Tydzień to mało na adaptację w nowym miejscu, bo do tej pory przez całe życie nigdy nie zaznała bliskości człowieka i codziennie była wraz pozostałymi krolikami narażona na różne niebezpieczeństwa.
Mój Marlon wraz z trzema królikami właśnie zanim trafił do mnie to też mieszkał w szopie i biegał sobie na polu, a właściciel miał go głęboko w poważaniu, bo prostu niech sie dzieje co chce. I też był bardzo, ale to bardzo dziki, na jakikolwiek dźwięk (np. dzwonek drzwi, dżwięk z komórki, mikrofalówki itd itd) reagował paniką, uciekał na oślep, piszczał. Po dwóch miesiącach było lepiej, ale przełom zaczął się dopiero jak pojawiła się Igiełka. Igiełka to przeciwieństwo Marlonka, jest odważna, niczego się nie boi, dzięki temu Marlonek od niej dużo uczy, widzi, że Igiełce głaskanie sprawia dużo przyjemności to sam też tego domaga.
Mi się wydaje, że te króliki szybciej się oswoją mając królicze towarzystwo.
la_nouvielle_vie, staraj się nie wkładać rękę do klatkiu, kiedy ona jest w klatce. Nawet oswojone króliki generalnie bardzo nie lubią, jak ktoś na ich oczach grzebie w klatce, nieważne czy to podawanie jedzenia czy sprzątanie klatki. To jest ich teren.