Hmmm no to kilka nowości na dziś. Poszłam przed chwilą sprawdzić Miseczke Tadzia i okazałao się, ze jest... prawie pusta
Tzn prawie cała mieszanka zniknęła
CC i CP oczywiście zostało, ale jako, ze wierze w Tadzia, że sie przestawi, to zaczęłam liczyć. CP było 15, czyli bez zmian. Liczę CC 1, 2, 3, 4 "hmmm a gdzie reszta" Przeszukałam całą klatkę i... nie znalazłam
6 pałeczek CC zostało porwanych przez UFO albo zjadł je Tadzik. Jedno i drugie równie prawdopodobne
Także zaczynam zwiekszanie ilości CC, może do tego sie przekona lepiej niż do CP
Na szczęście mój Pusiek je CP (w ostateczności, bo najpierw wyjada CC a potem na końcu CP) bo tak to znów pieniądze by były wyrzucone
Chyba, że Liska może tez będzie lubiła CP
Także to była pierwsza sprawa
Po 2 to widze pierwszy minus miseczki
Tadzik pije jak głupi, jakby całe życie nie miał wody (ehhh no i obawiam się, ze coś w tym jest, bo z poidełka, to on nie pił prawie wcale
), przez cały dzień wypił 3 miseczki, czyli 420 ml
No i niestety pije jak głupi i tak samo sika
Po całym dniu nie ma w kuwecie żwirku, tylko są trociny
No ale damy sobie jakos radę
No i kolejna sprawa - prawdopodobnie jutro pojedziemy z Tadzikiem do weta i tu mam pytanie, i jakby sie dało, to liczyłabym na szybką odpowiedź (najlepiej do jutra rana). Jak wiadomo Tadzio jest dosyć "nerwowy", tzn czasem ucieka jak się go dotknie, nie ma mowy o żadnym podnoszeniu. A u weta żeby sprawdzili mu ząbki i upewnili się co do płci, to niestety trzeba króliczka przytrzymać. Przynajmniej tak było z Pusiem, ze wetka poprosiła, żeby małego trzymać. W każdym razie kompletnie sobie tego nie wyobrażam, no i co mam zrobić, żeby tadzia jakoś uspokoić, żeby on nie uciekał. Boję się tez, że zeskoczy z tego stołu u wet (ok. metr wysokości) i sobie zrobi krzywdę, albo jak zacznie uciekac, to na oślep (tak ma u nas czasem
) i jakiś pies czy inne zwierze zrobi mu krzywdę. Poza tym akurat jutro w tych godzinach będzie tylko ta jedna wet i nie będzie opcji, żeby kto inny pomógł i przytrzymał fachowo. Wiem, że z Pusiem jak czasem się za bardzo rozbrykał i był problem, żeby go złapać (jak go smarowaliśmy) to czasem pomagało przykrycie kocem, czy ręcznikiem. U Tadzia jest zupełnie odwrotnie (kiedys chciałam go przykryć na próbę), tzn rzucał się strasznie, tupał i tak chrumkał, no nie wiem jakies dźwięki dziwne wydawał. Koc oczywiście od razu zabrałam (próbował go łapać i gryźć chyba za karę
) i nigdy więcej tego nie próbowałam. Błagam poradźcie cos, bo nie ma problemu żeby iść do weta, ale boję się samej wizyty