Hallo hallo
A to ja Wasz ukochany Ogonek ;-D
Powstałem z martwych prawie a było ze mną bardzo kiepsko. Nikt mi nie dawał szans na przeżycie a ja ponownie powoli staję na nogi.
Encefalit i ataki padaczkowe bardzo mnie wycieńczyły, moją wątroba też była w kiepskim stanie... OJ, ciężko było, przez 2 tyg prawie żyłem na kroplówkach a prze kilka dni byłem ledwo przytomny. Walczyliśmy naprawdę nieziemsko, 24 godz na dobę byłem pilnowany czy dobrze oddycham, czy przypadkiem nie przyleżałem łapki i czy moje kupki mają odpowiednią konsystencję. Powiem Wam w sekrecie, że byłem faszerowany różnymi paskudztwami, które miały mi pomóc i wzmocnić. Fuj, niedobre niektóre były, oj. Dostawałem koktajle, mieszanki, herbatki...Oj, co ja się nałykałem... I nadal łykam witaminki, wzmacniam się, zajadam smaczne i zdrowe rzeczy i ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę. No i moja wątroba jest już całkiem całkiem, krew też . Bez porównania z tym, co było kilka tygodni temu. Miewam jeszcze ataki, ale zbieram się po nich dość szybko i dla zabicia stresu od razu muszę wyszorować łapki i zagryźć malinką lub koniczynką. Oj, koniczynkę to ja kocham, nawet osobiście nadzorowałem proces zrywania, takiej ekologicznej, ładnej. Taaakie poletko widziałem, ooo!