Historia jakich wiele, ku pamięci i ku niepotrzebnym antybiotykom

Małpa zaczyna sobie kichać, od przypadku do przypadku, pierwszy dzień, nie widać wysięku.
Tak więc co, cerutinki, witaminki, i myślimy co dalej, zawiać nie zawiało, na chorą nie wygląda, dzień drugi, psik psik, od przypadku do przypadku, trzeciego dnia patrzę w końcu dokładnie w to nosisko i wodnisty wysięk z jednej dziurki

, wisiało już widmo problemów z okiem albo zębami, no bo katar z jednej dziurki raczej nie występuje. Chwilę później doszło do seryjnego kichania, pół mordki sobie "zapluła" tym wodnistym wysiękiem i tak nastąpiło cudowne ozdrowienie.
Najpewniej pyłek z siana (rumianku), bo się trafił dość zapylony worek, (vitapol rumiankowy).