Zaraz mnie szlag trafi po prostu... Miały być dzisiaj po 17 wyniki w naszej lecznicy (mieli zadzwonić z Diagno-Vetu), no to tuptamy sobie (30 minut spacerkiem w jedną stronę), czekamy 15 minut w lecznicy, bo kolejka, a tu się okazuje, że wyników niet. No myślałam, że mnie rozniesie. Królika niepotrzebnie stresuje (chociaż on wyglądał na spokojnego), bo do lecznicy idziemy ciągle koło bardzo ruchliwej drogi, czas tracę, a tutaj mi mówi wetka, że nie ma wyników na moje nazwisko. A dlaczego ich nie ma? Najprawdopodobniej nie odebrali telefonu z Diagno-Vetu, bo ponoć dzisiaj był wyjątkowy ruch i nie każdy telefon był odbierany.
Grr, już mogłam sobie sama jechać do Chorzowa po te wyniki, przy okazji papierek bym miała, a tak, to znowu jutro tam iść musimy.