Przepraszam, że teraz.. musiałem pozbierać myśli.
NIE MA MOWY O UŚPIENIU! Dopóki Czarucha walczy, a walczy, jak długo jest iskierka nadziei, tak długo będziemy walczyć z nim i o niego..
Przede wszystkim dziękuję Sylwii. Za pomoc nieocenioną. Za włożony czas, siły i miłość dla ucholka. Mnóstwo pracy, a przy tym nawet łez. Dobrze, że są na świecie tacy ludzie. Wdzięczny jest na pewno Czarek i moim wielkim marzeniem jest, by to okazał.
Niestety, nie wróciłem z wakacji. To zresztą nie wakacje, zabrałem tu swoją normalną pracę. Czarek wrócił pod stałą opiekę mamy i babci. Usłyszany przez nas wyrok z Brynowa był ciosem, choć obiektywnie patrząc można się go było spodziewać. Nie wyobrażamy sobie życia bez niego i nie poddamy się.
Problem w tym, że nie ma najmniejszych szans, żeby mama czy babcia pojechały do W-wy. Zrobię to, ale po powrocie. A do niego niestety 2 tygodnie z hakiem zostały
Wracam do Polski wieczorem 15.08
Czarek na przemian leży i siedzi
Ale on ma wciąż taką samą wielką chęć życia! Cały czas apetyt, cały czas zrywa się do babci, choć biedaczek nie ma jak....
(((((((
Walczymy o niego z całych sił...
Poza wielkim żalem jestem strasznie wściekły na konowałów. Z Czaruśkiem poszedłem pierwszy raz w tej sprawie w maju(!). Zresztą przeciwko pewnego panu lekarzowi rozpoczęła się w Katowicach pewna formalna procedura...