Nie raz i nie dwa zdarzały się wypadki, że zwierzęta przypłacały życiem podróż za pomocą Poczty Polskiej. Robiły się potem afery i wszyscy słyszeli. Jak kogoś już to nie przekonuje, to chyba nic nie jest w stanie. Ja pocztą nie przesyłam niczego, chyba że mi się nie spieszy. Jak mam np. zapas granulatu na miesiąc, to mogę sobie zamówić z przesyłką pocztową. W innym wypadku nie ma mowy. Ciągle gubią te paczki, listonosze rzucają je byle gdzie (u mnie pani paczki z płytami o dość wysokiej wartości kładła na żywopłocie przy samej ulicy - mógł je ktoś ukraść, mógł je zalać deszcz...), nigdy, ale to nigdy nie ma gwarancji, że dotrą w 24 godziny. A i tak 24 h są jakimś koszmarem dla zwierza zamkniętego po ciemku i przerzucanego nie wiadomo ile razy. O upale (zimnie) i braku wody nie wspomnę.
Tamsin, oczywiście że masz prawo do własnego zdania. Miej je sobie. Może w poruszanej tu kwestii kiedyś je zmienisz. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć szczęścia kolejnym zwierzakom, które do Ciebie w ten sposób "przyjadą".