Ja już mam za sobą przegryzione ładowarki , kable (ale to tylko i wyłącznie wina człowieka, czyli moja, że zostawiłam w zasięgu ząbków takie akcesoria) , tapety też mam oskubane.. Musiałabyś króliczka mieć 24 h na dobe na oku a wiadomo - nie da się
Jeżeli coś narozrabia , powiedzieć stanowczko NIE! Ja zawsze mówie np. BUGS NIE WOLNO, SLYSZYSZ? NIE WOLNO - z akcentem na nie wolno i nie powiem żeby pomogło za 1 , 5 , 10 razem ale za 50-tym coś może już dać
Reasumując , nie ma co wszczynać awantur bo królik tylko się zestresuje a tak naprawdę nie będzie wiedział za pierwszym razem o co Tobie w ogóle chodzi.
Zgodzę się z 1 wypowiedzią, że zostawianie rzeczy w zasięgu ząbków królika jest winą człowieka. Nie ma co liczyć na cud, że królikowi przestaną "smakować" np. kable z ładowarki. Jego ząbki muszą ciągle coś gryźć. Dlatego trzeba mu zapewnić gałązki, kartoniki itp., które ma mieć stale do dyspozycji. Mam nawet taką teorię, że króliki zębami poznają świat. Mój Tuptuś zawsze musi nowy dla niego obiekt (nawet jeśli jest niejadalny, bo np. z plastiku) sprawdzić lekko gryząc ząbkami. Wydaje mi się, że tak jak my dotykamy czegoś nowego ręką, tak królik sprawdza to ząbkami. Inna kwestia jest taka, że te ząbki ciągle rosną i musi mieć na czym je ścierać.
Co do drugiej kwestii.
Karą jest to, na co królik reaguje automatycznie. Jeżeli człowiek zbliży palec do gorącego piecyka i się poparzy, to automatycznie cofa rękę, a wręcz odskakuje. W ten sposób uczy się na całe życie, że nie wolno zbliżać się do gorących rzeczy. Królik, który słyszy groźny dźwięk również reaguje automatycznie - ucieka tak szybko, że o mało nóżek nie pogubi.
Jeśli natomiast królik słyszy: "nie wolno" i po tych słowach nie przejawia żadnej reakcji, to znaczy, że nie jest to dla niego żadna kara. Nie rozumie on słów, ale zwraca uwagę głównie na ton głosu. Gdy ton głosu też go nie przestraszy, to w zasadzie nie można tu mówić o żadnej karze. Królik co najwyżej może się zastanawiać o co chodzi tej dwunożnej istocie? A ta dwunożna istota codziennie musi się niepotrzebnie produkować i ciągle pilnować królika.
No i po co tak się męczyć?
Ja ostatnio krzyknęłam na mojego królika tak dawno temu, że nie jestem w stanie określić ile od tego czasu minęło miesięcy (a może rok?). Po co mam podnosić głos na królika? Dlaczego ja mam mu się kojarzyć z czymś nieprzyjemnym?
Powtórzę jeszcze raz - czy lepiej raz na zawsze w kilka dni wychować skutecznie królika, czy też przez resztę jego życia codziennie stresować zwierzątko krzycząc / podnosząc głos na nie? A jest to nieuniknione, gdy królik nie jest jednoznacznie nauczony tego co mu wolno, a czego nie wolno.
Metoda karania, która po zastosowaniu jej nie daje żadnych rezultatów, jest po prostu nieskuteczna. Nie tylko nie nauczy niczego dobrego królika, ale może mu pokazać, że jest on bezkarny w swoich działaniach oraz po prostu wywoływać u niego niepotrzebny stres.
Próba ustnego tłumaczenia królikowi co jest dobre, a co złe, jest tak samo skuteczna jak spokojne i racjonalne tłumaczenie dwuletniemu dziecku żeby nie dotykało gorącego piecyka. W takiej sytuacji rzeczywiście należałoby pilnować oboje przez 24 godz na dobę.
wiem, że niektórzy myślą, że ich króliki uważają ich za "przywódców"... co jest śmieszne
Kiedy królik boi się kary w postaci np. groźnego dźwięku (który jest bezosobowy), to nie ma żadnego znaczenia to kto jest "przywódcą" w domu. Królik nie ma się bać swojego ukochanego opiekuna, ale ma się bać skutków swojego niewłaściwego postępowania. Powiem więcej - królik nie musi wiedzieć, że to jego opiekun go karze. Kara jest po prostu bezosobowa.