Witam,
mam "problem" z króliczkiem, którego niedawno adoptowałam z azylu.
Otóż mała przyjechała do mnie z lekko mokrym noskiem (podobno tendencja wszystkich królikow z interwencji bydgoskiej). Wizyta u weta, witamina C na poprawę odporności niestety nie wiele zdziałała.
Aktualnie mała dostaje antybiotyk 2 dni, jeszcze 5 dawek.
Zbadana gruntownie, oczy, zęby, wszystko jest okej. Tylko ten katar. Dodam, że jest to wodnisty wyciek z nosa, widać posklejaną sierść naokoło, nie ma żadnej ropy.
Ponadto przedwczoraj zaczęła mi kichać i lekko charczeć podczas mycia się..
Pani doktor (polecona mi przez SPK - typowa od królików), powiedziała, że jeśli antybiotyk nic nie zdziała, to nie wiele można zrobić.. Wymaz z nosa jest podobno kłopotliwy, bo siedzą tam też inne bakterie i do tego może on nie być zrobiony dostatecznie głęboko. Stwierdziła, że niektóre króliki po prostu sobie kichają..
Proszę o jakieś porady, nie wiem, czy się martwić, czy opinia wet jest słuszna. Widzę zdecydowane pogorszenie u królika odkąd jest u mnie.. Jestem zmartwiona, że może to mieć poważne konsekwencje.
Czekam na odpowiedź kogokolwiek obeznanego w temacie.