ciebie sterylka pomoże, bo wiem co to znaczy jak bolą dłonie i nie można ich zgiąć  :(

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #20 dnia: Listopad 17, 2008, 12:33:01 pm »
No właśnie staramy sie reagować na te jej ataki spokojnie, poczatkowo jak nie byly jeszcze az tak intensywne i bylo widac ze za chwile rzuci się na moją mame to mama podchodzila do niej mówiła do niej słodkim głosem i glaskala ją własnie w taki sposob jak Nuna piszesz. Tez zawsze stosuje ten system - bo wiadomo ze to jest oznaka dominacji - i zawsze pomagalo - nawet przy adopcyjnych królikach ktore wykazywaly agresje tak robilam i z czasem robiły się potulniejsze... dzisiaj mnie tez ugryzla - bo chcialam jej zabrac czekoladowa kulkę ktora mi spadla na ziemie. Kiedys nigdy by tak nie zrobila a dzisiaj ugryzla mnie jak gdyby nigdy nic... ja się jej nie boję, chcę jej pomóc wiec i tak podchodze do niej glaskam przytulam caluje - ona wtedy strasznie dyszy, jest cala spieta - widac ze bardzo sie denerwuje ale jak bede okazywac złość to bedzie jeszcze gorzej... Mama niestety juz tak sie jej boi ze nie chce jej dotykac, glaskac - i z jednej strony wcale sie jej nie dziwie - dobrze wiemy jakie rany potrafi zrobić królik...  
Tak jak Danae piszesz - tez mi sie zawsze wydawalo ze jak zwierzaka się karmi, opiekuje sie nim - to on wtedy traktuje taka osobe jak swojego "boga" - dlatego tym bardziej dziwi mnie takie zachowanie... rozumiem gdyby atakowała mojego tate, brata czy kogokolwiek innego, kogos kto nie ma z nią nic wspolnego... ale nie kogoś kto sią nie zajmuje :(

Liczę na to, że sterylka pomoże - ale boję się, że Tosia wyrobiła już w sobie takie zachowania i już zawsze na widok, zapach mojej mamy tak będzie ragowac - juz bardziej z przyzwyczajenia niż z jakiejś potrzeby.... możliwe żeby to wszystko zostało juz w jej pamięci nawet jak hormony nie beda juz "szalec"?

Offline Danae

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 614
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #21 dnia: Listopad 17, 2008, 13:11:49 pm »
U mnie po kastracji zachowanie bardzo się zmieniło. Może ja mam dziwnego królika, ale mój Groszek nigdy nie ugryzł nikogo w twarz i twarz najbardziej lubi, dlatego gdy jest agresywny to ja zamiast rąk kucam i podkładam mu twarz (wiem że to ryzykowne :) i królik łagodnieje, w rękę by mnie np. w szale ugryzł, a w twarz nigdy. Nie wiem czy każdy królik tak ma  :>
W każdym bądź razie ja polecam sterylkę jak najszybciej, bo u mnie zamiast coraz lepiej to było coraz gorzej.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #22 dnia: Listopad 17, 2008, 18:55:11 pm »
no to w sterylce cała nadzieja...  dobrze, że juz od dosyć dawna mam zaklepany ten termin bo jakbym miala czekac jeszcze nie wiadomo ile to na pewno byloby coraz gorzej.... mam tylko nadzieje ze wszystko odbedzie sie bez komplikacji i moja mała wredota szybko wróci do zdrowia...

Offline Ciapusia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3526
  • Płeć: Kobieta
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #23 dnia: Listopad 17, 2008, 20:21:46 pm »
Słuchajcie mam takie pytanko - ile mniej wiecej trwa spadek hormonów po kastracji??
"Wy nie cofniecie życia fal.
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal,
Świat pójdzie swoją drogą."

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #24 dnia: Listopad 17, 2008, 20:58:19 pm »
W przypadku mojego Kuby trwało to 6-8 tygodni po kastracji. Teraz już nie ma kompletnie zadnych "męskich" odruchów ;)

Offline Ciapusia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3526
  • Płeć: Kobieta
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #25 dnia: Listopad 17, 2008, 21:14:30 pm »
A wczesniej sie mu zdarzaly??
"Wy nie cofniecie życia fal.
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal,
Świat pójdzie swoją drogą."

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #26 dnia: Listopad 17, 2008, 21:24:16 pm »
no tak jak wczesniej pisalam w tym temacie - mialam problemy z Kuba a raczej z jego hormonami i to spore. Gwałcił wszystko co się dało i zaczął znaczyc teren. Po kastracji tak jak pisalam ten "stan" utrzymywal sie jakis czas ale teraz jest juz wszystko w porzadku

Offline Ciapusia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3526
  • Płeć: Kobieta
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #27 dnia: Listopad 17, 2008, 21:31:29 pm »
No to mam nadzieje, ze i z Jasperem tak bedzie :oh:
"Wy nie cofniecie życia fal.
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal,
Świat pójdzie swoją drogą."

esculap

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #28 dnia: Listopad 20, 2008, 00:22:38 am »
madzia85 Nie dość, że mała dojrzewa, to jeszcze pewnie denerwują ją zapachy innych królików. Podejrzewaam, że Twoja Mama przy tych adopcyjnych także pomaga. Może nimi "pachnieć".

Popęd płciowy, burza hormonów są u zwierząt bardzo silne. To powoduje zupełnie niezrozumiałe dla nas zachowania. Prawdopodobnie przyjemność płynąca z jedzenia - karmienia przez opiekuna - jest obecnie mało ważna, bo dominuje chęć rozrodu a co za tym idzie walka o terytorium.

Sterylizacja pomoże na 99.9%

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #29 dnia: Listopad 21, 2008, 14:43:17 pm »
nie doszło do sterylizacji... Tosia nie poddała sie narkozie... dostała największą dawkę jaką tylko można podać królikowi.... zero reakcji - nawet nie byłą specjalnie osowiała... podobno zdarzają się takie przypadki rzadko ale sie zdarzaja.... tylko dlaczego akurat u niej musialo sie do zdarzyc..... całą środę ryczałam, bo nie wiem co teraz będzie. Jest z nią coraz gorzej, jej stosunki z Kuba też się pogorszyły... jak tak dalej pojdzie bede musiala ich rozdzielic...na szczęscie do mnie "nic nie ma" ale to za mało... ona tak strasznie się męczy, ciągle chodzi nerwowa, wczoraj cały dzień biegała z sianem w pysku, o wyrwanym futerku nie wspomne - bo to już wczesniej tez sie zdarzalo.. do tego nie chce jesc (pewnie skutek uboczny narkozy). Jestem załamana bo tak liczyłam na tą sterylkę..... a teraz.. teraz nie ma zadnych szans ze cos sie zmieni... weterynarz mowi ze sprobujemy w styczniu jeszcze raz z innymi lekami, ale to byl koszmar i dla niej i dla mnie... to ciągłe kłucie, ten olbrzymi stres - po prostu koszmar - tak sie wyrywala i tak piszczala jakby ktos ją ze skóry obdzieral... do tego mam daleko do mojego dobrego weta i kazda taka podroz to jest masakra - nie wiem jak wytrzymamy do stycznia i nie wiem jak wytrzymamy jeszcze jedna taka gehennę skoro nadal nie ma gwarancji ze nastepnym razem sie uda....

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #30 dnia: Listopad 21, 2008, 15:13:14 pm »
Na pewno się uda - Tosia nie może być przecież odporna na wszystkie znieczulacze  :przytul
Wytrzymajcie jeszcze troszkę, trzymam kciuki, żeby sytuacja się unormowała jeszcze przed sterylką :)

Przytulam i ślę głaski dla uszatych złośników  :bukiet
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #31 dnia: Listopad 21, 2008, 15:23:45 pm »
Kup szalwie swierza i codziennie, ale bez zapominania, regularnie podawaj 2-3 listki. Nie wiem dokladnie na czym to polega, ale szalwia wycisza samiczke, ruje przechodzi o wiele spokojniej, nie wyzywa sie na partnerze, a ciaze urojone nie wystepuja. Nie u wszystkich samiczek jednakowo dziala, ale mysle, ze warto sprobowac szczegolnie w takim przypadku jak Twoj.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #32 dnia: Listopad 21, 2008, 15:28:26 pm »
Dzięki - na pewno spróbuję z tą szałwią - chociaż Tosia jest taki terminator że już nie wiem czy cokolwiek na nią zadziała... :/

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #33 dnia: Listopad 21, 2008, 16:17:01 pm »
wiem,ze jak samiczka przechodzi rujke to nie wolno jej akurat wtedy poddawac zab. sterylizacj,wszystko w srodku jest b. przekrwione i wtedy sie nie wyk. trzeba poczekac az hormonki sie uspokoja,moze to bylo powodem ze nie mozna jej bylo spic do narkozy
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

esculap

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #34 dnia: Listopad 21, 2008, 16:29:43 pm »
Mówisz, że była kilka razy kłuta. A narkoza wziewna?

Warto się też zapytać, czy można królikowi podawać hydroksyzynę - to lek lekko uspokajający, czasem podaje się go kotkom w rui.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #35 dnia: Listopad 21, 2008, 19:56:52 pm »
reniaw na szczęście też o tym wiedziałam - że nie wolno w tym okresie poddawać samiczki sterylizacji - wet też mnie przed tym ostrzegł dlatego też tak się cieszyłam ze od około 2 tygodni nie miała zadnych objawow ciąży urojonej - nie było robienia gniazda itp. Cieszylam sie ze ta sterylka akurat w tak dobrym okresie przypadla... :( co do kłucia to Tosia najpierw dostala tzw "głupiego Jasia" po ktorym miala sie uspokoic a ktory nic nie dal. Nadal wyrywala się, nie mozna bylo jej odwrocic na plecy zeby podac zastrzyk (do otrzewnej) - dosłownie zmasakrowała mi dłonie - tak się wyrywała.... Wet zdecydowal sie na jeszcze jeden zastrzyk uspokajający - z tego co zauwazylam Relanium. Czekalismy ale nie bylo zbyt duzej roznicy... w koncu zostala podana wlasciwa narkoza - czekalismy okolo godziny az cos zacznie sie dziac bo u niektorzych zwierzat narkoza dziala ze znacznym opoznieniem ale kompletnie nic sie nie dzialo... Wet byl w szoku mowi ze naprawde twarda z niej sztuka... nie mogl uwierzyc ze kompletnie nic sie nie dzieje - wyjal ją z transportera a ona normalnie zaczela uciekac... postanowil ze nie ma innej mozliwosci trzeba zrezygnowac z zabiegu i sprobowac innym razem z innymi lekami - mozliwe ze na te jest po prostu odporna.
Pytalam go kiedys o narkoze wziewną ale u Tosi bylaby ona bardzo ryzykowna z tego wzgledu ze juz od malego ma powazne problemy z oddychaniem - ma przewlekły nieżyt nosa, charczy, chrapie - ale na szczescie nie zagraza to jej zyciu. Jak byla mala miala liczne grzyby w ukladzie oddechowym ktore udalo sie zwalczyc ale jakies powiklania zostaly...
Dzisiaj jest nieznacznie lepiej - teraz wieczorem zaczela jeść, a co najwazniejsze odzyskala humor - biega, skacze, czego juz naprawde dawno nie robila :) wczoraj zrobila to gniazdo to moze trochę ja uspokoilo, ale pewnie nie na dlugo... i wlasnie odnosnie gniazda - myslicie ze warto takie gniazdo zostawic - niech sobie jest pod tym łóżkiem czy to jest raczej bez roznicy czy je posprzatam czy nie?

esculap

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #36 dnia: Listopad 21, 2008, 20:36:18 pm »
Co do gniazda to nie mam pojęcia. Bo z jednej strony jego obecność może w jakiś sposób ją stymulować do posiadania dzieci = rui, a z drugiej jak się je zniszczy, to też może ją to stymulować do budowy następnego.

Natomiast ja bym jeszcze skonsultowała z innym wetem (np. w Oazie), czy faktycznie uszkodzone po infekcji drogi oddechowe są przeciwwskazaniem do takiej narkozy.

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #37 dnia: Listopad 22, 2008, 10:54:32 am »
Gniazdko zostaw 1-2 dni. Moja Lilly po zbudowaniu gniazda wogole sie nim nie interesowala, ale wiem, ze inne samiczki reaguja agresywnie na grzebanie w ich "budowli."

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #38 dnia: Listopad 25, 2008, 22:31:29 pm »
No to mamy kolejne podejście.... 11 grudnia... miną akurat ponad 3 tygodnie od tej poprzedniej narkozy a nie mogę niestety dłużej czekać :( Teraz powiedziałabym, że jest wreszcie normalnie, Tosia się uspokoiła, nie ma żadnych ataków, jest wesoła i radosna. Ale wiem, że to tylko chwilowe. Przyśpieszyłam ten termin bo zaczęła walczyc z Kuba - jeszcze kilka dni temu. Futra było tyle, że mogłabym śmiało wypchać sobie poduszkę... nie chce jej dłuzej męczyc (zreszta nie tylko jej) wiec im szybciej bedziemy mialy to za sobą tym lepiej :(

Pytalam o tą narkozę wziewną - wet powiedział, że generalnie nie stosuje się jej u królików bo trzeba mieć przede wszystkim specjalistyczny sprzęt (w Stanach jest podobno popularna) a poza tym króliki mają skomplikowaną tchawicę dlatego jest to dodatkowo utrudnione.

Spróbujemy z innymi lekami i zobaczymy...

Mam jeszcze pytanie co do tej szałwii - dzisiaj kupilam świeżą i ile powinnam dawać listków dziennie i jak długo?

[ Dodano: Wto Lis 25, 2008 10:34 pm ]
Pytanie co do szałwii nieaktualne - widze Nuna, że już mi to napisałaś. Przepraszam i dziekuje  :przytul

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #39 dnia: Listopad 26, 2008, 16:34:37 pm »
trzymam kciuki :przytul
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

esculap

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #40 dnia: Listopad 27, 2008, 00:54:38 am »
Ja także.

daryja

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #41 dnia: Grudzień 02, 2008, 01:34:39 am »
no i jak króliczki, spotykają się?

u nas niestety taka sama była sytuacja. samiec po kastracji wciąż dobierał się do samicy i ją ganiał, ona albo uciekała albo go igorowala, nie było walk ani nic takiego, nawet się lizały po futerku, wzięliśmy to za dobrą monetę i zostawialiśmy razem na noc. którejś nocy ona pogryzła go (ucho trzeba było szyć) i skończyło się zaprzyjaźnianie. Jeśli one się nie lubią, to tu żadne zabiegi nie pomogą. Kastracja jedynie niweluje popędy (również terytorialne) u królików, ale gwarancji żadnej nie ma :(

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #42 dnia: Grudzień 16, 2008, 13:08:44 pm »
Już dość dawno nic tutaj nie pisałam a to dlatego, że trafiły do mnie kolejne 2 chore zwierzaki - mały uszol, którego nazwałam Focus i który oczywiście jest zbyt mały żeby żyć samodzielnie i który jak każdy zbyt młody króliczek ma kokcydiozę - a więc znowu zaczęło się męczenie metronidazolem i który dodatkowo ma grzybicę... do tego trafiła do mnie mała świnka morksa - która miała zostać jak to określił klient w sklepie zoologicznym "wyrzucona, zabita albo zabrana z powrotem przez sprzedawcę sklepu". Sprzedawca zgodzil się zabrać ale z przeznaczeniem na karmę dla węża. Więc wzięłam bidulkę do siebie, która jak się okazało ma zapelenie krtani. Tak więc znowu 5 zwierzaków w domu w tym 3 adopcyjne :(
W tym samym czasie odbyła się sterylizacja mojej Tosi.... tym razem wszystko się udało.... Weterynarz podal inny zestaw leków - podobno bardziej niebezpieczny dla krolikow, ale niestety nie mielismy wyjscia, trzeba bylo zaryzykowac... pojawił się problem w drugą stronę, czyli z kolei nie chciała się obudzić... bardzo długo wybudzała się z narkozy, czekałam z nią w gabinecie prawie 2 godziny.. na szczescie po powrocie do domu już odzyskała świadomość. W czasie operacji okazalo się, że miała już duże torbiele na jajnikach :( I to własnie głownie przez to zachodzily u niej tak duze zmiany hormonalne, które odbijaly się na jej zachowaniu :( Podobno teraz jest duża szansa, że znowu będzie "normalnym" królikiem.... chciałabym, żeby byla taka jak kiedys....
Do dzisiaj od czwartku caly czas jest w klatce - wczoraj pierwszy raz ją na chwilę wypuścilam. Wolę odczekać conajmniej tydzień, żeby była pewnosc ze wszystko już ladnie sie zroslo.  Kuba jest w innym pokoju, żeby narazie jej nie stresować - wczoraj też wszedł na chwilę, nie było źle - powąchały się i nic wiecej. Mam nadzieje ze teraz będzie mu łatwiej "dotrzeć" do niej, bo przed sterylką było róznie - raz pozwalała mu się lizać po głowie, mógł położyc się koło niej, a innym razem fukała na niego i nie chciała żadnych sentymentów :/
Oby teraz było lepiej.... a co jest jeszcze ważne - moja mama podchodzi do Tosi (oczywiscie jak jest w klatce) karmi ją, daje smakołyki i Tosia nic :) Zadnej negatywnej reakcji :) Oczywiscie nie wierzę w cudowną przemianę mojej malej złośnicy bo jeszcze jest za szybko - hormony jeszcze jakiś czas będa opadać ale myślę, że to już jest jakiś dobry znak...

Daryja myślę, że przede wszystkim popełniłaś jeden zasadniczy błąd - króliki podczas zaprzyjażniania nie powinny być zamykane w jednej klatce czy jednym malym pomieszczeniu bez opieki bo wtedy nie mają możliwosci ewentualnej ucieczki i nie mozna szybko zareagowac. Moje tez sie nie raz przeganialy, podszczypywaly (nawet gdy byly juz dobre momenty czyli lizanie, przytualnie) ale wtedy jedno uciekalo pod lozko a drugie do wiklinowego tunelu. Tak jak ktos tu wczesniej napial - to ze samiec rzuca sie nadal na samice mimo kastracji to juz nie jest chęc rozmnazania tylko dominacji - więc trzeba im na to pozwolic (ja chociaz nie moglam patrzec to pozwalalam) no i Kuba zdominowal Tosię - to on rządzi w ich "związku". Przed sterylka juz bylo naprawde dobrze - coraz mniej bylo miedzy nimi niezadowolenia a coraz wiecej pieknych obrazkow jak leza razem, ale wiem ze procesz zaprzyjazniania moze byc dlugi i trudny więc jeszcze się nie zdecyduje na zostawienie ich samych w jednym pokoju czy klatce bez mojej obecnosci :( Szkoda ze Twoj samczyk zostal pogryziony bo teraz bedzie mial prawdziwy uraz do samiczki, ale moze jeszcze sie nie poddawaj i nadal probuj zaprzyjaznic je ze sobą...

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #43 dnia: Grudzień 16, 2008, 18:48:59 pm »
ciesze sie,ze wszystko sie poukladalo,teraz bedzie tylko lepiej,no i Toska juz zaczyna byc ulozona dziewczynka :P
zdrowka dla Toski i powodzenia w zaprzyjaznianiu,pisz jak sie sprawy maja
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein