Królik wbrew pozorom ma wiele wspólnego z psem czy kotem (rozumie dominację i podporządkowanie, wymaga powtarzalności i asertywności), z założenia jest jednak - takie prawo natury - ofiarą, a nie drapieżnikiem.
Dla mnie pierwszą, fundamentalną i wymienianą tu już zasadą, jest powtarzalność. Zawsze, o tej samej godzinie, to samo, bez względu na cokolwiek i czyjekolwiek widzimisię.
Druga - totalna olewka i lekceważenie ze strony człowieka - zero mówienia, zero patrzenia, zero zainteresowania. Przychodzisz i robisz. Wiem, że się chce coś powiedzieć, zerknąć, co królik robi, spojrzeć mu w oczy - ale nie. Robię tak z każdym królikiem, psem, czy kotem. Przychodzisz do mnie, na moich zasadach, do mojego stada. To jest MOJE. I Ty nie zmieniasz mojego stylu życia ani planu dnia. Żyjesz razem ze mną. To nie ja poświęcam Ci swój czas, robię to, co dla mnie normalne i pozwalam Ci w tym brać udział.
(miałam psy, które całe swoje życie mieszkały w lesie i były dzikie - łącznie z pamiątkami w postaci śrutów w całym ciele; pierwsze dni żyły w szafie/na stole)
Trzecia - nastawienie psychiczne - królik nie jest przygłupem, tylko empatą - wybije go z równowagi zarówno strach, litość, ostrożność jak i gniew. Ofiara ucieka lub akceptuje (taka natura), atakuje w konkretnych sytuacjach = bodźcach (pobudzenie seksualne, potomstwo, słaby lub chociaż równy sobie przeciwnik). Królik też doskonale pamięta i kojarzy, stąd - pierwsze spotkanie i reakcja na atak często stanowią podwaliny dalszej znajomości
Królik sangwinik będzie gwiazdą sesji fotograficznych, wdrapuje się na kolana każdego nowego człowieka w mieszkaniu, bryluje w towarzystwie - musi błyszczeć.
Flegmatyk ma wszystko w d...
Melancholik jest spokojny, asertywny, bardzo miły i grzeczny, za to jak się wkurzy to i choleryk ucieka
Królik nadwrażliwy na bodźce (choleryk) interpretuje je intensywniej i znacznie bardziej emocjonalnie - agresją pomieszaną ze strachem, panicznym lękiem lub czystą agresją, jak choleryczny człowiek w różnych sytuacjach. I on najbardziej na świecie potrzebuje ciszy, spokoju, regularności, stabilności i asertywności (i niestety - nie ma, że boli, bo on słodki, puchaty, kochany, do całowania i w ogóle - bo to już ludzkie egoistyczne myślenie, a chcemy przecież, żeby królikowi było dobrze, a nie nam.. uczłowieczanie uszaka nie ma sensu). Niestety - nie każdy uszak-choleryk nadaje się dla każdego.
(no i trzeba pamiętać, że zazwyczaj typy osobowości się mieszają.. żeby nie było za dobrze
)
Prosty przykład - Rakija (pomijając zmiany pourazowe w mózgu) - jest melancholiko-cholerykiem. To baaaardzo grzeczny i opanowany królik, który kocha jednostajność - wtedy odżywa, jest wesoła, bryka, można ją pogłaskać, je z ręki, prosi o nie itd. Bodziec wywołuje reakcję, w której ona traci kontrolę - jest gniewostrach (zaatakuje wtedy kogokolwiek, najczęściej psa) i koniec. Kocham ją strasznie i staram rozumieć, a ona odpłaca mi to szacunkiem - dzięki temu żyjemy sobie w zgodzie lecz nie wzajemnej adoracji
Nigdy nas nie próbowała ugryźć w stabilnym stanie umysłu - jakby ktoś wyłączył guzik.
Czako to choleryko-sangwinik. Jest bardzo ciekawski, szybki, wszędobylski, lecz sytuacja bodźcowa = lęk = atak (nie zaatakował nas ani razu). Najbardziej boi się dzieci i gwałtownych ruchów. Daje się głaskać i wcina podsuwane smakołyki. Psów nie goni, ani przed nimi nie ucieka.
Im obu wystarczy cisza, spokój, powtarzalność, konkretne, stanowcze postępowanie (żadnego straszenia ręką, krzyku, przyciskania do ziemi; w sytuacjach ostatecznych biorę na ręce i przytulam - jednym ruchem, bez szarpania i okaleczania
).
Iskra, nie jest to łatwe, bo przede wszystkim wymaga pracy nad sobą, a nie królikiem (pewność siebie, wiesz co i po co robisz, nie analizujesz - robisz, jesteś szefem) - uszak musi wiedzieć, że wykonasz daną czynność czy to mu się podoba czy nie, a on się ma dostosować i tyle. Bo kochamy, ale mądrze
You can do it (i aktualny DT faceta również, a myślę, że z chłopem to łatwiejsze niż z babą, hormony spadają zazwyczaj do 6 tygodni, lecz zachowania utrwalone wcale nie są łatwe do wytłumienia - a to już zależy od umiejętności domowników).