Witam jestem nowym użytkownikiem
Byłam szczęśliwym posiadaczem 2,5 letniego króliczka o imieniu Tuptuś, jednak wydałam się on smutny i przygnębiony postanowiłam z całą rodziną rozejrzeć się za towarzyszem życia dla niego. Przechodząc obok sklepu zoologicznego zauważyłam na wystawie malutkiego króliczka, stanowczo za wcześnie odstawionego od matki, wiec postanowiłam go uratować od nieprzemyślanego zakupu. I tak stałam się szczęśliwą posiadaczką drugiego króliczka, który po wizycie u mojego kochanego weterynarza okazał się chłopcem, więc ochrzciłam go wdzięcznym imieniem Karmel. Proces adaptacji króliczków przeprowadzałam stopniowo i wolno aby mogły się zaprzyjaźnić i żyć w zgodzie. Po pewnym czasie udało się, spali razem, jedli z jednej miseczki, po prostu sielanka. Tak było do zeszłego czwartku kiedy to króliki zaczęły walczyć i się gryźć w moim przekonaniu jak na śmierć i życie. Zaniepokoiłam się bo wszytko do tej pory było dobrze i bezproblemowo a preferuje chów bez-klatkowy.Tuptuś już jest w pełni w tym trybie, natomiast małe jest jeszcze na noc zamykane w klatce. Dodam że oba moje kochane samczyki są wykastrowane, ale ten młodszy dopiero 3 tyg temu. Jestem przerażona i nie wiem co robić bo nagle okazuje się że muszę jednego króliczka izolować i zamykać w klatce. Może znakuję się na Forum ktoś kto miał podobny problem i może mi poradzić co zrobić i jak się zachować bo nie chce zrobić krzywdy ani jednemu ani drugiemu.