Podałam Sassence dwa adresy, ale wyraźnie zaznaczyłam który jest mój. Mało tego, pisałam jej wiele razy, że paczka idzie na mój adres, kilka razy jej go przysyłałam. Ja rozumiem, że ktoś ma magazyn suszek w domu, ale z całym szacunkiem: nie jest to moja sprawa. Skoro Sassenka bierze się za zamówienie, powinna dopilnować żeby wszystko było w porządku. A ja nie doczekałam się od niej nawet głupiego "przepraszam". Może powinnam jej jeszcze podziękować, że wysłała paczkę nie tam gdzie trzeba?
I co to mają być za zarzuty, że "ja kręcę"? Na czym to według Was polegało?
Najłatwiej stawia się zarzuty, nie znając sytuacji. Nie wiecie, jaka odległość dzieli mnie od znajomych.
PoKa- proszę, nie wypowiadaj się co umiem, a czego nie umiem zrobić
.
Skoro jakakolwiek moja krytyka, jest odbierana jako "rzucanie się" kończę
wypowiadanie się w tym temacie.